Cyber-Zachód. Cyberpunk 2077 jest hitem, bo robi go CDPR
Spis treści
Cyber-Zachód
Wiecie, jaki jeszcze gatunek kompletnie się nie sprzedaje i unikają go niemal wszyscy producenci dużych gier? Westerny. A jaka gra była bezdyskusyjnie jednym z największych hitów sprzedażowych ostatnich lat? Oczywiście western, a konkretnie Red Dead Redemption II, które według danych z maja 2019 roku trafiło w ręce 24 milionów nabywców.
Sprzedaż najpopularniejszych westernowych gier:
- Red Dead Redemption II, Rockstar Studios, 2018 r. – 24 mln
- Red Dead Redemption, Rockstar San Diego, 2010 r. – ponad 15 mln
- Gun, Neversoft, 2005 r. – 1,4 mln
- Call of Juarez: Więzy krwi, Techland, 2009 r. – ok. 1 mln
- Red Dead Revolver, Rockstar San Diego, 2004 r. – 920 tys. (w samej Ameryce)
Można by się spierać, że taki rezultat to skutek świetnych recenzji, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że przede wszystkim zadziałała tutaj magia nazwy „Rockstar”. Twórcy serii Grand Theft Auto już lata temu wyrobili sobie renomę jako autorzy najlepszych gier z otwartym światem na rynku i nie zdarzyła im się żadna wpadka, która mogłaby jakoś istotnie popsuć ten wizerunek. Dla graczy „Gwiazdy Rocka” są już marką niewiele mniej znaczącą od samego GTA i wyznacznikiem jakości wystarczającym, by zachęcić do zakupu gry – nawet jeśli jej tematyka zupełnie nas nie interesuje. Fani uważają, że fenomenalna jakość jest w tym wypadku ważniejsza od miejsca akcji czy klimatu, w jaki celują twórcy.
Oczywiście. Jeśli by zapowiadała się tak dobrze jak od RED-ów, to co za różnica, kto robi?
Komentarz jednego z użytkowników opublikowany pod odnośnikiem do ankiety na naszym oficjalnym profilu na Facebooku
Dorobek CD Projektu RED nie jest tak imponujący jak Rockstara, ale „nasi” wciąż mają się czym pochwalić. Dziki Gon podbił serca (ponad 20) milionów graczy, nie jako jeden z wielu hiciorów do zagrania i zapomnienia, ale jako tytuł, który autentycznie wytyczał szlaki i wyróżniał się z tłumu. To już jest coś, za co zapamiętuje się nazwę studia. A przecież pozostałe gry „Redów” to także przynajmniej dobre, a w większości bardzo dobre produkcje. Choć Thronebreaker, Gwint czy Wiedźmin Gra Przygodowa nie uzyskały imponujących wyników finansowych, wszystkie są świadectwem jednego – CDPR od lat robi dobre gry, wtopy mu się nie zdarzają i można temu studiu zaufać.
Do tego dochodzi wspomniany wcześniej, świetnie budowany przez „Redów” obraz firmy przyjaznej graczom. Darmowe DLC do Wiedźmina 3 może i zawierało elementy celowo powycinane z gry tylko po to, żeby narobić trochę szumu, a może nie – tak czy siak, pozytywny efekt osiągnięto. Podobnie jak dzięki całej gamie świetnych pod względem PR-u inicjatyw GoG-a, z walką z DRM-ami na czele. I podkreślaniu we wszystkich wywiadach, że gracze są najważniejsi. To, razem z bardzo wysokim poziomem Wiedźmina 3, po prostu działa.
Zależy, jakie studio by robiło ów tytuł. Jak np. produkcją zajęłoby się Valve, Eidos czy Square Enix, to tak. Jak Bethesda, to po moim trupie, biorąc pod uwagę ich ostatnie „dokonania” z chociażby F76.
Komentarz jednego z użytkowników opublikowany pod odnośnikiem do ankiety na naszym oficjalnym profilu na Facebooku
Zaufanie procentuje
Gracze więc ufają CD Projektowi RED. Bo zespół sobie na to zapracował i dlatego, że zwyczajnie potrzebujemy mieć studia, w które możemy wierzyć i które nas nie zawodzą. A kilka takich zawodów w ostatnich latach przecież przeżyliśmy – Blizzarda pod wpływami Activision rozmijającego się coraz bardziej z oczekiwaniami fanów, BioWare zaliczające ostatnio wtopę za wtopą, branżowe legendy znajdujące się w sercu crowdfundingowych afer. Pośród rozczarowań i upadających kolosów blask gwiazd, które dla odmiany utrzymują wysoki poziom, wydaje się lśnić nawet jeszcze mocniej i bardziej do siebie przyciąga. Działa uspokajająco, pokazując, że branża nadal całkiem dobrze sobie radzi, skoro wciąż są w niej takie firmy.
Czy to coś złego, że ktoś czeka na Cyberpunka 2077 ze względu na jego twórców, a nie na to, czym jest sama gra? Absolutnie nie – to w końcu okazanie szacunku firmie, która uczciwie i latami sobie na to zapracowała, kilkakrotnie ryzykując po drodze wszystko. I powód do dumy, bo przecież niewiele jest takich studiów, które dla graczy stały się gwarantami jakości potrafiącymi wywołać głębokie zainteresowanie niszowym gatunkiem. Bez „Redów” Cyberpunk 2077, nawet wyglądając dokładnie tak samo, nie byłby jedną z najważniejszych gier pokazywanych na E3 2019. Ale tak samo Red Dead Redemption II nie byłoby takim fenomenem, gdyby nie reklamowano go jako dzieła twórców Grand Theft Auto 5. I nie ma w tym nic złego.