Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 6 listopada 2001, 12:53

autor: Maciej Krakowiak

Historia koszykówki, ligi NBA i koszykarskich gier komputerowych

Mamy nadzieję, iż treści zawarte w niniejszym artykule przybliżą Wam szanowni gracze koszykówkę, jej historię oraz gry komputerowe dotyczące tego jednego z bardziej widowiskowych sportów wymyślonych przez ludzi.

HISTORIA

Dzisiaj nie wiemy, kto był wykonawcą pierwszego rzutu, ale jak głoszą legendy to już w pierwszej połowie szesnastego wieku w Meksyku rzucano czymś przypominającym piłkę przez kamienne pierścienie. Ten, kto najwięcej razy rzucił celnie miał podobno prawo wymagać, aby każdy z widzów zdjął z siebie jedną z rzeczy. Ale odłóżmy legendy na bok i skupmy się na faktach.

Człowiekiem, który wymyślił tą dyscyplinę sportu był dr. James Naishmit, a stało się to na sali gimnastycznej szkoły YMCA w Springfield (stan Massachusetts) w grudniu 1891 roku. Nowa gra w swoim założeniu miała być zaprawą dla studentów znudzonych rutyną zimowych ćwiczeń gimnastycznych. W czasach, kiedy grywano głównie w futbol amerykański bądź rugby Naishmith stworzył grę zespołową dającą szanse współzawodnictwa, a przede wszystkim dbającą o prawidłowy rozwój poszczególnych partii mięśniowych. Gdy na balkonach sali gimnastycznej zawiesił na wysokości 3 metrów dwa kosze służące do noszenia brzoskwiń nie przypuszczał, że oto rodzi się nowa gra, która w przyszłości stanie się jedną z najbardziej popularnych. Następnie wybrał dwa 9 osobowe zespoły złożone z nauczycieli i uczniów i tak rozpoczęła się historia koszykówki.

Nowa gra w ekspresowym tempie rozniosła się na inne uczelnie i szybko zyskała popularność w społeczności amerykańskiej. Podstawowe zasady zawarte w pierwszym regulaminie przez Naishmit’a narzucały powolną prawie statyczną grę. Dzisiaj brzmią one dość śmiesznie, ale w swoich głównych zamierzeniach nie różnią się zbytnio od obowiązujących we współczesnej koszykówce: piłka może być rzucana lub łapana, w grze nie wolno korzystać z nóg, gracz nie może biec z piłką – musi ją podbijać, punkt przyznawany jest, gdy piłka wpadnie do kosza, kosz zawieszony jest na tyle wysoko, aby żaden z graczy nie mógł go dotykać, zawody trwają 2x po piętnaście minut.

Dwa oddziały YMCA rozegrały pierwsze oficjalny mecz 12 lutego 1892 roku, spotkanie zakończyło się remisem 2-2 a obejrzało go około 100 widzów. Rok później gra staje się jeszcze bardziej popularna tak, że YMCA zorganizowała w Hartford ligę pięciu drużyn, której występy przyciągnęły 10000 widzów w ciągu jednej zimy!. W 1895 roku wprowadzono tablice do koszy, aby zapobiec wrzucaniu piłki przez fanów stojących na balkonach. W niedługim czasie tablice stały się obowiązkowe, wprowadzono kosze z otwartym dnem, a specjalnie szyte skórzane piłki wyparły dotąd używane piłki nożne. W 1925 roku rozpoczęła rozgrywki pierwsza narodowa liga zawodowa ABL, niestety w niespełna 6 lat upadła z powodu wielkiego kryzysu gospodarczego w USA. W latach trwania kryzysu dość dobrze rozwijała się amatorska liga akademicka NCAA. Tam właśnie wprowadzono kolejne modyfikacje przepisów między innymi pojęcie błędu kroków, środkowej linii na boisku aby uniknąć cofania się zawodników pod swój kosz oraz likwidację przepisu, który nakazywał rozpoczynanie gry od skoku o piłkę na środku boiska po każdym zdobytym koszu.

W 1937 został utworzy NBL (National Basketball League) gdzie grali kończący studia gwiazdorzy NCAA (Mikan, Schayes, Pollard, Holzman).

LIGA NBA

Podwaliny przyszłej ligi NBA datuje się na rok 1946, dokładnie 6 czerwca powstała liga zwana Basketball Association of America (BAA). Początkowo została podzielona na dwie dywizje (11 zespołów) jednak nie była to liczba zamknięta gdyż stopniowo zaczęły dochodzić nowe drużyny. Pierwszy finał wygrał zespół z Philadelphii, pokonując Chicago (4-1). W 1949 dochodzi do połączenia obu konkurencyjnych lig (NBL i BAA) – tworzy się NBA National Basketball Association. Co ciekawe dotychczas koszykówka była wyłącznie grą dla białych, dopiero z początkiem lat 50 pojawili się pierwsi czarnoskórzy zawodnicy, wnosząc siłę i dynamikę do gry.

Jednak nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, liga przechodziła kryzys, spadało zainteresowanie oglądaniem meczów. Wtedy to pierwszy komisarz Maurice Podolof wpadł na pomysł, aby urządzić mecz gwiazd. Pierwszy All Star Game odbył się w 1951 roku w Bostonie i osiągnął duży sukces zarówno w dochodach z meczu, jaki i na widowni, co pozwoliło na dalszą egzystencję ligi.

Następne mecze gwiazd weszły już na stałe do kalendarza spotkań i odbywają się w połowie sezonu regularnego. W 1984 aby uatrakcyjnić sam mecz wprowadzono konkurs artystycznego wkładania piłki do kosza tzw. Slam-Dunk Contest. Pierwszym zwycięzcą dość nieoczekiwanie okazał się Larry Nance, który pokonał samego Juliusa Ervinga. Kolejne edycje konkursu były traktowane przez wszystkich koszykarzy niezwykle prestiżowo szczególnie przez parę Jordan i Dominique Wilkins (uważanego przez specjalistów za najlepszego artystę od wsadów). Do historii jako najwspanialszy przeszedł ich pojedynek, który odbył się, w 1988 kiedy to potrzebna była dogrywka do wyłonienia zwycięzcy. Konkurs wygrał Michael Jordan trochę na prawach gospodarza (gdyż mecz odbywał się w Chicago) pokonując Wilkinsa wybijając się do wsadu z linii rzutów wolnych. Następne edycje nie były już tak widowiskowe i powoli konkurs tracił na atrakcyjności. Znani zawodnicy przestali brać w nim udział i praktycznie został on zdominowany przez pierwszoroczniaków. Jako ciekawostkę podam, że w 1986 zwycięzcą został Spud Webb, mierzący jedynie 170 cm!!!.

Od 1986 mecz gwiazd rozszerzono o kolejny konkurs, tym razem był to Long Distance Shotout, czyli konkurs rzutów za 3 punkty. Pierwsze trzy edycje wygrał bezkonkurencyjny Larry Bird, który rzucał trójki jak maszyna. Jego osiągnięcie powtórzył później inny specjalista od rzutów trzy punktowych Craig Hodges, którzy także zwyciężał w trzech edycjach. Aby maksymalnie uatrakcyjnić spotkanie najlepszych zawodników, włodarze ligi wprowadzili także mecz koszykarskich legend, który później zastąpiono bardziej widowiskowym spotkaniem debiutantów.

W 1954 wprowadzono przepis, aby drużyna atakująca miała 24 sekundy na rozegranie akcji, oraz limit 6 przewinień w kwarcie po przekroczeniu, którego drużyna przeciwna otrzymuje rzuty wolne. Nowe przepisy sprawiły, że koszykówka stała się grą szybką i dynamiczną.

Rok 1959 to czas, kiedy pojawił się jeden z najwybitniejszych zawodników tej gry – Wilt „Szczudło” Chamberlain. O jego wielkości mogą świadczyć statystyki z sezonu 61-62: 50,4 punktów na mecz, 25,7 zbiórek oraz słynne rzucenie 100 punktów w jednym meczu (ten rekord przetrwał do dzisiaj). Ale nie można porównywać koszykówki obecnej do tamtych czasów. Praktycznie pod koniec lat 50-tych na pozycji centra Wilt oprócz Billa Russela nie miał równorzędnego zawodnika, stąd wyśrubowane statystyki.

W latach 60-tych ligę zdominował wyłącznie jeden zespół - Boston Celtic. Prowadzony przez Red’a Auerbacha w ciągu 13 lat wygrał ligę aż 11 razy. W dzisiejszych czasach przy dużej rotacji zawodników taka dominacja jednego zespołu jest praktycznie niemożliwa (nie wiadomo jak potoczyłyby się losy Bulls, gdyby nie dwuletnie „wakacje” Jordana).

W 1967 roku utworzyła się konkurencyjna do NBA liga ABA (American Basketball Association). W pierwszych latach swojej działalności pozyskała kilku wartościowych zawodników, późniejsze gwiazdy ligi. Rywalizacja między dwoma konkurencyjnymi ligami nie trwała długo. Wraz z rozwiązaniem ABA w 1976 do NBA przeniosły się kolejne 4 drużyny. W jednych z tych zespołów grał „Dr J”, czyli Julius Erving, który swoim niezwykle dynamicznym i widowiskowym stylem gry nadał koszykówce nowy wizerunek (jego specjalnością były przede wszystkim wsady np. Tomahawk Jam, czy tez wsad z linii rzutów wolnych, na którym w późniejszym czasie wzorował się także Michale Jordan).

Na kolejną modyfikację przepisów czekaliśmy do 1979 roku, kiedy to wprowadzono rzut za 3 punkty. Dzięki tej innowacji rzuty zza łuku (7.24 m) stały się potężną bronią, pozwalającą na nowe taktyczne rozgrywanie akcji. Szczególnie końcówki meczów były przez to bardziej pasjonujące, gdyż dzięki takim rzutom można było szybko odrobić stratę punktową. Pierwszym graczem, który celnie trafił za 3 punkty był Chris Ford późniejszy trener bostońskich Celtów.

W latach 80 liga zyskała znacznie na popularności a to za sprawą rywalizacji dwóch wielkich zespołów: LA Lakers (3 tytuły) i Boston Celtic (5 tytułów). Była to także rywalizacja indywidualna Lary’ego Birda (uważanego przez specjalistów za najlepszego białego w tej grze) oraz Ervina „Magic” Johnsona.

19 VI 1984 – dzień draftu. Komisarz ligi David Stern ogłasza wybór z numerem 3 Michaela Jordana przez zespół z Chicago. Od tej chwili nastała w koszykówce nowa era – era Jordana.

Michael zajął miejsce wśród tych sportowców, którzy na zawsze zmienili oblicze sportu, który uprawiali. Chicago Bulls prowadzeni przez Jordana zdobyli 6 mistrzowskich pierścieni w ciągu 8 lat.

W 1992 roku na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie po raz pierwszy w historii zawodowcy amerykańscy spotkali się z amatorskimi drużynami reprezentującymi inne kraje. Jedyny w swoim rodzaju „Dream Team” prowadzony przez Chucka Daly wygrywał średnio różnicą 44 punktów promując tym samym koszykówkę na całym świecie.

W kolejnych latach nastąpiło poszerzenie ligi o dwa zespoły z Kanady, dzięki czemu NBA stała się zbliżona do równie popularnej ligi hokejowej NHL. W sezonie 1998-99 doszło do pierwszego lockout’u w historii ligi. Przyczyną były nieporozumienia na linii właściciele klubów – zawodnicy w sprawie wynagrodzenia (wszystko wskazuje, że do takiego stanu przyczynił się Kevin Garnett podpisując gigantyczny kontrakt na 124 miliony $). Po podpisaniu porozumienia liga wystartowała w skróconym sezonie 3 miesiące później.

Myślę, że każdy kibic zna dalszą historię koszykówki. Pojawili się nowi zawodnicy, gwiazdy chcące zająć miejsce po Jordanie (Bryant, Carter, Iverson). Po jednorocznym panowaniu San Antonio Spurs, już drugi sezon ligę wygrali gracze z Los Angeles (trenowani przez najskuteczniejszego coacha Phila Jacksona). Czy po raz trzeci z rzędu zdobędą mistrzowskie pierścienie?. Przekonamy się o tym w nadchodzącym sezonie, który za sprawą nieoczekiwanego powrotu Michaela Jordana zapowiada się na niezwykle interesujący.

ERA JORDANA

Nie tak dawno Michael Jordan ogłosił całemu światu swój powrót do profesjonalnego basketu. Bo blisko trzy letniej przerwie na parkietach, znowu zobaczymy zawodnika z numerem 23 jednak już nie w koszulce Chicago Bulls tylko Washington Wizards. Na dzień dzisiejszy nikt nie jest w stanie nawet pewnie sam Michael przewidzieć czy jego powrót okaże się sukcesem. Jedno jest pewne, że wszystkie bilety na mecze Wizards będą wyprzedane.

Jako, że wciąż jestem jego wielkim zwolennikiem postanowiłem dopisać jeszcze jeden rozdział i przybliżyć (szczególnie młodszym czytelnikom) w wielkim skrócie przebieg jego bogatej kariery.

Po raz pierwszy świat usłyszał o nim 29 marca 1982 roku, kiedy to rzucając z półdystansu zdobył decydujące punkty w finale ligi akademickiej przeciwko uniwersytetowi z Georgetown. W następnych dwóch sezonach stał się już samodzielnym liderem uniwersytetu North Carolina. Kolejnym krokiem w kierunku profesjonalnego basketu było wybranie młodego studenta do zespołu reprezentującego USA na olimpiadzie w Los Angeles (1984).

