autor: Kamil Zwijacz
World of Tanks - Wielki Finał Wargaming.net League rozstrzygnięty. Wygrało Natus Vincere
Zmagania e-sportowców w Wielkim Finale Wargaming.net League w grze World of Tanks zostały zakończone. Najlepszą drużyną, spośród czternastu znakomitych ekip „czołgistów", okazał się zespół Natus Vincere - główni faworyci turnieju. Finałowe spotkanie przyciągnęło do warszawskich Złotych Tarasów ponad 800 osób.
Rozpoczęty w zeszły piątek Wielki Finał trzeciego sezonu mistrzostw Wargaming.net League w grze World of Tanks dobiegł końca. Jak już pewnie wiecie, w sobotę z rozgrywek odpadła polska drużyna Lemming Train, która poległa m.in. w zmaganiach z zespołem Natus Vincere. Team ten ostatecznie sięgnął po zwycięstwo w turnieju. Całe wydarzenie można uznać za udane. Frekwencja od drugiego dnia zmagań dopisywała, widzowie ochoczo kibicowali nie tylko „naszym” - krótko pisząc, zabawa była przednia. Z drugiej strony, „czołgi” to specyficzna produkcja i podczas meczów e-sportowych momentami po prostu strasznie się dłuży, by nie powiedzieć, że takie potyczki wyglądają nudno. Firma Wargaming planuje jednak dokonać pewnych zmian, które uatrakcyjnią World of Tanks w tej kwestii. Czekamy zatem na kolejną tego typu imprezę i liczymy, ze ponownie odbędzie się ona w Polsce.
Finałowy mecz upłynął pod znakiem łaciny. Nie chodzi jednak o brzydkie słowa, choć tych pewnie nie zabrakło po stronie przegranych, ale o nazwy zespołów – powstały one bowiem na bazie języka Cycerona. Virtus to cnota, zaś Natus Vincere można przetłumaczyć jako urodzeni zwycięzcy. I faktycznie takimi okazali się zawodnicy z tego teamu, pokonując Virtus.pro 5:4. Trzeba uczciwie przyznać, że finał nie był specjalnie emocjonujący, oba zespoły grały bardzo zachowawczo, momentami więc starcia mocno się dłużyły. Liczy się jednak efekt, a ten osiągnęli murowani faworyci turnieju.
Podsumowanie finałów okiem WildCamela
Czy Grand Finals w World of Tanks okazały się udaną imprezą? Wszystko zależy od perspektywy. Z jednej strony organizatorzy nie ustrzegli się przed drobnymi usterkami technicznymi, takimi jak trochę zbyt długie przerwy między meczami czy mapami i teksturami wczytującymi się w ślamazarnym tempie przy zmianach kamery. Wszystkie te kłopoty to jednak zaledwie klasyczne problemy każdego młodego e-sportu i nie różnią się znacząco od niedoróbek innych popularnych gier tego typu sprzed kilku lat. Dajmy Wargamingowi trochę czasu, a na pewno poprawi te niedociągnięcia.
Inaczej wygląda dużo poważniejsza kwestia – pytanie, czy „czołgi” w ogóle nadają się do e-sportu? Bo że jest to fantastyczna gra sieciowa, nie ma najmniejszych wątpliwości. Jednak zarówno z rozmów z dziennikarzami, jak i fanami odnieść można wrażenie, że World of Tanks po prostu niezbyt ciekawie się ogląda. Losowy rozrzut każdego trafienia, losowy rzut na obrażenia (w pewnym przedziale, ale jednak losowy), a wreszcie fakt, że mecze turniejowe poważnie różnią się od tych zwykłych – wszystko to powoduje, że zastanawiam się, czy bez silnego wsparcia Wargamingu e-sport „czołgowy” miałby szanse przeżycia? Odpowiedź poznamy pewnie dopiero za kilka lat, obejrzawszy kolejne turnieje.
Zastrzeżenia te nie znaczą, że Grand Finals nie miały swoich momentów. Ponad 800 osób na sali w trakcie finałowego starcia oraz twarze zadowolonych fanów mówią same za siebie. Podobnie jak recepcjonista w hotelu, sam z siebie pytający: i co – Polacy przeszli dalej? Bo jeśli nawet recepcjonista pyta o „czołgi”, to wiedz, że coś się dzieje.
Oprócz powyższej relacji WildCamela, poniżej znajdziecie także materiał wideo przygotowany przez Heda – największego „eksperta” World of Tanks w serwisie tvgry.pl.
900 tysięcy złotych to niesamowita kwota nawet dla zawodowych graczy. Możecie sami sprawdzić i przekonać się, dlaczego World of Tanks jest tak popularne wśród milionów czołgistów na całym świecie. Wystarczy zajrzeć do naszego działu Multigier, gdzie znajdziecie więcej informacji na temat rozgrywki i przy okazji wypróbować inną grę Wargaming.net – World of Warplanes, również w modelu Free To Play.