autor: Szymon Liebert
Twórcy Metroid Prime pod skrzydłami Electronic Arts
Todd Keller, Mark Pacini i Jack Matthews już jakiś czas temu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Wcześniej nie byliśmy jednak pewni co szykują. Dziś otrzymaliśmy odpowiedź – wymieniona trójka postanowiła założyć własną firmę. Kim w ogóle są ci panowie? To byli pracownicy Retro Studios, producenta, który zajmował się serią Metroid Prime wydawaną na kolejne konsole Nintendo.
Todd Keller, Mark Pacini i Jack Matthews już jakiś czas temu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Wcześniej nie byliśmy jednak pewni co szykują. Dziś otrzymaliśmy odpowiedź – wymieniona trójka postanowiła założyć własną firmę. Kim w ogóle są ci panowie? To byli pracownicy Retro Studios, producenta, który zajmował się serią Metroid Prime wydawaną na kolejne konsole Nintendo.
Producent Retro Studios już od jakiegoś czasu nie zajmuje się tą świetną serią – wciąż jednak jest ona największym osiągnięciem tego zespołu (właściwie każda z trzech części Metroid autorstwa Retro osiągała bardzo wysokie oceny). O zakończeniu tego okresu w historii dewelopera informował w sierpniu 2007 roku Mark Pacini, jedna z czołowych postaci w tym zespole. Kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że Pacini, wraz z wymienionymi wyżej dwoma kolegami (Kellerem i Matthews) opuścił firmę. Nie oznaczało to końca teksańskiego Retro Studios – firma wciąż funkcjonuje. Nie wiedzieliśmy jednak co stało się z trójką utalentowanych twórców.
Chociaż nie wyjaśniły się powody odejścia z poprzedniej organizacji wiemy co porabiają trzej koledzy. Postanowili oni, jak donoszą źródła, zaryzykować i stworzyć własną firmę producencką nazwaną Armature Studio, która skupiałaby najbardziej doświadczone osoby w branży. Pomysł polega na utrzymywaniu małej liczby pracowników prezentujących jednak wysoką klasę. Mówiąc krótko: jakość a nie ilość. Dodatkowo firma pracowałaby nad nowymi pomysłami w małej grupie, przekazując je później innym deweloperem. Trzej weterani elektronicznej rozrywki będą więc opracowywać prototypy nowych gier, a później pełnić nad nimi pieczę i doglądać prac wykonywanych przez inne zespoły czy studia producenckie (jako dyrektorzy projektów).
To eksperymentalne podejście jest możliwie gdyż, jak podają relacje, autorzy zdołali porozumieć się z firmą Electronic Arts, która podrzuciła pomysł na tego typu rozwiązanie. Oczywiście u podstaw tej idei leży chęć ograniczenia ogromnych współcześnie kosztów produkcji gier. Aby zapewnić skuteczną współpracę Armature Studios musi składać raporty z postępów na ręce Lou Castle, który będzie więc praktycznie rzecz biorąc nadzorował tego nowego współpracownika EA.
Naturalnie odejście z Retro i współpraca z EA oznacza, że panowie nie powrócą w najbliższych czasie do Metroid, który jest jednym z markowych produktów Nintendo (pierwsza część została wydana pod koniec lat 80-tych na ówczesne konsole japońskiego giganta). Zdaje się, że przynajmniej niektórzy z nich żałują tej decyzji. Keller stwierdza, że z wielką radością zająłby się kolejną częścią tej uwielbianej przez niego serii. Z drugiej strony praca z wielkim koncernem EA daje przecież mnóstwo innych opcji – zarówno w kwestii samych gier i gatunków, jak i platform. Z tej sytuacji cieszy się szczególnie Mark Pacini, który podkreśla ogrom możliwości jakie daje nowy partner, chociaż jednocześnie zaznacza, że praca z Japończykami (Nintendo) była jak najbardziej pozytywna.
Nad czym pracuje ekipa? Niestety na razie nie wiemy. Sami zainteresowani także nie zdradzają szczegółów, chociaż przyznali się, że już zajmują się nowymi projektami. Uruchomiona została oficjalna strona nowego producenta, na której możemy przeczytać główne założenia i idee przyświecające temu przedsięwzięciu. Mówiąc krótko, dzięki temu podejściu firma będzie mogła podejmować większe ryzyko i obniżyć koszty. Doświadczeni producenci skupieni w małym zespole powinni bowiem zapewnić wysoką jakość produktów i nowe oryginalne pomysły. Znajduje to swoje odzwierciedlenie w wymaganiach jakie firma stawia potencjalnym pracownikom w swoich ofertach – minimum 5-7 lat zawodowej pracy w branży elektronicznej rozrywki oraz w przypadku niektórych posad co najmniej 1 wydany wysokobudżetowy tytuł. Świeżo upieczeni programiści i artyści raczej kariery tu nie zaczną. Ciekawą kwestią jest też pytanie, czy tego typu projekt zainteresuje doświadczone jednostki z branży? Wydaje się to całkiem możliwe.