Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 30 października 2012, 12:00

autor: Maciej Kozłowski

Poznań Game Arena, czyli PGA 2012 – powrót na tarczy

Targi Poznań Game Arena chciały powrócić w blasku i chwale. Niestety, błysnęły zbyt krótko i słabo, by ktokolwiek mógł je zauważyć.

Spis treści

Po trzech latach nieobecności poznańskie PGA powraca na salony. Największe w Polsce targi elektronicznej rozrywki i multimediów zostały swego czasu zastąpione przez warszawski On/Off, by następnie przepaść w odmętach biznesowego niebytu. Wielu graczy czekało na wskrzeszenie tego projektu – i trudno im się dziwić, bo w naszym kraju brakuje podobnych inicjatyw. Niestety, tegoroczna edycja nie świeciła tak jasno jak jej poprzedniczki – była gorsza praktycznie pod każdym względem.

Za mało

Największą wadą targów była ich skala – chociaż na potrzeby PGA wykorzystano trzy wielkie hale, to jednak nie dało się nie zauważyć, że świeciły one pustkami (jeśli chodzi o ilość stoisk). Brakowało przede wszystkim wolnych stanowisk z grami. Kolejki ciągnęły się w nieskończoność, a niektórzy odwiedzający czekali po kilka godzin, by pograć ledwie chwilę. Wzbudziło to spore zamieszanie wśród uczestników wydarzenia – trudno przecież oczekiwać, że kilkutysięczny tłum zadowoli się paroma konsolami oraz czterema stoiskami z komputerami.

Tłum zwiedzających i kilka stanowisk z grami – słabo. - 2012-10-30
Tłum zwiedzających i kilka stanowisk z grami – słabo.

Wystawcy na PGA:

4max, Agito.pl, AMD, Blue Mobility, Creative, Eizo, Gamedot, Hama, Hi-Rez Studio, Impakt, Kingstone, Lenovo, Level 77, LG, Mad Catz, Microsoft, NTT, Ozon Gaming, Politechnika Poznańska, Natec Genesis.

Drugim problemem był dobór samych tytułów. Większość z nich liczyła sobie kilka lub wręcz kilkanaście miesięcy, a jedyną nowinką był niewydany jeszcze Smite (który zapowiada się całkiem przyjemnie). Brak przedpremierowych pokazów należy uznać za duży minus spotkania – tym bardziej że poprzednie edycje mogły pochwalić się Mass Effectem 2 lub pierwszą częścią serii Dragon Age (oba tytuły były wówczas w późnej fazie produkcji). Wielu zwiedzających narzekało na ten element PGA – w końcu nie przyjechali do Poznania, by grać w tytuły które sami posiadają. Pewien zatroskany rodzic zwrócił przy tym uwagę, że na targach brakowało gier dla dzieci (albo dziewczyn), a niektóre pozycje nie posiadały oznaczeń odnośnie sugerowanego wieku odbiorcy.

W co można było zagrać?

Oferta nie była zbyt szeroka, a zwiedzający mogli zagrać niemal wyłącznie w gry, które miały już swoją premierę. Dużym wzięciem cieszył się najnowszy Pro Evolution Soccer, chociaż wielu zainteresowanych zgromadziła też FIFA 13. Sporą furorę zrobiło Dead Island i Dishonored, nie zabrakło także chętnych do rozgrywek w Counter Strike’a: Global Offensive oraz Call of Duty: Modern Warfare 3. Do tego można było przetestować szereg mniejszych gier – takich jak Hitman: Sniper Challange czy Battlefield: Heroes.

Osobną kwestią, o której warto wspomnieć, była organizacja całego eventu. Przy wejściu do budynku nie rozdawano żadnych mapek ani harmonogramów. Na wielu stoiskach brakowało jakichkolwiek tabliczek. Przy większości komputerów próżno było szukać informacji danych na temat gier, jakie na nich zainstalowano. Momentami robiło się wręcz groteskowo, bo za punkt informacyjny służyli np. ochroniarze. Co gorsza, rozgrywki przy ogólnodostępnych komputerach nie były w żaden sposób moderowane – jeden gracz mógł zaanektować dane stanowisko na dowolną ilość czasu. Przykładów można by szukać dalej, ale konkluzja narzuca się sama – organizatorzy nie zadbali wystarczająco o potrzeby zwiedzających. Co ciekawe, sami wystawcy byli bardzo zadowoleni – zapewniono im całą niezbędną pomoc techniczną i logistyczną. Wynika z tego, że jedynie klienci zostali zlekceważeni.

Zdaniem Miszy:

Tegoroczna edycja Poznań Game Arena budzi we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony można się cieszyć, że ponownie podjęto próbę zaoferowania normalnym graczom weekendu wypełnionego „growymi emocjami”. Z drugiej strony duże wątpliwości budzi sposób realizacji tej próby. Dużym nadużyciem jest dalsze używanie określenia „targi” w stosunku do PGA. Tegoroczna edycja to nic innego jak impreza e-sportowa z określoną liczbą turniejów w konkretne gry. Jestem przekonany, że taka właśnie komunikacja tego wydarzenia byłaby znacznie uczciwsza wobec osób, które w miniony weekend odwiedziły tereny Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Pozytywy?

Prawdopodobnie największą zaletą PGA był V Zjazd Twórców Gier, stanowiący w zasadzie samodzielną część wydarzenia. Dyskutantami byli między innymi Eoin O'Doherty (Rovio Entertainment Ltd) oraz Olivier Jones (Zynga Game Network), którzy rozmawiali na temat przyszłości elektronicznej rozrywki. Poza tym można było spotkać się z kilkoma polskimi naukowcami, którzy na co dzień zajmują się grami wideo i ich różnymi aspektami. Wykłady okazały się pouczające, a rozmowy ciekawe – szkoda, że tak nieliczni zwiedzający postanowili zajrzeć do osobnego budynku, gdzie odbywał się zjazd.

Ocena publiczności

Uczestników PGA można bez większego problemu podzielić na zadowolonych oraz zawiedzionych – przy czym linia demarkacyjna przebiega w dość zastanawiający sposób. Do tych pierwszych zaliczają się przede wszystkim osoby, które nigdy nie były na żadnych targach – one znalazły się pod dość dużym wrażeniem całego wydarzenia. Co jednak charakterystyczne, większość zwiedzających, którzy pamiętają poprzednie odsłony (albo brali udział w innych tego typu eventach), narzekała na ogólną mierność przedsięwzięcia. Grupa ta była przy tym zgodna, że wcześniejsze edycje wypadły znacznie lepiej.

Innym pozytywem okazała się hala przeznaczona do odpoczynku – umieszczono w niej krzesła, stoliki, kanapy i rzecz jasna – barek oraz pizzerię. Mimo dużego grona zwiedzających trudno było narzekać na brak miejsca do wytchnienia. Ten element zaplanowano całkiem dobrze i nawet ceny poszczególnych produktów nie były zbyt wygórowane. Szkoda tylko, że dotyczy to jedynie artykułów spożywczych – wszystkie gry kosztowały tyle samo co wszędzie, a koszulki firmy Level77 były wręcz droższe niż normalnie.

Słabo, ale może będzie lepiej

Powyższe kwestie były istotne dla zwiedzających, ale niekoniecznie dla osób czytających te słowa. Dlatego na następnych stronach artykułu zamieszczamy szereg zdjęć z PGA wraz ze stosownymi komentarzami. Dzięki temu możecie na własne oczy zobaczyć, co działo się podczas tegorocznej edycji Poznań Game Arena.

Chociaż na targach nie pokazano praktycznie żadnych nowości, a one same okazały się dość sporą klapą, to jednak życzymy organizatorom sukcesów w przyszłości. Być może kolejne imprezy (o ile się odbędą) zgromadzą większe grono wystawców i zaoferują graczom więcej atrakcji. Trzymamy za to kciuki!