Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 18 czerwca 2011, 16:32

autor: Adrian Werner

Testujemy Bulletstorm na ASUS G53SW

Bulletstorm to najnowsza produkcja People Can Fly, czyli najbardziej doświadczonego polskiego studia zajmującego się tworzeniem gier FPS. Wsparcie Epic Games (właściciela zespołu) i Electronic Arts umożliwiło stworzenie wysokobudżetowej superprodukcji. Pora sprawdzić jak silniejszy z naszych laptopów poradził sobie z tym tytułem.

Bulletstorm to najnowsza produkcja People Can Fly, czyli najbardziej doświadczonego polskiego studia zajmującego się tworzeniem gier FPS. Wsparcie Epic Games (właściciela zespołu) i Electronic Arts umożliwiło stworzenie wysokobudżetowej superprodukcji. Pora sprawdzić jak silniejszy z naszych laptopów poradził sobie z tym tytułem.

Bulletstorm to zwariowana strzelanina, której akcja toczy się w odległej przyszłości. Gracze wcielają sie w Graysona Hunta - dawniej dowódcę elitarnego oddziału Dead Echo, a obecnie najbardziej poszukiwanego człowieka w galaktyce, który pała żądzą zemsty na swoim dawnym dowódcy -  generale Sorano. Większość gry rozgrywa się na planecie Stygia. Dawniej był to gigantyczny luksusowy kurort, ale jego zarządcy opuścili go wiele lat temu. Teraz władają nim gangi zdegenerowanych i często również zmutowanych ludzi. Co gorsza, na powierzchni pełno jest także mięsożernych roślin, które z przyjemnością schrupią głupców, którzy odważą się podejść zbyt blisko.

Zabawa w grze polega głównie ma mordowaniu hord wrogów. Autorzy zadbali jednak, by robienie tego sprawiało niesamowitą frajdę. Dzieje się tak za sprawą sporych możliwości Graysona. Może on przywalić z porządnego kopa wyrzucającego nieprzyjaciela na wiele metrów naprzód. Może też wykonywać trwające kilkanaście metrów wślizgi. Szybko też dostajemy do rąk elektryczny pejcz, który potrafi poderwać z ziemi większość przeciwników  i mniejszych przedmiotów. Wszystko to razem daje niezwykle miodny system walki. Zamiast jedynie bezmyślnie dusić spust, co chwila podcinamy wrogów wślizgiem, przyciągamy ich pejczem, by potem z buta posłać ich w kierunku kolców. Lub też niczym piłkarz kopiemy wybuchową beczką w środek zbiorowiska nieprzyjaciół, by potem jedną kulą spowodować eksplozję. Dodatkowo za najbardziej widowiskowe zabójstwa nagradzani jesteśmy punktami, które potem wydajemy na zakup nowego uzbrojenia i amunicji. Ogólnie mówiąc, zabawa jest przednia.

Ustawienia wysokie, 1366 x 768

Wpierw spróbowałem ustawić wszystko ma maximum, ale przy włączeniu wygładzania krawędzi, czyli antyaliasingu, prędkość spadała do kilkunastu klatek na sekundę. Natomiast bez tej opcji grało się całkiem przyjemnie. Od czasu do czasu gra spowalniała grubo poniżej 30 FPS-ów, ale nie działo się to na tyle często by zepsuć zabawę. Na takich ustawieniach ASUS G53SW poradził sobie dobrze, ale mimo wszystko nie polecam bawienia się ten sposób. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - bo znacznie lepiej wybrać poniższe opcje:

Ustawienia maksymalne, 1280 x 720

Nie wiem dlaczego obniżenie odrobinę rozdzielczości przynosi taki efekt, ale różnica jest kolosalna. W 1280 x 720 można ustawić antyaliasing na poziomie x 4, a całość i tak bryka znacznie szybciej niż w 1366x768. W przypadku Bulletstorma naprawdę warto włączyć wygładzanie krawędzi,. Lokacje zostały zaprojektowane tak, że bez tego wyglądają niespecjalnie. Dopiero mając czysty i pozbawiony "ząbków" obraz możemy w pełni nacieszyć się pięknem Stygii. 

Bulletstorm w trójwymiarze

Bulletstorm niezbyt się lubi ze sterownikami 3D Vision. Przede wszystkim, efekt nie działa w rozdzielczości 1366x768. Zamiast trójwymiaru mamy wtedy osobliwą dyskotekę wizualną, w której obiekty migają pomiędzy normalnym wyglądem, a czarnymi konturami. Po obniżeniu rozdzielczości problem ten znika, ale mimo to wciąż pojawia się sporo przekłamań w wyświetlaniu obrazu, które nie tylko psują efekt, ale również utrudniają celowanie. Jeśli chodzi o wydajność to w 3D to ASUS G53SW poradził sobie w przypadku tej gry całkiem przyzwoicie, ale wymienione niedoskonałości powodują, że raczej nie ma sensu się w to bawić.


Podsumowanie

Mocniejszy z naszych laptopów wyszedł z starcia z Bulletstormem zwycięsko. Po obniżeniu rozdzielczości do 1280 x 720 gra śmigała bez żadnych problemów i nigdy nie zwalniała poniżej akceptowalnego poziomu. Dodatkowo wyglądała ślicznie, więc posiadacze mocnych notebooków powinni znaleźć w niej dobry materiał na pokazanie możliwości swoich maszyn.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej