Czy pomysły na gry AAA zaczynają się kończyć?. Mam już dość tych wszystkich remake’ów gier
Spis treści
Czy pomysły na gry AAA zaczynają się kończyć?
Obserwując liczbę premier oraz zapowiedzi reedycji różnego sortu, warto się zastanowić, czy gry faktycznie ich potrzebują. Pomijam przy tym kwestię tytułów pokroju strzelanki XIII, która nie była wybitna ani w 2003 roku, ani prawie 20 lat później. Podobnie jak Stubbs the Zombie in Rebel Without a Pulse i inne dzieła tworzone wyłącznie z myślą o portfelach dawnych fanów.
Mówię tu natomiast o The Last of Us (wciąż się o nim plotkuje), jak i o pierwszym Wiedźminie, serii Metal Gear Solid, Castlevanii, Silent Hillach, Alanie Wake’u, Crysisach... Jest tego sporo. Czy współczesny gracz faktycznie potrzebuje remake’u Dead Space? Historia zakutego w zbroję inżyniera wciąż doskonale broni się pod każdym względem. Nie mogę wykrzesać z siebie entuzjazmu, widząc zapowiedź KotOR-a. Nie chcę powrotu Legacy of Kain w takiej formie. Przejadły mi się już wszystkie „wymyślne” podtytuły pokroju „ReVamped”, „Reforged” i „Reloaded”.
Osobiście wolałbym otrzymać nową odsłonę każdego z wyżej wymienionych dzieł. Tworzenie reedycji jest jednak krokiem znacznie pewniejszym, opcją obniżonego ryzyka. Próbą trafienia jeszcze raz do tych samych odbiorców. Idealny dowód wzrostu znaczenia remake’ów stanowi wypuszczenie odnowionego Demon’s Souls z okazji premiery PlayStation 5. Odgrzewany kotlet nie powinien pojawić się w menu restauracji w dniu jej otwarcia, choćby był nie wiadomo jak smaczny.
A może na remaki zasługują gry słabsze?
Przyzwyczailiśmy się do tego, że nowe edycje otrzymują gry najlepsze lub najlepiej wspominane. Może jednak należałoby więcej czasu poświęcić tytułom nieudanym? BioWare mogłoby oddać w ręce fanów nową wersję Mass Effecta: Andromedy (czy tylko ja uważam, że Alec Ryder powinien zastąpić swoje dzieci jako protagonista?), KotOR 2 doczekałby się dopieszczonej, niezabugowanej edycji, a trzecia część Dead Space przestałaby być kooperacyjną ciekawostką i zmieniłaby się w rasowy horror godny „jedynki”. Wiele gier mogłoby skorzystać z drugiej szansy, ale takie rozwiązanie jest, niestety, nierealne.
A współczesne studia deweloperskie? Te mniejsze często starają się z czymś przebić, ale giganci unikają ryzyka. Na problem zwrócił uwagę m.in. były szef Sony Interactive Entertainment Worldwide Studios oraz Sony Computer Interactive America – Shawn Layden. W lipcu tego roku w wywiadzie dla gamesindustry.biz mówił o tym, jak destrukcyjna może być obecna w branży gier konsolidacja. Przejmowanie mniejszych producentów przez wielkie firmy zapewnia finansową stabilność kosztem niezależności.
Przede wszystkim jednak Layden wieszczy, że wkrótce zostaną nam jedynie sequele oraz rebooty, i może mieć rację. Nawet jeśli sam nie ma najczystszego sumienia (choć to już inna kwestia). Ubisoft wyciąga z rękawa kolejne odsłony takich gier jak Assassin’s Creed czy Far Cry – strach pomyśleć, ilu jeszcze części możemy się doczekać oraz jaki będzie ich poziom.
Zostało jeszcze 64% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie