The Outsider – dobra adaptacja prozy Kinga – felieton
Jeśli czujecie się zbyt bezpiecznie, powinniście wyruszyć do małych, amerykańskich miasteczek. To właśnie tam czekają największe zagrożenia – takie jak adaptowany przez HBO The Outsider na motywach powieści Stephena Kinga.
W SKRÓCIE:
- Tytuł: The Outsider
- Gatunek: dramat/horror/kryminał
- Twórca: Richard Price
- Premiera: 12 stycznia
Kino i telewizja chyba wreszcie docierają się z prozą Kinga. Po latach koszmarków już tylko pojedyncze filmy pokazują słabszą formę – choć nawet drugie It da się pod pewnymi względami obronić. Doktor Sen okazał się naprawdę porządną produkcją, a Castle Rock zgromadziło wiernych widzów. The Outsider od HBO może nie mieć tyle czasu, bo to zamknięta miniseria, ale jako taka zapowiada się bardzo dobrze. Pierwszy odcinek obiecuje naprawdę wiele.
Ach, amerykańskie przedmieścia i małe miasteczka. Na świecie jest tylko jedno miejsce bardziej niebezpieczne od Was – Sandomierz – ale to daleko, w swoim regionie jesteście bezkonkurencyjne. Zwłaszcza po tym, jak Stephen King zadbał o Wasz PR. To, że jeszcze jacyś turyści zjeżdżają na prowincję, zakrawa na cud (a może wprost przeciwnie, skoro przerażający serial Czarnobyl zagonił turystów w cień elektrowni). The Outsider wpisuje się w ten niewesoły obraz małych społeczności. Zaczyna się bardzo mrocznie i nie oszczędza widzów.
The Outsider otwierają gorzkie wątki kryminalne i obyczajowe. Na obrzeżach niewielkiej mieściny zostaje znaleziony martwy 11-latek. Torturowany i zgwałcony. Podejrzenie pada na lokalnego nauczyciela, który prowadzi też baseballową drużynę szkolną. Życie bliskiich oskarżonego zmienia się w piekło. Paparazzi krążą wokół domu jak padlinożercy, społeczność obraca się przeciw rodzinie. Policja zaś, początkowo pewna swego, zaczyna dostrzegać, że dzieje się tu coś dziwniejszego, że pewne dowody się wykluczają.
- klimat dusznego miasteczka wylewa się z ekranu;
- świetne, mroczne ujęcia i generalnie wysoki poziom produkcji;
- kapitalne, nastrojowe udźwiękowienie;
- znakomita gra aktorska obsady z Benem Mendelsonem na czele;
- intrygująca kryminalna historia z nutką grozy.
- jeśli jesteś miłośnikiem prozy Kinga, to zauważysz brak wątku czy dwóch.
Zagadka jest intrygująco przedstawiona, choć ci, którzy znają literacki pierwowzór lub orientują się w patentach stosowanych przez Kinga, raczej szybko rozszyfrują tajemnicę. Odcinek, który udostępniono na pokazie, bardzo zgrabnie rozrzuca podpowiedzi i wskazówki.
Nie to jest jednak najważniejsze. Pierwsze skrzypce gra tu przygnębiający klimat, mrok i poczucie niepewności. To wszystko budowane jest przez świetną, czekającą w tle muzykę oraz naprawdę udane zdjęcia, plenery i całe sekwencje – czy to w jesiennym lesie, czy na skąpanym w cieniu posterunku policji.
Spokoju nie dają piętrzące się pytania. Kim jest morderca? Co nim powoduje? Czy to nie koniec? Siłą napędową tego wszystkiego, jak zwykle u Kinga, okazują się bohaterowie. Ben Mendelson bezbłędnie sportretował policjanta dalekiego od ideału – złamanego detektywa, który zwłaszcza na początku kieruje się uprzedzeniami i strachem – ale potrafi też myśleć racjonalnie. Jason Bateman bierze na klatę rolę oskarżonego Terry'ego z powodzeniem. Widać stres, rozdarcie i niepewność w tym, jak odgrywa kogoś, kto w jeden dzień stał się obiektem nienawiści w społeczności.
Póki co z ich postaw, z interakcji z prawem i społeczeństwem – wyłania się z tego historia o tym, jak łatwo osądzać, jak prosto jest kogoś skazać i nienawidzić, podążyć za stadnymi uprzedzeniami (z drugiej strony dowody były dosyć mocne). Tyle że, jak to w świecie Kinga – nic nie jest takie proste. Już pierwszy odcinek delikatnie sugeruje, że w sprawę zamieszane są siły nadprzyrodzone. Wyjątkowo okrutne i sadystyczne.
Wprawdzie kilka rzeczy wykrojono względem książkowego oryginału, ale możliwe, że to po to, by utrzymać ten chropowaty, nieprzyjazny i spójny obraz wygwizdowa zamieszkanego przez udręczone dusze.
Pierwszy odcinek Outsidera zapowiada bardzo obiecującą i nastrojową produkcję zabierającą nas na przegląd ciemnych odcieni ludzkiej natury. Sugeruje też konfrontację z czymś wykraczającym nasze pojmowanie (czytelnicy wiedzą, co to). Jeśli reszta odcinków utrzyma ten poziom, to możemy spodziewać się naprawdę porządnej, ciężkiej historii ze świetnym aktorstwem.