W Diablo 4 zagram dla fabuły, przekonała mnie do tego beta
Za wcześnie na ferowanie wyroków, ale po tym, co zobaczyłem w becie, Diablo 4 pod względem fabularnym wydaje mi się całkiem intrygujące. Niektóre kwestie mogą budzić wątpliwości, jednak sama opowieść i sposób jej budowania to cud, miód i orzeszki.
Odpalenie bety Diablo 4 nie obyło się bez trudności. Dwukrotnie musiałem odczekać półtorej godziny w kolejce, raz mnie rozłączyło z serwerem, a do tego zaczął wyskakiwać błąd o kodzie 316719. Niemniej kilka godzin udało mi się pograć i moje wrażenia są pozytywne – głównie za sprawą poznanego fragmentu historii. Nawet zadania poboczne potrafią zaskoczyć mocnymi scenami!
Groza na medal
Z serią Diablo nie łączy mnie żaden sentymentalny związek, grałem kiedyś w drugą jej odsłonę i na tym moja diabelna przygoda się skończyła – ale może rozpocząć się na nowo dzięki „czwórce”. Po zagraniu w betę szczególnie chciałbym wyróżnić fabułę. Blizzard często serwuje zaskakująco drastyczne cutscenki – kamera zręcznie przechodzi z widoku pokazującego świat gry z góry do perspektywy „z boku”, nie zaburzając immersji. Widzimy oszalałych ludzi, przemoc bez zbędnych ułagodzeń, a nasz bohater mimowolnie trafia w środek tego solidnie porąbanego i mrocznego rozgardiaszu.
Nie chcę zdradzać szczegółów, ale wprowadzenie w wydarzenia nie odbywa się za pomocą najprostszych możliwych środków – fabuła nie jest tu pretekstem do sieczenia, tylko wartością samą w sobie, motywującą do tego, by przedzierać się przez zastępy kolejnych wrogów. W trakcie rozgrywki nieraz towarzyszą nam wyraziście zarysowane postacie poboczne. Mnie kupiła pełna werwy dziewczyna, którą kierują osobiste pobudki, by stawić czoła Lilith. To też zresztą się ceni – że kompani mają osobowość i nieraz coś skomentują albo że zadanie wymaga zrobienia krótkiego przystanku i nawiązania z nimi rozmowy. Mam nadzieję, że zabawa wygląda podobnie również na późniejszych etapach.
Treści jest tu całkiem sporo, na pewno więcej, niż spodziewałem się po hack’n’slashu. Lilith jako główna antagonistka prezentuje się pociągająco – do tego stopnia, że mnie samego kusiłoby stanięcie u jej boku. To wykapana córa ciemności, potrafiąca namieszać ludziom w głowach obietnicą spełnienia pragnień czy wyzwolenia z kajdan moralności. Tło budują też interaktywne elementy oraz postacie (nawet jeśli nie wiąże się z nimi żadne zadanie), a lokacje przygotowano ze starannością – cały ten okultyzm (te wszystkie ołtarzyki, rytuały, krew) służy opowieści.
Z dystansem podchodziłem do zadań pobocznych, ale także tu spotkała mnie miła niespodzianka. Jedna z misji jest wstrząsająca, bowiem prowadzi do sceny, która wywołuje gęsią skórkę. Blizzard się nie patyczkuje i w przedstawianiu grozy sięga po konwencję gore’u.
Mięsista walka, cudaczny czarodziej i MMO styl
Starcia już zdążyły zapewnić mi dużo satysfakcji. Mój czarodziej uderzający piorunami robi fantastyczne wrażenie, a konfrontacja z jednym bossem ujawniła potrzebę postawienia czasem na taktyczne podejście. Boleję tylko nad skromnymi możliwościami rozwoju postaci – poza uczeniem się nowych zdolności (a drzewka też odblokowujemy dopiero z czasem) brakuje chociażby zwiększania takich statystyk, jak siła, zręczność czy wytrzymałość.
Z mieszanymi uczuciami podchodzę do strojów. Blizzard nie przekonuje mnie swoim wyczuciem stylu – czarodziejskie przedmioty wyglądają na mojej postaci zbyt kobieco. Łyżkę dziegciu stanowi również spotykanie innych graczy na mapie. W takich sytuacjach Diablo 4 odbiera się trochę jak MMO, co nie spodoba się fanom kampanii dla pojedynczego gracza, jak również tym, którzy chcieliby bawić się jedynie w gronie znajomych.
Myślicie, że mój czarodziej zrobiłby wrażenie na pokazie mody?Diablo IV, Blizzard Entertainment, 2023
Jednak te uwagi nie zmieniają jednego i najważniejszego – Diablo 4 ma solidne podstawy do tego, by zachwycić miłośników mrocznych fabuł. Wszystko jest tu na swoim miejscu: wyraziste postacie, czasem rozładowujący napięcie humor (spodziewam się go więcej), drastyczność wynikająca z przyjętej konwencji, kusząca i charyzmatyczna antagonistka, wciągający, wymagający czasem staranniejszego podejścia do walki gameplay oraz brudny, grzeszny świat, niemający dla swoich mieszkańców żadnej litości. Wiem, że seria Diablo cieszy się ogromną popularnością, ale jeśli ktoś, podobnie jak ja, nie miał z nią zbyt dużej styczności, a zastanawia się nad wypróbowaniem „czwórki” – na ten moment na podstawie bety mogę powiedzieć: „Polecam”.