Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 19 marca 2019, 14:59

Czy Steam jest monopolistą na rynku PC?

W ostatnich tygodniach nie milkną dyskusje o rywalizacji Steama z Epic Games Store, a na głowę tego ostatniego lecą gromy za dążenie do stworzenia monopolu. Pytanie brzmi: czy sklep Valve na pewno jest lepszy?

Spis treści

Odkąd Epic Games rzuciło Valve rękawicę i próbuje przejąć jak największą część dotąd zdominowanej przez Steama pecetowej dystrybucji cyfrowej, komputerowi gracze podzielili się na dwa zażarcie kłócące się obozy. Po jednej stronie mamy obrońców Steama, twierdzących, że zagrywki stosowane przez Epica, takie jak podkupywanie gier na wyłączność, są poniżej pasa, a samemu sklepowi brakuje wielu podstawowych funkcji. Po drugiej okopały się osoby wskazujące na monopolistyczną pozycję konkurenta i twierdzące, że takie metody to jedyny sposób, by w ogóle móc nawiązać jakąkolwiek rywalizację z gigantem. Kto ma rację?

„Monopolistyczna” to w tym wypadku słowo klucz, którego użycie najczęściej prowadzi do zupełnie oddzielnej polemiki – co to znaczy być monopolistą i kto tu tak naprawdę nim jest. Valve czy Epic? Ile osób, tyle opinii na ten temat, więc… dorzucam jeszcze jedną, opierającą się nie tylko na własnych przemyśleniach, ale również na garści twardych danych.

Od miesięcy rynek PC żyje głównie starciem tych dwóch kolosów. - 2019-03-19
Od miesięcy rynek PC żyje głównie starciem tych dwóch kolosów.

Trochę faktów

Zacznijmy od ustalenia, czym monopol w interesującym nas znaczeniu właściwie jest. Encyklopedia PWN definiuje to słowo następująco:

Struktura rynku, jedna ze struktur konkurencji niedoskonałej, w której podaż jest dostarczana przez jedno przedsiębiorstwo – monopolistę.

Natomiast według encyklopedii Gazety Prawnej monopol to:

Sytuacja rynkowa, w której istnieje tylko jeden dostawca danego towaru lub usługi. Brak konkurencji powoduje zwykle, że monopolista nie jest skłonny do obniżania cen, poprawiania jakości oferowanych towarów i usług czy wdrażania nowych rozwiązań technicznych. Monopolistą można być tylko na określonym rynku (tzw. rynku właściwym) – np. rynku przewozów kolejowych, rynku telefonii stacjonarnej itp. Rynek, na którym działa tylko jeden sprzedający lub oferujący usługi, to rynek monopolistyczny.

Steam zaczynał jako aplikacja ułatwiająca ściąganie aktualizacji do Counter Strike’a, ale naprawdę głośno zrobiło się o nim, gdy okazało się, że aby zagrać w Half-Life’a 2, musimy zainstalować również launchera, założyć na nim konto i przypisać do niego grę, tracąc możliwość jej odsprzedania. Lata temu wzbudzało to olbrzymie kontrowersje i protesty. Dziś wiele osób wychodzi z założenia, że jak gry nie ma na Steamie, to nie kupią jej wcale. - 2019-03-19
Steam zaczynał jako aplikacja ułatwiająca ściąganie aktualizacji do Counter Strike’a, ale naprawdę głośno zrobiło się o nim, gdy okazało się, że aby zagrać w Half-Life’a 2, musimy zainstalować również launchera, założyć na nim konto i przypisać do niego grę, tracąc możliwość jej odsprzedania. Lata temu wzbudzało to olbrzymie kontrowersje i protesty. Dziś wiele osób wychodzi z założenia, że jak gry nie ma na Steamie, to nie kupią jej wcale.

Jeśli trzymać się ściśle podręcznikowej definicji, to Steam nie jest żadnym monopolistą cyfrowej dystrybucji. Nie – gdy ma bezpośrednią konkurencję w postaci Epic Games Store, uPlaya, Origina czy GOG-a. Co najwyżej można powiedzieć, że ma pozycję dominującą, definiowaną przez polską ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów jako posiadanie ponad 40% udziału w rynku. Nie dysponujemy wprawdzie w pełni wiarygodnymi oficjalnymi danymi, które mogłyby tę tezę potwierdzić bądź obalić, ale każdy, kto wykazuje się choćby podstawowymi zdolnościami analizy sytuacji w branży, powinien z łatwością wyciągnąć wnioski, że do platformy Valve należy o wiele większy kawałek cyfrowego tortu na PC niż wspomniane 4/10.

