Lej po cyberpunkowej bombie
W czwartek podzieliliśmy się z Wami pierwszymi wrażeniami po ograniu gry Cyberpunk 2077. Wiedzieliśmy, że nie będzie to temat łatwy, ale spodziewaliśmy się tego, bo ani ja, ani Michał, nie zostaliśmy oczarowani na tyle, żeby piać z zachwytu.
Wczoraj zawrzało, ale to było w sumie do przewidzenia, bo już w poniedziałek – chwilę po opuszczeniu siedziby studia CD Projekt Red – wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo ocenić tego, czego doświadczaliśmy przez ostatnie cztery godziny. Całą drogę powrotną do Krakowa zastanawialiśmy się z Michałem jak ten temat ugryźć, bo choć Cyberpunk 2077 najzwyczajniej w świecie nam się spodobał, to obaj zgodziliśmy się, że zabrakło tego czegoś, co sprawiłoby, że jeszcze tego samego wieczora bylibyśmy gotowi napisać list miłosny do nowego dzieła Redów.
W ogólnym jednak rozrachunku, dobrze się stało. Balon oczekiwań był już nadmuchany tak mocno, że to twarde lądowanie na ziemi pozwoliło nam spojrzeć na tę grę z nieco innej perspektywy. Można, a nawet trzeba chwalić Cyberpunka za rzeczy zrobione dobrze, ale też nie można zakłamywać rzeczywistości, że wszystko działa tutaj jak należy, bo tak nie jest. Myślę, że zarówno mnie, jak i mojemu koledze, udało się to ostatecznie przekazać (materiał Michała znajdziecie w tym miejscu), choć i tak zebraliśmy obowiązkowe baty za przesadne „gnębienie” tej produkcji. Wiadomo, gdyby to była gra Ubisoftu, to śmiało – można walić jak w bęben. Redów już jednak tykać nie wolno, zwłaszcza, na portalu, który ŚMIAŁ wystawić jednej z najlepszych gier ostatnich lat, czyli The Last of Us: Part II, 10 na 10 w recenzji. To się nie godzi.
O Cyberpunku będziemy jeszcze pisać i mówić sporo, bo to najważniejszy tytuł tego roku i to bez względu na to, jaką ocenę dostanie u nas pełniak w listopadzie. Nie wiemy oczywiście czy deweloperom uda się dowieźć tytuł wybitny, ale szczerze w to wierzymy. Ta gra i tak będzie mieć w Polsce ostro pod górkę, ponieważ tego uniwersum nie da się łyknąć tak łatwo, jak historyjki o Geralcie z Rivii. Mamy wręcz wrażenie, że sporo rodzimych fanów Wiedźmina od tej gry po prostu się odbije, bo powietrzem Night City oddycha się znacznie ciężej, niż tym z Velen, co zresztą wcześniej udowodniły inne tytuły osadzone w podobnym settingu, np. Deus Ex. Tytuły dobre, ale niekoniecznie atrakcyjne dla miłośników przygód spod znaku topora i miecza, a tych - jak wiemy – jest u nas najwięcej .
O tym wszystkim powiemy sobie więcej już jutro [felieton powstał w piątek i został najpierw rozesłany w newsletterze. Zapis streama znajdziecie poniżej – przyp. red.], kiedy na TVGRY Plus odpalimy pierwszy stream w ramach akcji Find Your Next Game. Wraz z Michałem i Jordanem spotkamy się w sobotę o 14:00 i przez bite trzy godziny będziemy dyskutować o tym, co zobaczyliśmy w poniedziałek. Naszym gościem specjalnym będzie też Paweł Sasko ze studia CD Projekt Red, który przy okazji udzieli odpowiedzi na nurtujące nas pytania, więc myślę, że nie będzie to czas stracony. Jeśli przeczytasz to po fakcie, to bez obaw – film będzie się dało zobaczyć z odtworzenia. Zapraszamy!
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.