autor: Bartosz Świątek
„Wzmacniacze dla idiotów i wariatów” - były szef Google o mediach społecznościowych
Eric Schmidt – były szef Google oraz członek zarządu holdingu Alphabet, obecnie będący jednym z udziałowców – stwierdził w czasie rozmowy, że media społecznościowe służą za wzmacniacze idiotom i szaleńcom. Jego zdaniem nie był to oryginalny zamysł ich twórców i o ile coś się nie zmieni, pojawią się nowe regulacje prawne.
W SKRÓCIE:
- były szef Google nazwał portale społecznościowe „wzmacniaczami służącymi idiotom i szaleńcom”;
- jego zdaniem, jeśli branża sama nie znajdzie sposobu na poprawienie sytuacji, pojawią się nowe regulacje prawne;
- Eric Schmidt zaprzeczył też doniesieniom sugerującym, że Google nadużywa swojej pozycji, blokując konkurencję.
W czasie wirtualnej konferencji zorganizowanej przez Wall Street Journal były prezes Google ostro skrytykował media społecznościowe (via Bloomberg). Eric Schmidt określił je mianem „wzmacniaczy dla idiotów i wariatów”, podkreślając, że nie o to chodziło twórcom platform. Jego zdaniem, jeśli branża sama nie znajdzie rozwiązania dla tego problemu, prawo zostanie zmienione.
Kontekst, w którym portale społecznościowe służą za wzmacniacze idiotom i szaleńcom to nie jest to, do czego zmierzaliśmy. Jeśli branża nie zacznie działać w naprawdę sprytny sposób, pojawią się regulacje prawne – stwierdził Eric Schmidt.
Były szef Google najprawdopodobniej nawiązuje do trwającej w USA debaty na temat wprowadzenia zmian w tzw. sekcji 230. ustawy z 1996 roku, zwanej jako Communications Decency Act. Dzięki tym zapisom portale społecznościowe (między innymi), takie jak Twitter czy Facebook, nie są uznawane za wydawcę z punktu widzenia prawa prasowego i nie biorą odpowiedzialności za treści publikowane na nich przez indywidualnych użytkowników. Pozwala im to pełnić rolę ogólnodostępnych platform komunikacyjnych, co w teorii służy wspólnemu dobru. Jednak według krytyków sekcji 230., koncerny w praktyce ingerują w wypowiedzi (np. banując użytkowników lub cenzurując posty), z którymi się nie zgadzają lub które uznają za szkodliwe, w oparciu o własne kryteria i/lub linię polityczną. Równocześnie, w przypadkach, w których ktoś wymaga od nich reakcji w innej sprawie, zasłaniają się właśnie omawianym prawem. Zdaniem części osób daje im to nadmierną władzę i możliwości w zakresie manipulowania opinią publiczną.
W rozmowie pojawił się również wątek kierowanych wobec Google oskarżeń o praktyki monopolistyczne. Były szef koncernu (do 2019 roku był też członkiem zarządu holdingu Alphabet, czyli właściciela Google i nadal pozostaje jednym z jego udziałowców) uważa, że sukces jego dawnej firmy wynika z faktu, że ludzie wybierają stworzoną przez nią wyszukiwarkę. Jego zdaniem koncern nie wykorzystuje swojej pozycji do blokowania konkurencji.
Byłbym ostrożny z tymi argumentami o dominacji. Po prostu nie zgadzam się z nimi. Google nie ma 100% udziału w rynku – stwierdził Eric Schmidt.