autor: Michał Kułakowski
Zynga odpowiada na zarzuty Electronic Arts i składa własny pozew przeciw koncernowi
Firma Zynga odpowiada na sądowy pozew i zarzuty ze strony Electronic Arts, dotyczące plagiatu gry The Sims Social, wystosowując własny wniosek, w którym oskarża amerykański koncern. W odpowiedzi, EA publikuje krótki komunikat i komentarz.
Rozpoczął się drugi rozdział wojny pomiędzy Electronic Arts oraz firmą Zynga. W reakcji na pozew ze strony amerykańskiego giganta, o bezprawne kopiowanie tytułów stworzonych przez należące do niego studia, Zynga złożyła w sądzie przeciwny wniosek. Domaga się w nim pociągnięcia do odpowiedzialności konkurenta. Przedstawiciel firmy wystosował w tej sprawie oficjalne oświadczenie:
Odpowiedzieliśmy na zarzuty EA, które według nas nie mają żadnych podstaw. Złożyliśmy własny pozew w sądzie, zarzucający koncernowi bezprawne działania zmierzające do wyeliminowania konkurencji. Są nimi, między innymi, groźby prawe oraz próby wymuszenia na nas niezatrudniania byłych pracowników EA. Mamy nadzieję, że cała sprawa szybko się zakończy, a nasza uwaga będzie ponownie w całości skupiona na graczach.
W odpowiedzi na oskarżenia o plagiat gry The Sims Social i przeniesieniu jej elementów do The Ville, o którym pisaliśmy w tamtym miesiącu, przedstawiciele Zyngi stwierdzili, że oba tytuły należą do dojrzałego już gatunku symulacji życia. Według ich rozumowania, Electronic Arts oraz żaden inny podmiot nie ma prawa do wyłączności na wydawanie produkcji z tego gatunku, a także na używanie specyficznych dla niego rozwiązań, wyszczególnionych w sądowych dokumentach. Chodzi tutaj zarówno o sposób animowania postaci jak i czynności oraz sytuacje, w których się znajdują np. siedzenie przed telewizorem, kładzenie się spać, grillowanie, branie prysznica.
Jako przykład wykorzystania identycznych elementów w grach, firma przedstawia także stworzone przez siebie CityVille, które wystartowało dwa lata temu, a następnie porównuje je z tegorocznym Sim City Social, stworzonym przez EA. W dokumentach sądowych, prawnicy Zyngi podkreślają punkty wspólne obu produkcji wynikające z tej samej przynależności gatunkowej – symulacji budowy miasta. A także nie wprost sugerują, że w tym przypadku to EA mogło dokonać plagiatu. Co więcej, deweloper stara się udowodnić, że wygląd The Ville nie może być efektem skopiowania pomysłów od konkurencji. Gra jest bowiem naturalnym rozwinięciem i ewolucją poprzednich tytułów studia, takich jak YoVille (2008 rok) oraz Café World (2009 rok).
Autorzy pozwu przeciw Electronic Arts zwracają także uwagę na to, że oskarżenia giganta opierają się na ich zdaniem błędnym przekonaniu. Zakłada ono bowiem, iż Zynga chciała wprowadzić na rynek kopię The Sims Social, gry, która miała okazać się kompletną klapą i to jeszcze na długo przed premierą The Ville. Według dewelopera, w czasie debitu ich własnego tytułu, liczba użytkowników zainteresowanych przeglądarkowymi Sims była już wyjątkowo niska, a pieczę nad grą przejąć miało indyjskie studio EA, do którego trafiają internetowe produkcje przeznaczone do powolnego wygaszenia.
Zdaniem twórców FarmVille, zaciekłość z jaką atakuje ich Electronic Arts nie wynika z chęci obrony praw autorskich, a jedynie z bezsilności. Twierdzą bowiem, że amerykański koncern, mimo wydawania ogromnych sum pieniędzy, nie jest w stanie konkurować z Zyngą, w segmencie gier społecznościowych. W złożonym wniosku napisano:
Mimo wielu lat starań, wydania ponad miliarda dolarów oraz przejęcia wielu mniejszych deweloperów, Electronic Arts nie jest w stanie z sukcesem konkurować z innymi przedsiębiorstwami na rynku gier społecznościowych. Co więcej, traci ono specjalistów w tej dziedzinie na rzecz lidera w tym segmencie – firmy Zynga. Aby zatrzymać ucieczkę swoich pracowników, EA postanowiła uniemożliwić im zatrudnianie się w Zyndze, wykorzystując do tego praktyki niezgodne z duchem prawa Kalifornii (...)
Electronic Arts nie pozostało oczywiście głuche na zarzuty konkurenta i opublikowało krótkie oświadczenie.
To przewidywalny ruch ze strony Zyngi, mający na celu odwrócenie uwagi od jej praktyk plagiatorskich. Znacznie lepiej dla szefostwa firmy byłoby gdyby zwróciło uwagę na ciągle kurczący się zespół swoich pracowników, a nie na pisanie pozwów i chciwe żądania.
Wiele wskazuje na to, że droga do ugody pomiędzy oboma przedsiębiorstwami będzie długa i pełna złośliwości oraz bezpodstawnych ataków. Świadczy o tym najlepiej pełna jadu i nieco infantylna odpowiedź ze strony EA, niekoniecznie przystająca ogromnemu koncernowi wartemu miliardy dolarów. Prawie na pewno, jeszcze nie raz usłyszymy więc o prawniczej wojnie, którą prowadzą jedne z najbardziej nielubianych firm w branży.