Po trzech sezonach spędzonych na uniwersytecie Jordan podjął decyzję o porzuceniu studiów i przystąpił do draftu – naboru młodych graczy do NBA. Jako pierwsi wybierali Houston Rockets - wybrali centra Hakeema Olajuwona. Prawo do następnego wyboru należał do Portland Trail Blazers, którzy mieli już zawodnika grającego podobnie jak Jordan (Clyde Drexler), potrzebowali natomiast centra, dlatego wybrali Sama Bowie. Z numerem trzecim wybierał zespół Chicago Bulls, jedna z najgorszych drużyn w NBA. Wybrali Jordana, co przez bardzo wielu - zarówno kibiców, jak i działaczy klubu - zostało przyjęte pukaniem się w czoło (oczywiście nikt się dzisiaj do tego nie przyznaje!). 12 września 1984 roku Michael podpisał siedmioletni kontrakt na śmieszną dziś sumę 6,15 mln dolarów (pięć lat gry plus opcja na dwa następne). W owym czasie był to jednak trzeci, co do wysokości kontrakt w historii podpisany przez pierwszoroczniaka. Od chwili, gdy wszedł do ligi zdobył popularność wśród fanów i ekspertów, stał się najbardziej niebezpiecznym graczem ofensywnym, a przede wszystkim był nie do powstrzymania w powietrzu (stąd jego przydomek „Air”). Popularność, jaką zdobył szybko znalazła odzwierciedlenie w mediach i w licznych reklamach. Chyba najlepszy interes zrobiła i wciąż na nim robi wypuszczając kolejne modele „Air Jordanów” firma obuwnicza Nike.

Michale zadebiutował 26 października 1984 w meczu z Washington Bullets (późniejsi Wizards). Zdobył wtedy 16 punktów, 7 asyst i 6 zbiórek. Gwiazda Jordana zaczęła błyszczeć także w kolejnych meczach. Po udanej połowie sezonu nikogo nie dziwiło wybranie Jordana do Meczu Gwiazd. Jednakże decyzja ta spotkała się z dezaprobatą uznanych już postaci NBA: Magic Johnson'a, Larry’ego Birda, George'a Gervina'a, a w szczególności Isiah Thomas'a. Jeszcze bardziej zaognił atmosferę występ Jordana w odbywającym się dopiero po raz drugi (i traktowanym bardzo poważnie) Konkursie Wsadów - w którym Michael zajął drugie miejsce za Dominique Wilkinsem. Gwiazdorzy zdecydowali się utrzeć nosa młokosowi.

Podobną sytuację mieliśmy w pierwszym występie w meczu gwiazd Shaqa O’Neal’a tylko, że on od początku uważał (w przeciwieństwie do Jordana), że jest najlepszy i na każdym kroku wywyższał się nad innymi zawodnikami.

Spisek miał na celu ignorowanie go na boisku podczas Meczu Gwiazd. Osamotniony Jordan trafił tylko 2 z 7 rzutów, zdobył 7 punktów, 6 zbiórek i 3 przechwyty. Po meczu Jordan z kurtuazją przyznał, że po prostu zjadła go debiutancka trema. Na zemstę na inicjatorze spisku Thomas’ie nie musiał długo czekać, bo tylko 2 dni. Zdobył wtedy 49 punktów oraz 15 zbiórek i w głównej mierze przyczynił się do pokonania Detroit.

W swoim drugim sezonie już w trzecim meczu doznał poważnej kontuzji. Złamał kość lewego śródstopia, przez co praktycznie stracił cały sezon. Jednak dzięki swojemu uporowi w dążeniu do celu oraz twardym negocjacjom z klubem o każdą minutę na boisku zdołał powrócić na kilka ostatnich meczów sezonu, dzięki temu Chicago awansowało do fazy playoffs.

W drugim meczu playoffs Boston Celitc, który pewnie zmierzał po 16 tytuł mistrzowski, został wystawiony na wielką próbę. Tego dnia nawet najlepszy z Celtów legendarny Larry Bird był bezradny. Jordan zdobywa 63 punkty (rekord meczów playoff), ale i tak nie daje to zwycięstwa jego drużynie. Mimo popisów Michaela zespół odpada w trzech meczach.

Chicagowskie Byki długo musiały czekać na chwile chwały. Z drużyny przeciętnej z sezonu na sezon stawiali się coraz lepsi i mocniejsi. Jednak do upragnionego tytułu na ich drodze zawsze stawał zespół z Detroit.

Detroit Pistons słynni źli chłopcy - „Bad Boys” swój przydomek zyskali dzięki twardej grze obronnej często brutalnej na pograniczu faulu. Bill Laimbeer, Dennis Rodman, Rick Mahorn oraz John Salley potrafili dzięki swojej nieustępliwości pod koszami zniechęcić go gry praktycznie wszystkich (szczególnie ten pierwszy). Ale o sile Pistons (dwa tytuły mistrzowskie z rzędu) decydowali przede wszystkim gracze obwodowi (Isiah Thomas, Joe Dumars, Mark Aguire, Vinnie Johnson) oraz cały sztab trenerski z Chuckiem Daly na czele. To on w 1988 roku wraz z dwoma swoimi asystentami (Ron Rothenstein, Dick Versace) opracował poradnik-książkę z zasadami gry obronnej przeciwko Jordanowi „Jordan Rules”. Głównie chodziło o blokowanie Jordanowi dostępu pod kosz i potrajanie!!!. System ten był na tyle skuteczny, że długo doprowadzał Byki do rozpaczy w konfrontacji z Pistons.

Dopiero w 1991 roku Jordanowi udało się przełamać hegemonię Detroit i „zmieść” ich w czterech meczach. Michael mógł wreszcie zrewanżować się za poniżenia, jakich doznawał (szczególnie od publiczności w Detroit, kto oglądał na pewno pamięta szydercze plakaty „Maybe Next Year Michael”) przez wcześniejsze trzy kolejne sezony, gdy Pistons z niezwykłą łatwością eliminował jego zespół.

Szansy po awansie do finałów Byki nie mogły przepuścić. Ostatnim przeciwnikiem stojącym na drodze do mistrzostwa był zespół Los Angeles Lakers. Mimo porażki w pierwszym meczu (rzut za 3 Sama Perkinsa w ostatnich sekundach) oraz późniejszych wysiłków Magic Johnsona Byki wgrały całą serię 4:1. Kolejne lata były już dominacją Michaela Jordana i całej drużyny Bulls.

Czy tylko pojawienie się Jordana tak zmieniło dość przeciętny zespół? Moim zdaniem nie. Stało się to dzięki niezwykle udanej i trafionej polityce kadrowej (pozyskanie Pippena, Granta, Armstronga), mocnej ławce (Paxon, Levingston, King, Williams, Perdue, Hodges) oraz zaangażowaniu na stanowisko głównego coacha Phila Jacksona. Zastąpił on na tym stanowisku Douga Colinsa i od tej pory uważany jest za najskuteczniejszego trenera w NBA. Sztab trenerski to nie tylko Jackson, ale także Jim Cleamons (odpowiedzialny za grę defensywną) oraz Tex Winter (twórca ofensywy opartej na konstrukcji trójkątów). Choć zasady trójkątnego ataku zostały opracowane przez Wintera już w 1962 to są tak skomplikowane, że do tej pory jedynie zespół Chicago zdołał je w pełni opanować, a strategii tej próbowało już wiele drużyn ...

W następnym sezonie Byki grały jeszcze lepiej i zakończyły sezon regularny z najlepszym wynikiem po raz pierwszy w swej historii. W fazie playoffs jedynie w półfinale konferencji Chicago napotkało znaczący opór ze strony New York Knicks. W finale bez problem Jordan odprawia Clyda Drexlera z Portland (4:2) i może świętować swoje drugie mistrzostwo.

W trzecim mistrzowskim sezonie Byki pokonały Phoenix Suns, drużynę prowadzoną przez Charlesa Barkleya także 4:2 (dzięki słynnemu rzutowi Johna Paxona na 3.9 sekund przed końcem).

Dzień przed rozpoczęciem obozu treningowego Jordan na konferencji oświadczył, że odchodzi z NBA. Czy przyczyną było załamanie po tragicznej śmierci ojca, czy tak jak mówił zmęczenie koszykówką a może coś jeszcze? (podejrzenia o nałogowy hazard) Dowiemy się tego pewnie dopiero za kilkanaście lat, kiedy to Jordan zapragnie wydać pamiętniki. Liga dość szybko odczuła stratę największej gwiazdy. Spadła frekwencja w halach, dochody z reklam i oglądalność w transmisjach telewizyjnych. Koszykówka znacznie straciła (szczególnie w Stanach) na popularności. Jednak Jordan długo nie wytrzymał na przedterminowej emeryturze i po blisko 17 miesiącach nieobecności powrócił na parkiety (przez ten czas grał w golfa i „bawił się” w baseball). Już w piątym meczu po powrocie dokonał rzeczy niebywałej. W Nowym Yorku Jordan aplikuje miejscowym Knicks 55 punktów, czym zamyka usta wszystkim niedowiarkom wątpiącym w sens jego powrotu. Dla całego zespołu powrót MJ był chyba za dużym obciążenie. Nie udało się przejść drugiej rundy playoff, ten sezon spisano na straty.

Kluczem do kolejnych tytułów było pozyskanie z San Antonio ekscentrycznego Dennisa Rodmana. Najlepszego zbierającego ligi mógł poskromić tylko duet Jackson-Jordan. Nowa drużyna moim zdaniem była jeszcze silniejsza od tej sprzed odejścia Michaela. Pippen, Harper, Kukoc, Kerr wspomagali Jordana, w wyniku czego zespół Bulls powtórzył swój poprzedni wyczyn i zdobył trzy mistrzostwa pod rząd (Seattle 4:2, Utah 4:2, Utah 4:2), oraz ustanowił rekord w ilości wygranych gier w sezonie zasadniczym (72-10).

Tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu MJ informuje, że ponownie wycofuje się z gry:

„... Zdecydowałem, że odejdę ze świadomością, że wciąż mógłbym grać. Zawsze chciałem, żeby tak zakończyła się moja kariera. Dokładnie tak chciałem ją zakończyć...”.

Po zakończeniu kariery Jordan odkupił pakiet akcji, przez co stał się współwłaścicielem klubu Washington Wizards, oraz dostał stanowisko wiceprezydenta klubu ds. sportowych. Jednak bycie działaczem sportowym okazało się zajęciem nudnym i coraz częściej widywany był na meczach treningowych Wizards. Dzisiaj po licznych spekulacjach, plotkach i domysłach wiemy, że po 3 letnim rozstaniu z koszykówką Michale Jordan powiedział – „Wracam, do kocham tę grę”. Po podpisaniu dwuletniego kontraktu, już po raz drugi Jordan wraca do czynnego uprawiania sportu. Jednak tym razem będzie to najtrudniejsze wyzwanie w jego koszykarskiej karierze. Gdy wracał w 1995 roku Chicago było ciągle dobrą i przede wszystkim ukształtowaną drużyną, której brakowało tylko wiodącego lidera. Natomiast Wizards znajduję się w fazie kryzysu, są stale przebudowywani, opuścili go znani gracze: Webber, Howard, Strickland i Richmond a w zamian nie pozyskano wartościowych zawodników. Następną niewiadomą jest forma fizyczna Michael, który sporo przytył dochodząc nawet do 110 kg, jednak powoli zaczął zrzucać zbędne kilogramy. Wszyscy zastanawiają się czy koszykarz wytrzyma trudy 82 gier w sezonie (w lutym kończy 38 lat), czy nie będą trapić go kontuzję, które przez całą karierę szczęśliwie go opuszczały (oprócz drugiego sezonu, w którym złamał kość lewego śródstopia). Washington tylko raz od 1988 roku awansował do fazy play-off i na dzień dzisiejszy jest drużyną słabą. Jak Jordan wytrzyma narastającą frustracje możliwymi porażkami, do których przez lata spędzone w Chicago po prostu nie przywykł?. O tym, oraz o jego dyspozycji strzeleckiej, jaką zaprezentuje przekonamy się już nie długo. Jednego możemy być pewni - Michael Jordan będzie grał najlepiej jak potrafi i niejednokrotnie jeszcze nas zadziwi.

GRY KOMPUTEROWE

Druga część mojego felietonu będzie próbą podsumowania programów symulujących koszykówkę, które do tej pory ukazały się na PC. Oczywiście wymienię tylko bardziej wyróżniające się tytuły, takie, które do komputerowego kosza wniosły coś nowego, gdyż nie ma większego sensu szczegółowe opisywane poszczególnych tytułów. Jako, że nigdy nie grałem na konsolach to pozwolę sobie pominąć w podsumowaniu tą platformę sprzętową licząc na Twoją wyrozumiałość czytelniku i temat konsolowych koszykówek pozostawię otwartym dla bardziej kompetentnej osoby :-) .

Na początek kilka przykładów obrazujących rozwój grafiki na przestrzeni kilkunastu lat.

1. Street Ball (1987)

2. Harlem Globtroters (1989)

3. Celtic vs. Lakers (1989)

4. TV Sport Basketball (1990)

5. NCAA Final Tour

6. Michael Jordan in Flight (1993)

7. NCAA Basketball

8. World League Basketball

9. NBA Hangtime

10. NBA Live’95

11. NBA Live’96

12. NBA Live’97

13. NBA Action’98

14. NBA Live’98

15. NBA Live’99

16. NBA Live 2000

17. NBA Inside Drive 2000

18. NBA Live 2001

Najstarszą znaną mi grą oddającą sytuację panującą na boisku był produkt mało znanej firmy Epyx pod tytułem Street Ball. Mimo bardzo prostej grafiki (CGA) jak na rok 1987 i początki rozwoju komputerów osobistych była to gra w tamtych czasach dość dobra, nawet figurki poszczególnych graczy posiadały możliwą do zaobserwowania, choć prostą animację.

