autor: Łukasz Malik
Nasze podwórko. Podsumowanie roku 2010: Verminus
Spis treści
Nasze podwórko
Nasze podwórko
Bardzo jestem rozczarowany ogółem polskiego rynku wydawniczego. Co rusz spotykaliśmy się z z brakiem towaru na półkach, niekompatybilnością z DLC, problemami z polską wersją lub jej całkowitym brakiem.
Zawsze w takich wypadkach słyszy się, że są to kwestie niezależne od naszej od firmy, że umowa nam nie pozwala, że nasz rynek jest za mały – bla, bla, bla. Co to obchodzi klienta, który dostaje półprodukt, a płaci za niego tyle samo lub nawet więcej, niż gdyby kupił go np. w Wielkiej Brytanii? Podczas jednego z wywiadów Marcin Iwiński, członek zarządu grupy CD Projekt, powiedział, że na polskim rynku nie ma już miejsca na tytuły ze średniej półki. Gracze robią dużo bardziej przemyślane zakupy, wybierając same najlepsze gry. Więc dlaczego, skoro macie (Wy wydawcy – a nie konkretnie CDP) kilka perełek w roku, to praktycznie z każdą głośniejszą premierą związana jest jakaś wpadka? Nie wymieniam tytułów, ale prawda jest taka, że KAŻDA z poważniejszych firm wydawniczych zaliczyła wtopę z jakąś swoją ważną grą lub produktem.
Pojawienia się (to w sumie za duże słowo) Nintendo w Polsce i startu polskiego LIVE-a w żaden sposób nie zaliczam do jakichś spektakularnych sukcesów minionego roku. Coś, co powinno nastąpić już dawno, prezentowane jest jako objawienie i łaska spływająca na Polaków. Dużo większe wrażenie zrobiło na mnie podejście Blizzarda do polskich graczy przy okazji premiery StarCrafta II – zostaliśmy potraktowani na równi z innymi krajami (niestety łącznie z ceną). Bez zbędnego nadęcia, pompy i konferencji prasowych. Po prostu BUM! Jest światowa premiera? Gra leży na półkach, po polsku, z możliwością zmiany języka, bez problemów z patchami, z pomocą techniczną, z polską wersją strony. Niby nic, bo to powinien być standard, ale niestety nie jest. Smutne jest to o tyle, że firma bez rodzimego przedstawicielstwa potrafiła zadbać o polskich klientów lepiej niż dystrybutorzy, którzy działają na naszym rynku od lat. Oby tylko przy Diablo III Blizzard lepiej dobrał studio, które stworzy polską wersję.
Dużo się działo także w redakcji. Przeprowadzka do nowego biura zabrała nam trochę czasu, którego nigdy nie mamy za wiele. Poza tym w 2010 roku dołączyli do nas trzej nowi koledzy: Gambrinus, Terrag i T_bone , a to wszystko wiąże się ze zmianami organizacyjnymi, które mają usprawnić pracę nad tworzeniem gier-online.pl. Na szczęście 2011 rok zapowiada się świetnie – po pierwsze, jak już wiecie, świętujemy 10-lecie istnienia portalu, a po drugie i najważniejsze, światło dzienne ujrzy nowa wersja strony.
W kinie
Największą filmową niespodzianką był dla mnie Moon – który trafił do naszych kin z niebotycznym opóźnieniem. Skromne, nieprzekombinowane kino science fiction z doskonałym Samem Rockwellem w roli głównej. Na Incepcji się nie zawiodłem, podobnie jak na żadnym wcześniejszym filmie Nolana. Miło wspominam też The Social Network, RED, Kick Ass, Autora Widmo i Królestwo Zwierząt. Bardzo rozczarowałem się Predators – myślałem, że Rodriguez, który firmował to swoim nazwiskiem, tchnie w tę produkcję ducha filmów sensacyjnych z przełomu lat 80. i 90., że aż zatęsknimy za odtwarzaczami VHS. Nic z tych rzeczy. Z pamięci chciałbym wymazać także Salt i Starcie Tytanów.
Poza tym jestem z siebie dumny, bo udało mi się zabrać za nadrabianie zaległości w klasyce, skacząc losowo po kultowych filmach z danej dekady (zahaczyłem nawet o Sokoła Maltańskiego). Niestety końca nie widzę, braki są na tyle duże, że nie śmiem się nazwać kinomanem – choć bardzo bym chciał. Przynajmniej mam pomysł na postanowienia noworoczne do emerytury.
Łukasz „Verminus” Malik