Inną kwestią jest natomiast to, że monopol na rynkach międzynarodowych w takim encyklopedycznym znaczeniu od pół wieku… wydaje się mocno niepożądany przez samych potencjalnych monopolistów. Bo żaden z molochów nie chce podzielić losu Xeroxa.

Trochę historii

Xerox to założona w 1906 roku w Rochester w stanie Nowy Jork firma, która w 1959 roku wprowadziła na amerykański rynek Xeroxa 914, pierwszą fotokopiarkę, jaka odniosła światowy sukces. Sukces to w sumie mało powiedziane – urządzenie to zrewolucjonizowało przemysł kopiowania dokumentów i zmieniło Xeroxa w prawdziwego molocha.

Posiadając patenty na technologie zastosowane w swoich urządzeniach, Xerox w ciągu dziesięciu lat całkowicie zmonopolizował rynek fotokopiarek w Stanach Zjednoczonych, nie pozwalając na zaistnienie jakiejkolwiek konkurencji, dyktując ceny i osiadając na laurach. W końcu jednak na te monopolistyczne praktyki zareagowała Federalna Komisja Handlu, która w 1975 roku wymusiła prawnie na molochu licencjonowanie (czyli udostępnienie za pewnymi opłatami) wszystkich swoich patentów konkurencji. Na efekty nie trzeba było długo czekać – rozleniwiony przez lata dominacji kolos nie był w stanie nawiązać równej walki z wygłodniałymi rywalami. W ciągu czterech lat udział Xeroxa w amerykańskim rynku zmniejszył się ze 100 do 14%.

Xerox 914 – kopiarka, która podbiła Stany. - 2019-03-19
Xerox 914 – kopiarka, która podbiła Stany.

Historia ta była lekcją dla innych korporacji, które tak naprawdę nie chcą stać się całkowitym monopolistami – bo wiedzą, że wiązałoby się to z ingerencją rządową i mogło okazać dotkliwe w skutkach. Dlatego najwięksi producenci nie dążą do całkowitego pozbycia się konkurencji, a jedynie do uzyskania nad nią olbrzymiej przewagi – zostawiając przy tym dość miejsca, by inne firmy wciąż mogły funkcjonować, ale niekoniecznie im zagrozić.

Żadna korporacja oczywiście się do tego nie przyzna, ale przykładów, które pasują do tej teorii, znajdziemy w naszej branży przynajmniej kilka. Nvidia, mimo pozbycia się większości rywali i uzyskania wielkiej przewagi nad AMD, dziwnym trafem przez lata nigdy nie zdecydowała się na zadanie ostatecznego ciosu – niektórzy twierdzą nawet, że momentami celowo opóźniała premiery mocniejszych kart, by pozwolić przeciwnikowi trochę się dogonić. Jest też Netflix władający VoD, ale mający jakąś tam konkurencję. Chrome dominuje, ale ochłapy zostawia Firefoxowi i innym przeglądarkom. Facebook też nie jest jednym serwisem społecznościowym, by wszystkimi rządzić – choć najpoważniejszych oponentów po prostu wykupił.

Dla Nvidii dominacja na rynku to idealna sytuacja, ale już całkowite pozbycie się konkurencji byłoby gigantowi mocno nie na rękę. - 2019-03-19
Dla Nvidii dominacja na rynku to idealna sytuacja, ale już całkowite pozbycie się konkurencji byłoby gigantowi mocno nie na rękę.

I w końcu jest Steam, który do czasu debiutu Epic Games Store niby jakąś tam konkurencję miał, ale na dobrą sprawę jakby jej nie było. I którą się jakoś specjalnie nie przejmował, pozwalając chociażby na swojej platformie kupować gry na Origina czy uPlaya. Valve pozwala także bez problemu sprzedawać twórcom gier klucze do systemu w dziesiątkach mniejszych i większych sklepów czy targowisk. Obecność takiej niegroźnej konkurencji była tej firmie bardzo na rękę, pozwalając odpierać zarzuty o stosowanie monopolistycznych praktyk – w końcu według definicji wcale nie miała ona monopolu. Mimo że tak naprawdę Valve trzymało w garści niepodzielnie niemal cały rynek.

