Hejtując krótkie gry sami sobie szkodzimy [OPINIA]
Kupując gry bardzo szanujemy swoje pieniądze i chcemy, żeby każda wydana złotówka przeliczała się na jak najwięcej godzin zabawy. Szkoda, że tym samym nie szanujemy swojego czasu i promujemy rozgrywkę może i dłuższą, ale o wiele gorszą.
Spis treści
Kwiecień w branży gier wideo upływa pod znakiem remake’ów. Resident Evil 3 i Final Fantasy VII Remake to bezdyskusyjnie dwie najważniejsze premiery tego miesiąca. Oba tytuły okazały się też udanymi produkcjami, nieograniczającymi się wyłącznie do żerowania na nostalgii i odtworzenia pierwowzorów we współczesnej oprawie. Przeciwnie – wprowadziły zupełnie nowe, ambitne rozwiązania w mechanice i fabule.
Jeden i drugi tytuł łączy też krytyka związana bezpośrednio z tempem rozgrywki i czasem jej trwania. Resident Evil 3 jest grą bardzo intensywną, ale niedługą – pierwsze przejście kampanii fabularnej przeciętnemu graczowi zajmuje niewiele więcej niż 5 godzin, a kolejne podejścia mogą zamknąć się w jeszcze krótszym czasie (nawet poniżej 2 godzin), co już teraz wywołało negatywne reakcje graczy.
Stosunek czasu gry (7 godzin) do ceny (249 cebulionów) to kpina. Poczekam na obniżki cen.
nocny_konwojent, forum GRYOnline.pl
Gra bardzo krótka, można przejść w kilka godzin, grając drugi raz, wiedząc, co trzeba zrobić, pewnie w 4,5 godziny spokojnie dałbym radę. Nie polecam, szkoda kasy.
NEO111986, recenzja na Steamie
Remake „Fajnala” to przypadek odwrotny – choć produkcję tę oparto na niewielkim wycinku pierwowzoru, wypchano ją po brzegi nową zawartością wydłużającą rozgrywkę do kilkudziesięciu godzin oczekiwanych od współczesnych gier. Zawartością, dodam, bardzo nierówną – na każdy ciekawy nowy wątek przypada tu jakiś wciśnięty na siłę zapychacz służący wyłącznie sztucznemu wydłużeniu czasu „zabawy”. Ganianie przez kilkadziesiąt minut po kanałach za szczurem, który ukradł ważny klucz, czy rozwiązywanie przez dwie godziny zagadki środowiskowej zaraz po tym, jak gra nęci nas obietnicą widowiskowej walki z bossem, to skuteczny sposób na wybicie z rytmu. A to tylko aktywności obowiązkowe, oprócz nich w grze znajdziemy też zatrzęsienie zrealizowanych bez grama polotu misji pobocznych.
Nie mam wątpliwości, że wyrzucenie tych wszystkich zapychaczy – a już zwłaszcza tych będących obowiązkową częścią wątku głównego – uczyniłoby Final Fantasy VII Remake lepszą grą. Problem w tym, że może i dostalibyśmy wtedy produkcję ciekawszą, ale i krótszą, za co srogo oberwałoby się twórcom od odbiorców. Bo to my sami wymuszamy na deweloperach wypychanie gier sztucznie wydłużającą je „watą”, byle tylko stosunek czasu zabawy do ceny był jak najbardziej opłacalny. Choćby ta zabawa stała się przez to o wiele mniej porywająca.
Dylemat recenzenta
Serwis GRYOnline.pl wierzy w profesjonalizmowi swoich recenzentów i daje im pełną swobodę przy ocenianiu gier. Jest tylko jeden warunek. Nie, moi mili miłośnicy teorii spiskowych, nie chodzi tu o jakieś umowy z wydawcami i odgórne nakazy, jaka ma być finalna nota. Gdyby we wrześniu to właśnie mnie przyszło zrecenzować Cyberpunka 2077, jeśli tylko miałbym po temu powody, mógłbym bez żadnych ceregieli wystawić mu choćby i jedynkę. Warunek jest inny – ocena musi korespondować z tekstem i znajdować w nim uzasadnienie. Jeśli redaktor prowadzący uważa, że tak nie jest, wtedy dyskutujemy i wypracowujemy kompromis. Albo lepiej tłumaczymy ocenę w tekście, albo dopasowujemy ją do jego treści.
Przy Resident Evil 3 miałem taką krótką rozmowę. Wybroniłem swoją ocenę – od początku chciałem wystawić ósemkę i na takiej nocie stanęło. Argument, jakiego użyłem, na szczęście spotkał się ze zrozumieniem – większość wytkniętych przeze mnie temu tytułowi problemów stanowiły drobiazgi, a głównym dużym zarzutem wobec gry było jedynie to, że jest krótka. A jest to element, za który – tak uważam – nie powinno się karać gier. W dłuższej perspektywie im to bowiem szkodzi, a w efekcie – również nam, graczom.
JEST JESZCZE RESISTANCE
W przypadku Resident Evil 3 w pakiecie dostajemy jeszcze drugą grę, nastawione na rozgrywki sieciowe Resident Evil Resistance. Teoretycznie może to mocno zwiększyć czas spędzony z tą produkcją, ale nie ma co ukrywać – wielu graczy moduł ten zwyczajnie nie obchodzi. Choć w tym felietonie staram się bronić krótkiej kampanii, tak akurat dorzucenie trybu zabawy, o który niemal nikt nie prosił – a już na pewno nie ja – nie uznaję za „okoliczność łagodzącą”, o której chciałbym wspomnieć gdzieś jeszcze poza tą krótką ramką.