autor: Szymon Liebert
W jaki sposób Gearbox przejął Duke Nukem Forever?
Wczoraj wszyscy zostaliśmy zaskoczeni niespodziewaną zapowiedzią gry Duke Nukem Forever, która wydawała się już tylko przykrym żartem. Nieco zakurzony „książę” pierwszoosobowych strzelanek powraca między innymi dzięki pracownikom studia Gearbox. Brian Martel, współzałożyciel dewelopera, opowiedział o tym jak do tego doszło.
Wczoraj wszyscy zostaliśmy zaskoczeni niespodziewaną zapowiedzią gry Duke Nukem Forever, która wydawała się już tylko przykrym żartem. Nieco zakurzony „książę” pierwszoosobowych strzelanek powraca między innymi dzięki pracownikom studia Gearbox. Brian Martel, współzałożyciel dewelopera, opowiedział o tym jak do tego doszło.
W wywiadzie udzielonym redaktorce VG247 producent przypomniał, że wraz z Randym Pitchfordem pracował w 3D Realms w zamierzchłych czasach. Tam zresztą panowie się poznali i zaprzyjaźnili (a później założyli Gearbox). Dwójka zajmowała się grą Duke Nukem 3D: Atomic Edition a później samym Duke Nukem Forever (jeszcze za czasów gdy miał on korzystać z silnika Build).
Jak doszło do uratowania projektu? Po jego ubiegłorocznych problemach ekipa z Gearbox zaszczepiła pomysł podjęcia tematu. Pracownicy studia przyjaźnili się przecież z załogą 3D Realms. Martel przekonuje, że nikt nie chciał aby gra zginęła. W zakulisowych rozmowach uzyskano świetne porozumienie z wydawcą 2K i producentami Duke Nukem.
W ten sposób udało się usunąć przeciwności i oczyścić atmosferę. Podobno producent zebrał ekipę, która zajmowała się grą w przeszłości. Prace nad projektem rozpoczęły się właściwie po tym jak ogłoszono jego anulowanie. Za kulisami autorzy kombinowali jak dopiąć swego. Chodziło o szybkie załatwienie sprawy – zanim zaangażowane osoby rozproszyłyby się po świecie.
Deweloper nie chce mówić o kwestiach technologicznych gry – w końcu nie wiemy nawet z jakiego silnia ona korzysta. Martel powiedział, że w ciągu 12 lat prac nad projektem 3D Realms stworzyło mnóstwo poziomów i pomysłów - zadaniem Gearbox’a było wybranie najlepszych. Spora część produkcji była podobno ukończona, więc chodziło głównie o doszlifowanie detali.
W podobny sposób o sprawie napisał George Broussard, jeden z szefów 3D Realms, pomysłodawca i „ojciec” Duke Nukem. W odpowiedzi na pytanie jednego z użytkowników serwisu Twitter producent wyjaśnił, że Gearbox otrzymał praktycznie wszystkie materiały, które dogorywająca ekipa studia opracowała na przełomie roku 2009/2010.
W grze zobaczymy mnóstwo nawiązań do poprzedniej części serii i nowych, gigantycznych przeciwników oraz bossów. Głównymi zaletami produkcji będą zapewne różnorodność oraz klasyczna struktura. Duke jak zwykle będzie walczył z przeciwnikami, sypał charakterystycznym humorem i rozwiązywał proste zagadki logiczne na swój sposób.
Podczas zabawy pojeździmy zdalnie sterowanym samochodzikiem, który pomoże w przejściu pewnego poziomu. Nie zabraknie też pełnowymiarowych pojazdów i walk za kółkiem. Martel podkreśla, że nie będzie to otwarta produkcja jak Borderlands, ale klasyczna strzelanka. I to właściwie tyle, przynajmniej na teraz. Napakowany heros powróci w 2011 roku.