autor: Adam Włodarczak
Managerem być...
Trzy managery piłkarskie stają do wyścigu o palmę pierwszeństwa. Z twórcami dwóch z nich - FM 2005 i CM 5 - mieliśmy okazję porozmawiać podczas tegorocznych targów w Lipsku i w Londynie. Faworytem wydaje się być FM 2005, lecz rywale depczą mu po piętach.
Niegdyś sytuacja była jasna i klarowna. Na poletku menedżerów piłkarskich bezsprzecznie dominowali developerzy ze Sports Interactive, wyznaczając dla reszty znakomity wzór do naśladowania. Sama seria Championship Manager na stałe zapisała się do kanonu nie tylko wirtualnego, ale także i rzeczywistego piłkarskiego światka. Obecnie sytuacja w tym specyficznym sektorze przedstawia się bardzo ciekawie, ale zarazem – tajemniczo i niepewnie. Wiele niewiadomych, równie dużo niejasności... Czas uporządkować wszystkie te sprawy!
Moi koledzy redakcyjni na minionych targach w Londynie, mieli okazję osobiście przetestować dwie z trzech omawianych tu gier: Championship Manager 5 oraz Football Manager 2005. Ich indywidualne odczucia oraz przeżycia jak również zebrane informacje tekstowo-graficzne – są tematem dzisiejszych rozważań. Menedżerowie tego kraju, do lektury!
Szlakiem historycznym
Założyciel studia Sports Interactive, Paul Collyer, jest przekonany, że jego nowa gra – Football Manager 2005 pokaże prawdziwą klasę. Jego pewność w pewien sposób ma potwierdzenie w rzeczywistości, gdyż firma ta przez ostatnie jedenaście lat sukcesywnie tworzyła serię Championship Manager. Rozwód z wydawcą, Eidosem, oraz pozbawienie praw do sławnej marki zmusiło znanych developerów do stworzenia nowej gry, pod zupełnie innym tytułem. Całe szczęście, że chłopcy rodem z SI Tower zachowali to, co w życiu rasowych programistów najważniejsze: kod źródłowy poprzednich wersji oraz wszelkiej maści bazy danych. Wszakże nie bez przyczyny FM 2005 otwarcie nazywa się wielką kontynuacją ostatniego CM 03-04... „Eidos ma inną wizję niż my. Mówiąc prościej, Sports Interactive nie jest gotowe, aby stać się marionetką w rękach potężnego wydawcy i może być tak, że nigdy nie będzie. Bardzo cenimy naszą niezależność. Jesteśmy bardzo ambitni i chcemy mieć nowe pomysły na przyszłość [np. Eastside – menedżer hokeja, przyp. red.]. Chcemy je wprowadzić w życie, posiadając pełnię praw autorskich włączając w to wszystkie prawa dotyczące marek i nazw własnych” – przekonuje młodszy z braci Collyerów w wywiadzie dla serwisu CM Revolution. Tym nowym wydawcą, zapewniającym producentom pełną swobodę w działaniu, okazał się koncern SEGA.