Przed upadkiem idzie pycha. PS5 wygra generację? Wszystko na to wskazuje
Spis treści
Przed upadkiem idzie pycha
Jeśli przyjrzeć się kilku ostatnim generacjom konsol stacjonarnych, łatwo można zauważyć pewien schemat. Rotacje na pozycji lidera odbywały się najczęściej nie w efekcie genialnych ruchów aspirantów do tronu, tylko raczej nadmiernej pewności siebie aktualnych królów, którzy pozwalali sobie na zbyt wiele.
Sony swoim pierwszym PlayStation wyrwało rynek z rąk Nintendo, które dyktowało brutalne warunki deweloperom chcącym wydawać gry na Nintendo 64, tym samym zniechęcając ich do siebie. Umocniony dalej przez PlayStation 2 sukces został zaprzepaszczony serią błędów popełnionych przy PlayStation 3, z mocno zawyżoną ceną na czele. Ówczesną sytuację wykorzystał Microsoft, przejmując Xboksem 360 pozycję lidera, ale nie utrzymał jej długo – ledwie generację później korporacja z Redmond przeszarżowała z pomysłami na usieciowienie Xboksa One, wpychając graczy z powrotem w objęcia Sony. Czy mówimy o PlayStation obalającym Nintendo 64, Xboksie 360 wygrywającym z PlayStation 3, czy PlayStation 4 pokonującym Xboksa One – w każdej z tych sytuacji sukces nowego lidera budowany był przede wszystkim na błędach konkurencji.
W przypadku nadchodzącej dziewiątej generacji konsol o błąd rozsierdzający graczy jest tym łatwiej, że wciąż znajdujemy się na rozdrożu cyfrowej rewolucji. Kwestią czasu jest całkowita rezygnacja z rynku wtórnego i gier pudełkowych. Wśród graczy pojawił się niepokój, że zmiana ta może nastąpić już teraz – zwłaszcza w kontekście działań Microsoftu, pracującego nad specjalną wersją Xboksa One pozbawioną napędu optycznego. Wątpliwości budziła też sprawa kompatybilności wstecznej (czyli możliwości odpalania gier ze starszych konsol na nowszych), która – jak się przekonaliśmy – w erze będących łatwym zarobkiem, drogo wycenianych i robionych po kosztach remasterów niekoniecznie musi znajdować się wysoko na liście priorytetów inżynierów z Japonii.
Tymczasem wygląda na to, że Sony wyczuwa, skąd wieje wiatr, i unika kardynalnych błędów. Czyli po prostu słucha graczy. Nie znamy jeszcze wszystkich faktów, ale pierwsze informacje pozwalają wierzyć, że gracze dostaną to, czego chcą najbardziej – obietnicę dalszego wspierania wydań pudełkowych, a także może i w praktyce rzadko wykorzystywaną, ale dla wielu osób bardzo ważną oraz będącą istotnym czynnikiem przy zakupie sprzętu wsteczną kompatybilność. PlayStation 5 nie zapowiada się na żadną dramatyczną rewolucję względem PS4, a ledwie usprawnienie tego, co dobrze znamy. To niby niewiele, ale w czasach agresywnej monetyzacji gier akurat tym razem wstrzymanie się z rewolucjami witane jest nie z rozczarowaniem, a z ulgą.
Niewiadome
Oczywiście wciąż nie wiemy wszystkiego o dziewiątej generacji konsol (a w zasadzie to mamy do czynienia z większą liczbą niewiadomych niż faktów), więc istnieje jeszcze jakieś ryzyko, że Sony pokpi sprawę. Na przykład, powtarzając błędy popełnione przy PlayStation 3, znowu przesadzi z ceną – scenariusz ten jest moim zdaniem bardzo mało prawdopodobny (jaki szaleniec robi dwukrotnie ten sam błąd, jeśli za pierwszym razem tak wiele go on kosztował), ale jeśli za PS5 mielibyśmy zapłacić, powiedzmy, 150 dolarów więcej niż za porównywalnego technicznie Xboksa, to wicher raz jeszcze może zawiać w inną stronę.
Pewne obawy budzi też tajemniczy superszybki twardy dysk konsoli – może się okazać, że będzie to wyjątkowo drogi podzespół. W takim wypadku zestawy premierowe nie zaproponują wiele miejsca na gry (1 TB to w dzisiejszych czasach nie jest już zbyt dużo, a jednak zakup oferującego tyle miejsca dysku SSD potrafi solidnie uderzyć po kieszeni). W takiej sytuacji może być konieczne dokupowanie dodatkowych nośników pamięci. Ten scenariusz przerabialiśmy już przy okazji kart pamięci do PS Vity – wtedy Sony uparło się na forsowanie własnego nośnika zamiast powszechnych standardów i efekty okazały się mało przyjemne dla portfeli konsumentów.
Wreszcie zaskoczyć czymś niesamowitym może mimo wszystko konkurencja. Microsoft raz już wszedł w komitywę z Rockstarem, dzięki czemu w dodatki do Grand Theft Auto IV w pierwszej kolejności zagraliśmy na Xboksie 360. Ewentualne GTA 6 dostępne wstępnie tylko na czwartym Xboksie mogłoby wpłynąć na balans sił. Podobnie jak ostra zagrywka cenowa – Microsoft w razie potrzeby byłoby stać, by zaniżyć cenę konsol i sprzedawać je ze stratą. Sony aż tak potężnych rezerw finansowych nie ma i taką walkę mogłoby przegrać. Nintendo jest z kolei dziką kartą – w przypadku tej firmy ciężko przewidywać, jaką strategię twórcy Mario obiorą tym razem i jak wpłynie ona na sprzedaż innych konsol.
Tego typu scenariusze są jednak mało prawdopodobne. W tym momencie PlayStation 5 zdaje się być maszyną skazaną na sukces. Niepozorna zapowiedź nowej platformy Sony była dokładnie tym, na co liczyło wielu graczy. A biorąc pod uwagę silną sytuację firmy na rynku konsolowym, ugruntowaną przez sukces PS4 – to w zupełności wystarczy. W wielkiej sprzętowej wojnie dziewiątej generacji mam już swojego faworyta – nawet jeśli ta jeszcze się nawet nie rozpoczęła.