Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 25 lutego 2021, 14:19

Sony odwraca się od Japonii, a tracą na tym gracze

Ico, The Last Guardian, Demon’s Souls, Patapon to przeszłość. W nowej rzeczywistości Sony nie ma już miejsca na finansowanie tytułów, które opierają się zachodnim trendom i wyznaczają swoje własne.

Spis treści

Jednym z głupszych i łatwiejszych do obalenia argumentów wysuwanych przeciwko Sony w odwiecznej wojnie „moje pudło do grania jest lepsze od Twojego pudła do grania!” jest wyświechtane „oni robią same filmowe samograjki action adventure”.

Tylko na PlayStation 4 rozpiętość gatunkowa gier opracowywanych bezpośrednio pod skrzydłami japońskiej korporacji obejmuje tytuły czysto imprezowe (cała seria PlayLink), ścigałki (DriveClub i Gran Turismo Sport), jedyne w swoim rodzaju The Last Guardian (i równie wyjątkowy remake Shadow of the Colossus), oparte na unikatowych mechanikach manipulacji grawitacją RPG akcji Gravity Rush 2, eksploracyjną przygodówkę Concrete Genie, oferujące niemal nieograniczoną swobodę gatunkową i kreatywną Dreams, symulator baseballu MLB: The Show, platformówki (Ratchet & Clank, Astro Bot Rescue Mission, LittleBigPlanet 3), narracyjne przygodówki (Until Dawn, The Inpatient), FPS-a Killzone: Shadow Fall czy soulslike’a Bloodborne. Nawet na Knacka znalazło się na tej platformie miejsce i żeby widzieć PS4 wyłącznie przez pryzmat kolejnych Uncharted i Horizon Zero Dawn, trzeba bardzo, ale to bardzo mocno zawęzić horyzonty.

The Last Guardian ma problemy techniczne, ale drugiej takiej gry w segmencie wysokobudżetowym brak – a segmentu niezależnego nie stać na to, by stworzyć coś zbliżonego. - Sony odwraca się od Japonii, a stracą na tym gracze - dokument - 2021-02-25
The Last Guardian ma problemy techniczne, ale drugiej takiej gry w segmencie wysokobudżetowym brak – a segmentu niezależnego nie stać na to, by stworzyć coś zbliżonego.

Najbardziej nietuzinkowe – powiedziałbym, że „artystyczne” – z tych projektów The Last Guardian oraz Gravity Rush 2 to tytuły opracowane przez japońskich deweloperów. Również istnienie świetnych Gran Turismo, Bloodborne’a (a także całego podgatunku soulslike), cyklu o Astro i remake’u Shadow of the Colossus zawdzięczamy temu, że w którymś punkcie historii Sony zdecydowało się sfinansować wizje swoich japońskich projektantów. Bez tych i wielu innych, dziś uśpionych starszych serii japońskiej korporacji (m.in. Siren, PaRappa the Rapper, Ape Escape, Everybody’s Golf, LocoRoco, Patapon) świat gier wideo byłby uboższy. I dlatego smuci mnie, że właśnie taką przyszłość rysują przed nami decyzje ojców PlayStation.

Czarne chmury nad Azją

O zmianie podejścia Japończyków do własnego rynku (a przecież na sukcesach na nim w dużej mierze oparli swoją dzisiejszą potęgę) mówi się już od kilku lat. Silnym sygnałem do wysuwania takich wniosków była restrukturyzacja growej dywizji Sony w 2016 roku, gdy Sony Computer Entertainment oraz Sony Network Entertainment International połączono w zarządzane z Kalifornii Sony Interactive Entertainment.

