autor: Michał Kułakowski
Techland nie kwapi się wejść na giełdę. Spadkobierca Hellraid nadal w drodze
Techland ponownie potwierdził, że pracuje obecnie nad dwoma grami, których budżet wynosi ponad 300 milionów złotych. Jedną z nich jest Dying Light 2, a druga to produkcja fantasy z otwartym światem, będąca spadkobiercą zapowiedzianego kilka lat temu Hellraid. Dzięki stabilnej sytuacji finansowej firma nie spieszy się też z giełdowym debiutem.
Na początku tego miesiąca donosiliśmy o zdementowanych przez Techland pogłoskach o potencjalnych planach firmy dotyczących debiutu na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych. Serwis StockWatch.pl opublikował właśnie fragmenty wywiadu z dyrektorem finansowym studia Karolem Bachem, w którym odpowiada on nie tylko na pytania związane z przyszłością spółki, ale także ponownie potwierdza kilka istotnych informacji dotyczących nowych projektów. Najważniejszą z nich jest z pewnością to, że Techland przygotowuje obecnie dwie gry z segmentu AAA, których łączny budżet przekracza 300 milionów złotych.
Pierwszym ze wspomnianych tytułów jest oczywiście Dying Light 2, który zapowiedziany został na targach E3 2018 i ukaże się najpewniej dopiero w przyszłym roku. Bardziej tajemniczo prezentuje się natomiast drugi planowany projekt, opracowywany przez warszawski oddział Techlandu. Jest on spadkobiercą kooperacyjnego Hellraid, który po ewaluacji przez szefostwo studia został skasowany w 2015 roku, ale jego fragmenty stały się fundamentem dla nowej produkcji fantasy z otwartym światem i elementami RPG. Tytuł gry oraz jej planowana data premiery pozostają na razie dużą niewiadomą. Prace nad nią trwać miały równolegle z Dying Light 2, tak więc oficjalna zapowiedź może być bliżej niż się spodziewamy.
Dodajmy, że po raz pierwszy o wielomilionowych planach zespołu usłyszeliśmy blisko trzy lata temu. Mimo upływu czasu i zmian na rynku, koszty produkcji obu gier firma pokrywa nadal w całości z własnych pieniędzy wypracowanych przez poprzednie hity, takie jak Dead Island. Stabilna sytuacja finansowa spółki jest według Bacha jednym z powodów, dla których zarząd nie spieszy się z decyzją o wejściu na giełdę. W jego ocenie zasoby firmy pozwalają wciąż na dalszy rozwój, a część kosztów związanych z globalną promocją gier mogą pokryć wydawcy, z którymi współpracuje Techland. Dyrektor zaprzeczył tym samym ponownie pogłoskom o kłopotach finansowych, które pojawiły się wraz z ogłoszeniem okrojenia oddziału wydawniczego Techlandu.