Cyberpunk 2077 jest hitem, bo robi go CD Projekt RED
Istnieje niewielka grupa studiów, które dla graczy stały się absolutnym gwarantem jakości i choćby tworzyły produkcje w skrajnie niszowej tematyce, są w stanie wykreować gigantyczne zainteresowanie nimi. Takim studiem stało się już CD Projekt RED.
Spis treści
Cyberpunk 2077 to jedna z najbardziej oczekiwanych gier ostatnich lat – i to nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie, co można ocenić po ilości miejsca, jakie zagraniczne serwisy poświęcają najnowszej produkcji CD Projektu RED, czy po doniesieniach, jakoby pre-ordery sprzedawały się lepiej niż w przypadku Dzikiego gonu. Takie zainteresowanie jest całkowicie zrozumiałe – gra zapowiada się mocarnie, ma „zapierającego dech” Keanu Reevesa, nie szczędzi się sił na jej promowanie, do tego „Redzi” po Wiedźminie 3 cieszą się doskonałą renomą.
No właśnie, ta renoma. W Polsce twórcy komputerowych przygód Geralta darzeni są czcią nabożną i fanatyczną, dla wielu z nas będąc najważniejszym symbolem potęgi naszego kraju i powodem do patriotycznej dumy. Za granicą, dzięki przemyślanej i spójnej polityce, CDPR udało się zbudować obraz firmy przyjaznej graczom i dostarczającej produkty najwyższej jakości. Tam, gdzie wylewa się wiadra pomyj na działania Blizzarda czy BioWare, „nasi” stawiani są za wzór tego, że można lepiej i inaczej. Wszyscy ich kochają. Stąd chodzi nam po głowie myśl: czy marka firmy jest już tak mocna, że to właśnie ona kreuje popularność Cyberpunka 2077? I czy gdyby gra powstawała pod jakąkolwiek inną banderą, wciąż wyglądając równie dobrze, zdołałaby wygenerować aż tyle szumu?
Jeden punk powie tak, drugi punk powie nie
„Kupiłbyś(-łabyś) Cyberpunka 2077, gdyby nie robił go CD Projekt RED?” to pytanie, które zadaliśmy Wam w ankiecie, do której odnośnik pojawił się m.in. na naszym profilu w serwisie Facebook. Wyniki w chwili pisania tego felietonu są bardzo wyrównane.
Prawie połowa ankietowanych stwierdziła, że gdyby za Cyberpunkiem nie stali „Redzi”, to by go nie kupiła. Możemy zdradzić, że w momencie, w którym wykonaliśmy powyższy screen, w ankiecie wzięło udział ponad sześć tysięcy osób. Widać, że przynajmniej w naszym kraju sama nazwa renomowanego studia tworzącego grę ewidentnie jest magnesem, który przyciąga klientów.
Gdyby zamiast „Redów” robił to Rockstar, to brałbym, ale jeżeli byłby to Ubisoft czy EA, to wolałbym poczekać na recenzję i wtedy kupić.
Komentarz jednego z użytkowników opublikowany pod odnośnikiem do ankiety na naszym oficjalnym profilu na Facebooku
No love for cyber, punk
Czy siła CD Projektu RED rzeczywiście jest aż tak potężna, by wywołać takie poruszenie również w innych krajach i na innych kontynentach, gdzie w grę nie wchodzą żadne uczucia patriotyczne? Uważam, że tak, nasze studio ma już taką siłę przebicia. A najlepszy dowód stanowi tematyka nowej gry, czyli tytułowy cyberpunk. Choć spopularyzowany w latach sześćdziesiątych przez takich pisarzy jak J. G. Ballard czy Philip K. Dick odłam science fiction wydaje się być istotną i mocno zakorzenioną w popkulturze częścią fantastyki naukowej, w rzeczywistości cyberpunk to mało popularna nisza – zwłaszcza w ostatnich latach.
Aby to udowodnić, wystarczy spojrzeć na wyniki finansowe dwóch największych filmowych premier tego typu ostatnich lat – Blade Runnera 2049 oraz Ghost in the Shell. Ten pierwszy, wyreżyserowana przez Denisa Villeneuve’a kontynuacja absolutnej klasyki kina, mimo fenomenalnych recenzji zarobił na całym świecie tylko 259 mln dolarów, mocno rozmijając się z oczekiwaniami producentów. Warto dodać, że oryginał z 1982 roku także nie odniósł kasowego sukcesu. Jeszcze gorzej poradziła sobie amerykańska adaptacja kultowej mangi. Przychód z Ghost in the Shell na całym świecie to ledwie 170 mln dolarów, co przy budżecie produkcyjnym wynoszącym około 110 milionów oznacza całkowitą porażkę. Była też Alita: Battle Angel, czyli cyberpunk dla młodzieży autorstwa Roberta Rodrigueza i Jamesa Camerona. Film się zwrócił, ale nie uznaje się go za przebój.
Hmmm... generalnie cyberpunk to nie moje klimaty, ale tak mnie CDPR nahajpował, że ze względu na nich pre-order już zamówiony. Każdą ich grę biorę w ciemno po Wiedźminach.
Komentarz jednego z użytkowników opublikowany pod odnośnikiem do ankiety na naszym oficjalnym profilu na Facebooku
Nie lepiej cyberpunk radzi sobie w branży gier. Wydawcy jak ognia unikają tego nurtu. I ciężko im się dziwić – jedyna duża marka, która po niego sięgnęła w ostatnich latach, to Deus Ex. Ostatnia odsłona cyklu, Mankind Divided, rozczarowała wydawcę na tyle, że cała seria i związane z nią plany zostały zamrożone „na czas nieokreślony”.
Mankind Divided na Steamie sprzedało się w nakładzie 1,68 miliona egzemplarzy. Wynik nie wydaje się tragiczny, ale dane z portalu SteamSpy przypominają, że gra dość szybko została mocno przeceniona. Produkcja ta debiutowała w sierpniu 2016 roku, a już w maju 2017 można ją było kupić na wyprzedaży za... 15 dolarów.
Cyberpunk się zwyczajnie nie sprzedaje – a przynajmniej nie w takich ilościach, by uzasadnić budżet odpowiedni dla gry AAA. No... chyba że jesteśmy studiem, które wypracowało sobie wielką renomę.
Nie, bo tylko do nich mam zaufanie i wiem, że syfu nie kupuję.
Komentarz jednego z użytkowników opublikowany pod odnośnikiem do ankiety na naszym oficjalnym profilu na Facebooku