Wówczas sytuacja marki PlayStation w Japonii wyglądała niezbyt imponująco – na 36 milionów sprzedanych na całym świecie PS4 zaledwie 2 miliony trafiły do potomków samurajów. Te 2 miliony zresztą nie były złym rezultatem jak na Japonię, w której od lat coraz chętniej gra się na platformach mobilnych czy pecetach, a mniej ochoczo kupuje konsole domowe. Kolejne lata nie zmieniły tego trendu – obecnie PlayStation 4, z rezultatem niecałych 10 milionów sprzedanych egzemplarzy, jest najsłabiej sprzedającą się konsolą stacjonarną na macierzystym rynku w historii Sony. Tymczasem wynik uzyskany przez ten sprzęt w skali globalnej przekroczył już 100 milionów sztuk.

Sony zdecydowało się więc na jeszcze większe odcięcie od korzeni i skupienie na zachodnich rynkach, na których radzi sobie znacznie lepiej. Na premierę PlayStation 5 wysłano do Japonii nieproporcjonalnie mało względem innych kluczowych krajów egzemplarzy nowej konsoli, irytując i zniechęcając do siebie już i tak kurczącą się przez lata grupę odbiorców.

Gdyby nie Sony, gry z cyklu Dark Souls prawdopodobnie nigdy by nie zaistniały. - Sony odwraca się od Japonii, a stracą na tym gracze - dokument - 2021-02-25
Gdyby nie Sony, gry z cyklu Dark Souls prawdopodobnie nigdy by nie zaistniały.

Według doniesień serwisu Bloomberg z listopada 2020 roku Sony Japan zostało odsunięte na boczny tor przy planowaniu działań promocyjnych, a zatrudnienie w tamtejszych zespołach deweloperskich zredukowano o jedną trzecią, co amerykańskie biura firmy uzasadniały brakiem potrzeby tworzenia gier, które radzą sobie dobrze tylko w Japonii i średnio na innych rynkach.

Sony oczywiście zaprzecza tym doniesieniom i uparcie twierdzi, że Kraj Wschodzącego Słońca pozostaje dla firmy strategicznym rynkiem. Trudno w to uwierzyć tamtejszym fanom, gdy dwie najważniejsze konferencje online promujące PS5 odbyły się o piątej rano czasu tokijskiego, do tego w większości pozbawione były tłumaczenia na japoński. Wiarę w Sony w Nipponie podłamało też to, że firma po 26 latach postanowiła zunifikować system zatwierdzania w grach – dotąd odpowiadało za nie „kółko” na padzie, zaś „krzyżyk” za cofanie/przerywanie/zamykanie ekranu, od pojawienia się PlayStation 5 natomiast wprowadzono jednolity standard znany z Zachodu, w którym „iksem” zatwierdzany, a „kołem” cofamy/przerywamy.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych, a od 2024 roku zarządza działem sprzedaży. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Kto wygra kolejne starcie konsol?

Nowe PlayStation
58,4%
Nowy Xbox
41,6%
Zobacz inne ankiety
A co, jeżeli to Sony jest aktualnie tym złym?
A co, jeżeli to Sony jest aktualnie tym złym?

To dobre Sony, oferujące wspaniałe gry, o których zła konkurencja może tylko pomarzyć – rok temu pewnie zbijałbym piąteczki z każdym, kto wygłaszałby podobne frazesy. Dziś podchodzę sceptycznie do tego trochę romantycznego obrazu japońskiego giganta.

Największa ściema Sony – historia oszukanych zwiastunów z E3 2005
Największa ściema Sony – historia oszukanych zwiastunów z E3 2005

Piętnaście lat temu Sony pokusiło się o jedno kłamstwo. Gdy te wyszło na jaw, stało się początkiem fali błedów i porażek, które doprowadziły do utraty przez firmę konsolowego tronu.

PlayStation War – Sony a krwawa wojna w Afryce
PlayStation War – Sony a krwawa wojna w Afryce

Choć brzmi to jak żart, popularność PlayStation 2 miała 20 lat temu przyczynić się do cierpień mieszkańców Afryki. Co tę konsolę łączyło z II wojną domową w Kongu? Odpowiedź jest prosta – tantal. A czy była jej winna? To już nie jest takie jednoznaczne.