futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje

Technologie

Technologie 8 marca 2017, 15:12

Hybryda czy mutant?. Recenzja konsoli Nintendo Switch

Spis treści

Hybryda czy mutant?

Podpórka z tyłu konsoli to najsłabszy element zestawu.

Nintendo chciało zadowolić wszystkich. Zarówno graczy preferujących tradycyjną konsolową rozrywkę, jak i tych, którzy nie boją się, że zaraz jakiś żul zwinie im ich ulubiony sprzęcik w autobusie. W pociągach, jak sądzę, „pasażerowie są mniej awanturujący się” i tutaj na niezbyt długich trasach urządzonko Nintendo będzie sprawować się wyśmienicie. Bateria konsoli, testowana na obecnie najbardziej obciążającym ją produkcie flagowym firmy, czyli The Legend of Zelda: Breath of the Wild, wytrzymuje nieco ponad dwie i pół godziny. Wraz z kolejnymi miesiącami użytkowania ten czas zapewne będzie powoli maleć, tak więc jeśli wybieracie się samolotem za Wielką Wodę, dobrze wziąć ze sobą zasilacz.

Lepiej ma się sprawa z Joy-Conami, których nie udało mi się ani razu całkowicie wykończyć. Dlatego też raczej nie warto zaopatrywać się w bardziej profesjonalny uchwyt za 125 zł, pozwalający na ładowanie padów poprzez podłączenie go kablem USB. Lepiej dołożyć i zdecydować się na dokupienie Pro Controllera (koszt ok. 300 zł). Drogo? Nawet bardzo. Pamiętajmy, że to w końcu Nintendo.

Hybrydowa natura Switcha w pełni objawia się w chwili, kiedy wsuniemy go do stacji dokującej, a obraz przeskoczy na ekran odbiornika telewizyjnego. Trudno nie przyznać, że to świetny pomysł, i gdyby tylko pod względem technologicznym nowa konsola Nintendo była trochę bardziej zaawansowana, głosom zachwytu nie byłoby końca. Tymczasem potencjalnego nabywcę może czekać lekkie rozczarowanie. To, co wyglądało fantastycznie na ekraniku konsoli wyświetlającym obraz w rozdzielczości 720p, jest jednak wyraźnie słabszej jakości w trybie 1080p na ekranie 46-calowego „plaskacza” (a taka Zelda chodzi nawet w 900p). W pierwszej chwili trudno się do tego przyzwyczaić, ale w przypadku tak zacnego tytułu jak Breath of the Wild już po parunastu minutach kręcenia nosem jakość schodzi na drugi plan i przestają liczyć się wszelkie wady. Czy podobnie będzie ze słabszymi grami? Tu mocno powątpiewam.

Pieśń przyszłości

Ustawienie systemowe pamięci masowych

W chwili pisania tego tekstu w eShopie, czyli sklepie Nintendo oferującym gry w postaci cyfrowej, dostępnych było zaledwie osiemnaście pozycji, z czego część to automatowa klasyka z Neo Geo, jak na przykład Metal Slug 3. Marketing Japończyków zapewnia, że w przypadku Switcha można liczyć na zewnętrznych deweloperów, ale przynajmniej na razie zapowiedziano w większości małe produkcje indie i żaden poważny wydawca jeszcze nie obiecał, że będzie wspierać Switcha pełnią swoich możliwości. W związku z technologicznymi ograniczeniami nie ma szans, by produkcje wysokobudżetowe przeznaczone na PlayStation 4 czy zapowiadanego Scorpio wyglądały na urządzeniu Nintendo równie atrakcyjnie.

No chyba że powstaną specjalne, uboższe wersje, jak ogłoszona kilka miesięcy temu nowa FIFA. To wszystko może się jednak zmienić i miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie, dzięki płynącym z różnych rynków informacjom o rekordowej sprzedaży konsoli. Bardzo chciałbym, aby Japończycy powtórzyli sukces Wii, a nawet jeszcze go przebili. Pamiętamy jednak sytuację sprzed tych kilku lat, kiedy nawet wsparcie dużych wydawców nie zmieniło faktu, że sklepy zostały wręcz zalane tytułami niskich lotów. Między innymi właśnie z powodu zacofania technologicznego.

Tak więc przyszłego sukcesu Switcha upatruję na razie w produkcjach Nintendo. Wspomniana już Zelda jest przewspaniałą grą. Z tym jednym wyjątkiem line-up startowy należy raczej do słabych, a o zbytnim pośpiechu w wypuszczeniu sprzętu na rynek nie świadczą terminy premier następnych pewniaków, takich jak Splatoon 2 czy kolejny Mario. Fani wciąż czekają na zapowiedź nowej odsłony serii Metroid Prime – na Wii U musieli obejść się smakiem – ale na razie brak jakichkolwiek doniesień na ten temat.

Zelda albo nic

The Legend of Zelda: Breath of the Wild to na razie największy hit na nowej konsoli.

Po tygodniu zabawy na konsoli nie będę szczególnie oryginalny w końcowych wnioskach. Switch jest nieziemsko przyjemnym sprzętem, odznaczającym się wysoką jakością wykonania, ale jego potencjał poznamy dopiero za kilka miesięcy. Na razie to konsola jednej gry. Na dodatek takiej, która nie wygląda wcale gorzej w wersji na Wii U, wobec czego jeżeli posiadacie tamten sprzęcik, to na razie zakup Switcha mija się z celem. W grach nie zaimplementowano żadnych odpowiedników osiągnięć czy trofeów i choć to akurat nie dla wszystkich musi być wartością dodaną, to już konieczność wykorzystywania wciąż archaicznych „friendly code’ów” znanych ze starszych urządzeń firmy i niemożność wysłania do dodanych przyjaciół żadnej wiadomości świadczy o tym, że nowy sprzęt Nintendo pod względem software’owym powinien ulec kolejnym modyfikacjom.

To prawda, że nie od razu Kraków zbudowano. Czy warto się w nim jednak już teraz osiedlać? Odpowiedzcie sobie na to pytanie, zadając inne. Jak bardzo chcecie zagrać w nową Zeldę? W jedną z najlepszych gier w historii?

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej