Switch okiem Maćka – nie podłączam go do TV. Recenzja konsoli Nintendo Switch
Spis treści
Switch okiem Maćka – nie podłączam go do TV
Fast RMX śmiało może stawać w szranki z Wipeoutem, ale to tylko poprawiona wersja Fast Racing Neo z Wii U.
Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka: „Jakie to małe!”. W telewizjach i internetach wszystko wydaje się większe, tymczasem rozmontowana konsolka Ninny to niepozorny, ale świetnie wykonany tablecik. Dopiero po dołączeniu Joy-Conów sprzęt ten zyskuje poważniejsze gabaryty, nie tracąc przy tym jednak ani na ergonomii, ani na mobilności. Choć tablet jest grubiutki, do najcięższych nie należy (choć wyobrażam sobie, że najmłodszym w rodzinie może sprawiać problemy), a wszystkie elementy, od przycisków po otwory wentylacyjne, wydają się świetnie spasowane.
Krótko mówiąc: przyjemnie się go trzyma, a to w końcu podstawa platformy, którą zabierzemy ze sobą w podróż. Nie przypadła mi do gustu natomiast stacja dokująca: lekki, plastikowy klocek, który już raz zrzuciłem na podłogę, gdy próbowałem wstać od biurka z podpiętymi do konsolki słuchawkami. Niestety, ani Joy-Cony, ani nawet Pro Controller nie posiadają jacka na słuchawki, więc nawet w trybie stacjonarnym jesteśmy zmuszeni podpinać peryferia bezpośrednio do konsolki. Gdy tylko uruchomiłem Switcha, pozbyłem się chandry.
Nie wiem, w jaki sposób Nintendo to robi, ale już od czasu pierwszego DS-a projektuje interfejsy, które wywołują uśmiech. Proste, przejrzyste, a przy tym nagradzające każdy nasz wybór innymi dźwiękami. Z postępem sprzętowej ewolucji trochę o tym zapomnieliśmy, a Nintendo wydaje się przypominać, że platforma do gier to nie arkusz Excela i ma sprawiać dziecięcą wręcz radość. I sprawia od samego początku. Proste ikonki odsyłają do najpotrzebniejszych rzeczy: działu dedykowanego newsom ze świata Ninny, eShopu, albumu ze screenami i opcji. Zastanawia jednak brak jakiejkolwiek przeglądarki, choćby najprostszego odtwarzacza YouTube czy czegokolwiek związanego z funkcjami społecznościowymi. Obecnie, choć niektórym wyda się to dziwne, możemy na Switchu jedynie grać.
Snipperclips: Cut it Out, Together – zdecydowanie nie na takie proste tytuły czekają rzesze fanów Nintendo.
Warto wspomnieć, że nie uświadczyłem żadnych problemów technicznych. Switch wybudza się natychmiastowo, równie natychmiastowo przenosi obraz z tabletu na ekran telewizora, a do przerwanej zeszłej nocy walki z wrednym bossem w Zeldzie możemy wrócić od razu po uruchomieniu platformy, bez żadnych ekranów wczytywania. Ani razu też nie wyrzuciło mnie z gry. Urządzenie sprawia wrażenie solidnie zaprojektowanego i choć obecnie Nintendo Switch jest raczej inwestycją niż przemyślanym zakupem, sądzę, że przypadnie do gustu nie tylko fanom Mario.
Switch to przede wszystkim konsola przenośna i porównywanie jej z PS4 albo XOne nie przynosi żadnych merytorycznych wniosków. Łapię się na tym, że nawet w domu nie podłączam jej do telewizora, bo zwyczajnie wolę trzymać ją w rękach. Sprzęt nie jest wolny od wad, a Nintendo eShop to obecnie potworna bieda sprzedawana za góry złota. Ale przyszłość nie maluje się wcale w posępnych barwach. Mocno liczę, że Switch zastąpi 3DS-a, wprowadzając przy tym poważniejsze i technicznie bardziej zaawansowane produkcje.
Autor fragmentu: Maciej Pawlikowski