Jeśli zatem patrzeć na cyfrową dystrybucję jako całość, uwzględniając przy tym definicję encyklopedyczną, to Steam monopolistą nie jest. Nie trzymając się jednak sztywno teorii, tylko podchodząc do sprawy bardziej praktycznie, można już wysnuć zupełnie inne wnioski. Spróbujcie być pecetowcem, starającym się grać w nowsze gry – i jednocześnie nie mieć zainstalowanego Steama. Odetniecie się tym samym od większości współczesnych tytułów, które do działania wymagają tego launchera – bez względu na to, czy kupiono je bezpośrednio od Gabe’a Newella, w pudełku czy w którymś z pośredniczących w sprzedaży sklepów.

Moim zdaniem sytuacja, gdy jeden podmiot ma niemal absolutną kontrolę nad rynkiem pecetowym, próba grania na PC bez posiadania jego produktu jest jak wykluczenie społeczne, a twórcy gier, jeśli nie są gigantami o wielkiej rozpoznawalności, muszą decydować się na współpracę z nim, bo inaczej niemal nikt ich dzieł nie kupi – oznacza monopol. Może nie teoretyczny, ale za to całkiem praktyczny.

KRÓL JEST JEDEN

Nie wiemy, jaki dokładnie udział w rynku ma Steam, ale dzięki danym sprzedażowym pojedynczych tytułów jesteśmy w stanie całkiem nieźle to sobie zobrazować. Na przykład, według danych z lutego 2019 roku, sprzedaż gry niezależnej Cultist Simulator, dostępnej w kilku różnych sklepach, prezentuje się następująco:

  1. 93 tysiące egzemplarzy sprzedano na Steamie (7800 zwrócono);
  2. 7400 egzemplarzy sprzedano na Humble Store (grę kupioną tutaj otrzymujemy w wersji DRM-free oraz w formie klucza na Steama);
  3. 3100 egzemplarzy sprzedano na GOG.com (11 zwrócono);
  4. 170 egzemplarzy sprzedano na itch.io.

Całkowita sprzedaż tytułu to około 105 tysięcy kopii, z czego ponad 88% rozeszło się na platformie firmy Valve. Teraz wyobraźmy sobie, że twórcy Cultist Simulatora nie zdecydowali się na udostępnienie swojej gry na Steamie. Ze 105 tysięcy sprzedanych egzemplarzy, co jak na grę niezależną stanowi dobry wynik, robi się zaledwie 12 tysięcy. Sukces zmienia się w porażkę. Dominująca pozycja Steama na rynku sprawia, że dla twórców mniejszych produkcji obecność na tej platformie to wręcz przymus, jeśli chcą zarobić na swojej grze. A im więcej ich tam trafia, tym pozycja Valve względem konkurencji robi się silniejsza – zwłaszcza gdy ich dzieła nie pojawiają się w innych, mniejszych serwisach, bo sprzedaż tam może być zbyt mała, by gra była warta świeczki. Spirala nakręca się sama.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych, a od 2024 roku zarządza działem sprzedaży. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Czy Steam jest według Ciebie monopolistą?

Tak
50,3%
Nie
40,9%
Był, ale już nie jest
8,8%
Zobacz inne ankiety
Steam – wszystko, co musisz wiedzieć o regulaminie platformy
Steam – wszystko, co musisz wiedzieć o regulaminie platformy

Kto czyta regulaminy wszystkich usług, z którzy korzysta? Mało kto. Dlatego przyjrzeliśmy się regulaminowi Steama i tłumaczymy co i jak.

Half-Life 3 nie uratuje Steama. Tajna broń Valve zardzewiała
Half-Life 3 nie uratuje Steama. Tajna broń Valve zardzewiała

Jeśli Steam poczuje się poważnie zagrożony, na przykład przez coraz bardziej zuchwały Epic Games Store, Gabe Newell naciśnie czerwony guzik i odpali broń atomową – Half-Life 3. A wtedy... nic się nie stanie. Wybacz, Gordon, nikt już na ciebie nie czeka.