autor: Łukasz Łoziński
Zasilacz to podstawa – mocy, przybywaj!. Komputery i laptopy poleasingowe
Spis treści
Zasilacz to podstawa – mocy, przybywaj!
Ponieważ sprzęt przeznaczony dla klienta korporacyjnego stworzono z myślą o wielogodzinnej pracy, w zasadzie wszystkie komputery poleasingowe wyposażono w bardzo dobrej klasy zasilacze. Niestety zwykle mają one słabą moc oraz nie posiadają dodatkowej linii zasilania chociażby 6-pin, potrzebnej do kart graficznych o dużych możliwościach. Poniżej umieszczam grafikę obrazującą moc wspomnianych zasilaczy na przykładzie serii 7010 firmy Dell, której wnętrze widzieliście już wyżej:
Wyjątkiem od tej reguły są sprzęty typu WorkStation, traktowane nieraz jako swego rodzaju rozwiązania serwerowe w obudowie Tower (na rynku znajdziemy jednostki zawierające stosowane w serwerach procesory serii Intel XEON). Tutaj, w zależności od typu stacji, znaleźć można zasilacze o mocy min. 425 W (np. w komputerach z serii Dell T3600), płyty główne umożliwiające montaż do 5 dysków twardych (nie licząc napędów), dwa złącza PCI Express oraz rozbudowane linie zasilania. Takie maszyny są zazwyczaj wykonane z bardziej odpornych materiałów, jak wzmocnione dodatkowymi tworzywami obudowy, oraz oferują mnogość rozwiązań swego czasu przeznaczonych jedynie dla serwerów rack, jak np. montaż zasilaczy typu hot swap.
Warto zaznaczyć, że nawet w ofercie sprzętu poleasingowego są to z reguły najdroższe propozycje, ale z racji zamontowanych w nich wspomnianych wcześniej procesorów typu XEON idealnie nadają się do pracy serwerowej (ciągłej). Są one zdecydowanie bardziej prądożerne niż klasycznej architektury multimedialne CPU Intela (i5/i7), a ich najlepiej sprawdzają się, wykonując mnogość obliczeń związanych z renderingiem, skalowaniem czy obróbką grafiki (przy wsparciu odpowiednich kart graficznych, jak np. seria Nvidia Quadro).
Jeżeli mamy już świadomość słabszej strony „biznesówek” w kwestii zasilaczy – nie wszystko jeszcze stracone. Obecnie producenci kart graficznych prześcigają się w coraz ciekawszych rozwiązaniach dotyczących oszczędzania energii i odprowadzania nadmiaru ciepła. Nawet GPU z wyższej półki występują w wersji niskoprofilowej, co pozwala nam na montaż karty nawet w obudowach typu SFF. Decydując się na kartę graficzną niewymagającą dodatkowego zasilania, trzeba oczywiście zwrócić uwagę na moc, jaką oferuje dana jednostka ze swojego slotu PCI Express – będzie to gwarancją stabilnej pracy (patrz artykuł „Kłamstwo „tanich i wydajnych” zasilaczy komputerowych”).
Płyta główna i pamięci? Po prostu są…
Jednym z ważniejszych elementów komputera jest płyta główna i pamięci RAM. Zazwyczaj kupując nowego peceta do gier, doborowi tych elementów poświęcamy dużo czasu, analizując jakość komponentów, ich cechy, zegary i opóźnienia modułów RAM, możliwości podkręcania etc. W przypadku sprzętu pochodzącego z korporacji możemy o tym zapomnieć. Zawsze otrzymujemy solidną płytę z logiem HP, Dell czy Fujitsu (generalnie pochodzącą od producenta całego komputera) przeznaczoną do maszyny danego typu, która owszem, gwarantuje stabilną pracę przez lata, ale pozwala na działanie wyłącznie w standardowych, fabrycznych parametrach CPU, pamięci itd. Oferuje ona w zamian szereg innych opcji, w stylu wbudowanego w BIOS programatora pozwalającego włączać i wyłączać komputer od określonych godzinach, czy funkcję diagnostyki wszystkich komponentów komputera. Fajne rzeczy w korpo-świecie, ale dla nas, graczy, raczej pomijalne.
Praktycznie to samo tyczy się modułów RAM. To standardowe pamięci renomowanych producentów pokroju Hynix czy Samsung, z wieczystą gwarancją, aczkolwiek uniemożliwiające overclocking.
Nie można zapomnieć również o fakcie, że większość komputerów poleasingowych w cenie zawiera również oryginalny Windows. Składając własny sprzęt do gier zwykle jesteśmy zmuszeni do zakupu systemu operacyjnego na własną rękę, co nie jest niestety małym wydatkiem.