W 1989 roku pierwsze kroki na rynku koszykówek postawiła najbardziej dotychczas zasłużona firma – Electronic Arts (później EA Sports). Grą Celtic vs. Lakers zapoczątkowała swoją dominację. Tytuł nawiązywał do zaciętych pojedynków, jakie toczyły w tamtych latach te dwie drużyny. EA podeszli do tematu bardzo profesjonalnie i wykupując wszelkie niezbędne licencje od władz NBA stali się ich oficjalnym partnerem w świecie komputerów. Ich produkt można nazwać pierwszą adaptacją koszykówki z prawdziwego zdarzenia. Gra została dobrze dopracowana, grafika i animacje nie mogły budzić zastrzeżeń. Można było grać pozostałymi drużynami, mieliśmy fazę playoff i finały. Dodatkowo gracze dostawali uwzględnione w grze autentyczne dane ówczesnych składów poszczególnych drużyn. Co ciekawe już wtedy została dodana opcja gry dla dwóch graczy jednocześnie.

Kolejną moim zdaniem wartą do odnotowania grą była TV Sport Basketball firmy Cinemaware (1990). W moim prywatnym rankingu ta gra długo utrzymywała się na pierwszym miejscu. Na pewno była to najlepsza symulacja koszykówki pod DOS’a. Podejście do sposobu przedstawienia rozgrywki było dość innowacyjne. Gra toczyła się na połowie kolejno pod poszczególnymi koszami (widok z góry) natomiast przejście przez połowę boiska (widok z boku) odbywało się automatycznie i nie mieliśmy na nie wpływu. Samej grafice i animacjom nie można było nic zarzucić dodatkowo produkt ten miał bardzo dużą grywalność. Przed każdym meczem mieliśmy swoiste wprowadzenie wzorowane na transmisjach TV. Na pierwszym planie spiker przedstawiał rywalizujące zespoły, ale zawsze wtrącił coś od siebie jak porównanie dokonań liderów zespołów czy zaznaczenie dłuższej serii zwycięstw lub porażek. Natomiast na drugim planie przedstawiono rozgrzewkę koszykarzy jednak czasami zamiast tego widzieliśmy grupę sprzątaczy usuwających pozostałości rozbitej tablicy po bardziej dynamicznym wsadzie, albo pogoń klubowej maskotki za sędzią spotkania. W grze wprowadzono edytor zawodników jak i kilku najważniejszych parametrów wpływających na ich grę (skuteczność ofensywna/defensywna, szybkość, skoczność itp.). Dzięki systemowi sztucznej inteligencji wprowadzone zmiany w charakterystykach graczy odbijały się w widoczny sposób w trakcie meczu. Wspomnę jeszcze o wszystkich statystykach generowanych po każdym meczu dla całej ligi.

Następnym przełomowym tytułem była gra znanych już EA – Michael Jordan in Flight. Już sama obecność Jordana (EA musiało sporo zapłacić firmie Nike, która miała wyłączność na jego postać) na boisku była magnesem przyciągającym graczy. Kolejny raz Jordan pojawił się w grze w 2000 roku gdyż we wcześniejszej grach z serii NBA Live w wyjściowym składzie Byków jego zaszczytną pozycję zajmował tzw. „Roster Player”. Tym tytułem po raz pierwszy EA zaszokowała świat swoimi możliwościami odnośnie grafiki. Wprowadzono skalowane postacie zawodników, których wielość zależna była od odległości kamery, oraz po raz pierwszy zastosowano płynnie zmieniający się widok na boisku. W praktyce gracz miał wrażenie uczestniczenia w prawdziwym meczu a algorytm dynamicznego ruchu kamery był tak dobrany, aby zawsze pokazywać z najlepszego kąta najwięcej z toczącej się akcji. Sam system sterowania był także innowacyjny, gdyż zrezygnowano całkowicie z klawiatury na rzecz sterowania myszką. Wymagało to wprawdzie dłuższego treningu, ale przy szybkich akcjach sprawdzał się znakomicie. Niestety była to tylko koszykówka 3 na 3, gdyż większa ilość zawodników przy dużej dynamice gry powodowałaby na boisku chaos.

