Wikingowie wybierają się w gości do Anglosasów – na nich!
Wieści z growego podwórka w minionym tygodniu zdominowała zapowiedź nowej gry z serii Assassin’s Creed, która zresztą potwierdziła to, o czym mówiło się od dawna. Tym razem czeka na nas wczesne średniowiecze, Skandynawia i palenie osad na angielskiej ziemi.
Trudno w to uwierzyć, ale pierwsze plotki dotyczące nordyckiej odsłony serii Assassin’s Creed pojawiły się w sieci na początku 2018 roku. Część z Was zapewne pamięta opublikowane wówczas grafiki koncepcyjne, które nie tylko wprost zasugerowały, że saga o skrytobójcach zahaczy o Skandynawię, ale podały też potencjały tytuł produkcji, czyli Ragnarok. Dziś wiemy, że nowa gra będzie jednak nazywać się Valhalla, ale dla miłośników krain znanych w starożytności jako Ultima Thule, zmiana ta nie ma większego znaczenia, bo zarówno jedna, jak i druga wprost odnosi się do wikingów i ich wierzeń.
Co wiemy o Valhalli? Jak się okazuje, całkiem sporo. Wczoraj zobaczyliśmy pierwszy zwiastun CGI i otrzymaliśmy obietnicę, że pod koniec przyszłego tygodnia pojawi się zapis rozgrywki. Znamy cenę, zawartość poszczególnych edycji i dość ogólną datę premiery produktu. Przede wszystkim jednak uzyskaliśmy tonę informacji na temat tego, co nowa gra z serii Assassin’s Creed faktycznie zaoferuje. Sporo miejsca poświęcono poprawkom w kwestii mechaniki walki, pojawi się możliwość budowania osady i dokonywania rajdów na inne osiedla. Zostało też już potwierdzone, że Valhalla nie tylko pozwoli zwiedzić tereny Anglii z okresu IX wieku, ale będziemy też w stanie w dowolnym momencie wrócić do Norwegii, gdzie czekać na nas będą pustkowia podobne do tych, które widzieliśmy w Death Stranding. Podsumowując, kilkadziesiąt godzin wyjęte z życia, tym razem w zupełnie innych klimatach niż do tej pory, bo nie licząc „jedynki”, do tej pory twórcy cyklu trzymali się z dala od średniowiecza.
Zdania na temat tego, co zaoferuje Valhalla, są oczywiście podzielone. Sporej grupie fanów nie podoba się formuła zaproponowana w Origins i mocno rozbudowana w Odyssey i chętnie wróciłaby do klasycznej rozgrywki rodem z Assassin’s Creed II czy Unity. Trzeba jednak pamiętać, że ostatnia odsłona sprzedała się fenomenalnie i Ubisoft chce kuć żelazo póki gorące. Sam jestem w rozkroku, bo choć setting jest dla mnie absolutnie wymarzony, to nie do końca kupuję to, co zobaczyłem w Odyseji. Niemniej czekam i mam ogromną nadzieję, że tym razem się nie zawiodę. Na nich!
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.