autor: Aleksander Kaczmarek
Wysoka sprzedaż gry FIFA 11. EA wygrzebuje się z finansowej zapaści.
Koncern Electronic Arts opublikował wyniki finansowe za ostatni kwartał oraz cały rok fiskalny 2010/2011. Po rekordowej wysokości stratach odnotowanych 12 miesięcy wcześniej, kwotę „zaledwie” 276 milionów dolarów na minusie traktować należy jako zapowiedź szybkiego odbicia się od dna. Wydatnie pomogła w tym wysoka sprzedaż takich tytułów jak FIFA 11 czy Battlefield: Bad Company 2, ale także coraz lepiej radzący sobie dział elektronicznej dystrybucji gier i usług branżowego giganta.
Koncern Electronic Arts opublikował wyniki finansowe za ostatni kwartał oraz cały rok fiskalny 2010/2011. Po rekordowych stratach odnotowanych 12 miesięcy wcześniej, kwotę „zaledwie” 276 milionów dolarów na minusie traktować należy jako zapowiedź szybkiego odbicia się od dna. Wydatnie pomogła w tym wysoka sprzedaż takich tytułów jak FIFA 11 czy Battlefield: Bad Company 2, ale także coraz lepiej radzący sobie dział elektronicznej dystrybucji gier i usług branżowego giganta.
„Elektronicy” mają powody do zadowolenia. Analizy wskazują, że gracze chętnie sięgają po produkcje z logiem EA. Nakład gry FIFA 11 przekroczył już 12 milionów egzemplarzy, a Battlefield: Bad Company 2 7 milionów. Barierę 5 milionów kopii dostarczonych sprzedawcom pokonały również: Medal of Honor, Need for Speed: Hot Pursuit i Madden NFL 11. Dobrze rokują też tegoroczne premiery. Zamówienia handlowe na każdą z następujących gier: Dragon Age II, Crysis 2, Dead Space 2, przekroczyły 2 miliony sztuk.
Poza kolejną FIFĄ, która ukaże się jesienią, w tym roku wydawca liczy na wysoką sprzedaż Battlefield 3 (w porównaniu z poprzednią odsłoną serii zainteresowanie preorderami jest 7-krotnie większe), Need for Speed: The Run i rzecz jasna Mass Effect 3, choć w tym przypadku premierę przełożono jednak na pierwszy kwartał 2012 roku. Na początku przyszłego roku zadebiutować mają także 4 nowe tytuły od EA Sports. Serwis Game Informer spekuluje, że chodzi o wskrzeszoną markę NFL Blitz, kolejną odsłonę cyklu Tiger Woods oraz potencjalnie dwie produkcje z tria: NBA Street, FIFA Street i Arena Football.
Jest więc spora szansa, że po dwóch chudych latach Electronic Arts zanotuje zysk. Póki co udziałowcy koncernu muszą przełknąć gorzką pigułkę w postaci 276-milionowej straty w roku podatkowym 2010/2011. Na szczęście wyniki finansowe odnotowane w ostatnim kwartale napawają optymizmem. Przychody osiągnięte przez EA pomiędzy 1 stycznia a 31 marca były wyższe o 111 milionów dolarów w porównaniu z analogicznym okresem 12 miesięcy wcześniej i sięgnęły 1,09 miliarda dolarów. Przełożyło się to na 150 milionów dolarów zysku, czyli aż o 120 milionów więcej niż przed rokiem.
Dobrze rokuje zwłaszcza 42-procentowy wzrost obrotów generowanych przez działalność związaną z elektroniczną dystrybucją gier i usług. Przełożyło się to na kwartalne przychody w wysokości 211 milionów dolarów. Dla porównania obroty z tradycyjnej działalności wydawniczej wzrosły w tym samym czasie jedynie o 5%, a dystrybucja w ramach EA Partners (programu współpracy z niezależnymi deweloperami) okazała się niemal całkowicie niedochodowa. Tendencja ta pokrywa się zresztą z wcześniejszymi prognozami Johna Riccitiello, szefa EA, który zakłada, że elektroniczna część biznesu związanego z grami wideo stanie się niedługo najbardziej rentownym obszarem branży.