Firmą, która próbowała dorównać w późniejszych latach EA Sports była Acclaim bardziej znana na rynku konsolowym. Gry w jej wydaniu nie były czystą symulacją kosza tylko produktem zręcznościowym nastawionym przede wszystkim na dynamikę gry. NBA Jam a później NBA Jam Extreme to klasyczne gry dwóch na dwóch traktujące samą grę trochę z przymrużeniem oka (przerośnięte karykaturalne głowy zawodników). Obowiązujące przepisy czy też prawidła fizyki w zachowaniu zawodników są dość luźne. Liczą się tylko coraz to bardzie zakręcone wsady np. połączone z saltem w powietrzu i trzema obrotami, wpadające rzuty zza połowy czy brutalne faule na naszym przeciwniku. Na parkiecie, co jakiś czas pojawiały się różnego rodzaju dodatki umilające grę, przez co stawała się ona jeszcze bardziej zakręcona.

Oprócz gier związanych ściśle z ligą NBA mieliśmy klika produktów nawiązujących do rozgrywek amerykańskiej ligi uniwersyteckiej NCAA. Z kilku tytułów godnym zainteresowania jest gra GT Entertainment – NCAA Championship Basketball. Chociaż grafika to tylko VGA jednak dzięki dobremu engine dało się z niej sporo wycisnąć. Zafundowano nam cienie na parkiecie, różne postury zawodników, pseudo trójwymiarową publiczność. Także dźwięk został dobrze zrobiony (pisk butów, odgłos obręczy czy zachowanie publiczności. Natomiast sama grywalność była porównywalna z będącym już na rynku NBA Live.

Pora na najważniejszą i zarazem najlepszą symulację koszykówki – serię NBA Live. Pojawienie się tej gry w 1995 wywołało szok, szczególnie u konkurencji. Oprócz rewelacyjnej grafiki i dobrego systemu sterowania pozwalającego wykonywać liczne zwody było jeszcze coś. Niesamowite intro, zmontowane z autentycznych zagrań gwiazdorów ligi NBA, wtedy był to po prostu opad szczęki. Następne edycje oprócz aktualnych składów i statystyk różniły się coraz to bardziej dopracowaną grafiką oraz były wzbogacane o nowe zagrywki czy elementy (konkurs rzutów za 3 punkty, tryb menedżerski). W kolejnych latach wraz z upowszechnieniem akceleratorów graficznych i systemowi motion-capture grafika w grze stała się realistyczna a firma EA Sports praktycznie zdominowała rynek gier sportowych. Tylko wielki Microsoft spróbował rywalizacji z NBA Inside Drive 2000. Gra była jak najbardziej poprawa a nawet w pewnych aspektach przewyższała rywala z EA, ale według mnie miała jedną wadę. Mianowicie fatalną relację w dobraniu klawiszy między obroną a atakiem. Osobie przyzwyczajonej od lat do schematu z Live’a ciężko było się przestawić.

W chwili obecnej komputerowa koszykówka dostała małej zadyszki. Seria Live z numerkiem 2001 okazała się praktycznie tym samym produktem co rok wcześniej. Po szumnych zapowiedziach oraz ciągłemu przekładaniu premiery wszyscy spodziewali się jakiegoś wielkiego hitu. Tymczasem to, co nam zaserwowano było raczej uwstecznieniem niż spodziewanym kolejnym krokiem naprzód. Pomijam już brak zapowiadanego konkursu wsadów, ale czym można tłumaczyć pozbycie się sędziego (z zapowiadanych 3), czy też rezygnację z konkursu rzutów za trzy punkty? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. Nie ma co się dziwić, że zyski spadły i EA Sports zrezygnowało z wydania w tym roku kolejnej wersji na PC. Na rynek wchodzą konsol nowej generacji i tam też firma skupiła całe swoje siły przewidując znaczne zyski. Podobno NBA wróci na PC dopiero w 2003 roku, co jest niewątpliwie szansą dla innych firm chcących zaistnieć w koszykówce komputerowej.

Dostępne tytuły gier:

Street Ball, Celtic vs. Lakers, Fast Break, TV Sport Basketball, Harlem Globtroters, PC Basket, Three Points Basket, Michael Jordan in Flight, Jammit, NBA Jam, NBA Jam ExtremeNBA Live’95 ’96 ’97 ’98 ’99 ’00 ’01, Slam’n’Jam, Space Jam, NCAA Basketball, NCAA Championship Basketball, NCAA’97, NCAA Road to the Final Tour 2, World League Basketball, MS NBA Full Court Press, MS NBA Inside Drive, NBA Hangtime, ESPN Airborne NBA, NBA Action’98

Maciej „KrakMan” Krakowiak