Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 21 stycznia 2023, 10:38

Żyjący świat pełen detali - tak można odmienić Flight Simulator

Microsoft Flight Simulator jest już na rynku ponad dwa lata. Przez ten czas zmienił się i oferuje znacznie więcej niż tylko sam lot samolotem. Dzięki różnym dodatkom stał się prawdziwym lotniczym uniwersum, które nie przestaje zaskakiwać pewnymi detalami!

Źródło fot. Xbox Game Studios
i

Kiedy ponad dwa lata temu recenzowałem Microsoft Flight Simulatora, brałem pod uwagę to, co gra wówczas oferowała. I był to naprawdę świetny, rewolucyjny pod wieloma względami produkt. Do ideału i w pełni zasłużonej oceny 10/10 zabrakło paru drobiazgów, które niemal w komplecie są już dostępne dzięki darmowym aktualizacjom – zwłaszcza tej największej, z okazji czterdziestolecia serii. W MSFS-ie pojawiły się w końcu śmigłowce, znakomicie wykonane szybowce, parę kultowych, historycznych maszyn oraz samolot pasażerski Airbus A310 na poziomie „study”, czyli o wiele bardziej realistyczny w obsłudze w porównaniu z poprzednimi wersjami.

Ale tak naprawdę Flight Simulator zyskuje prawdziwy blask dopiero z licznymi rozszerzeniami innych producentów. Zbierając te najlepsze wydane w zeszłym roku dodatki, można zmienić podstawową wersję gry w coś w rodzaju całego uniwersum – świat totalnej lotniczej immersji, który oferuje o wiele więcej niż tylko lot samolotem z punktu A do punktu B. Cena za całość jest spora – i nie chodzi wyłącznie o finanse. Jak bardzo można więc „ożywić” grę o samolotach i jakim kosztem?

Pasażer Stanisław Paluch proszony do bramki

Głównym dodatkiem, wpływającym właściwie tylko na immersję, jest GSX Pro, który kompletnie przemodelowuje funkcje obsługi naziemnej, czyli wszystko to, co dzieje się wokół samolotu oczekującego na rozpoczęcie podróży. I dodaje w końcu... pasażerów! Zarządzając boarding, obserwujemy podjeżdżające pod schody autobusy i wylewających się z nich ludzi, którzy posłusznie drepczą do wejść i znikają w samolocie. Animowani są również pracownicy lotniska, których widać, gdy ładują walizki i palety z towarem do luków bagażowych albo podpinają urządzenia do tankowania.

Program dodaje samochód „follow me”, prowadzący samolot po wylądowaniu do miejsca postojowego, system ułatwiający parkowanie we właściwym miejscu przed terminalem, podmienia grafiki ciężarówek z cateringiem na logotypy autentycznych firm, a prawdziwą wisienką na torcie jest proces odladzania samolotu. Widać, jak podjeżdżają specjalistyczne pojazdy, rozkładają swoje maszynerie i spryskują jego powierzchnię specjalnym środkiem. Nic z tego nie wpływa na rozgrywkę, przebieg symulacji, buduje natomiast odpowiedni klimat, pozwalając mocniej wczuć się w odgrywanie roli pilota.

Żyjący świat pełen detali - tak można odmienić Flight Simulator - ilustracja #1
fot. MSFS, Xbox Game Studios, 2020

Od kichania po obchód „na piechotę”

Drugim programem typu must have jest FSRealistic. Wprowadza on szereg drobnych usprawnień poprawiających realizm lotu – od tych naprawdę istotnych, przez kompletnie opcjonalne, wpływające jedynie na immersję, aż po parę żartobliwych – na przykład losowe kichanie pilota, które nagle wstrząsa kamerą. Niby bajer, ale nagłe „a psik!” w kulminacyjnym momencie lądowania może być niebezpieczne. Oprócz tego możemy włączyć odgłos spuszczanej w toalecie wody, co ponoć jest jedynym dźwiękiem, jaki słyszą piloci dużych samolotów z części pasażerskiej.

FSRealistic ogólnie mocno poprawia wszelkie efekty dźwiękowe oraz pracę kamery, symulując chociażby różne wstrząsy przy lądowaniu, ale jego najbardziej dyskutowaną i uznaną funkcją okazał się tryb FPP! Tylko po co niby perspektywa pierwszej osoby, skoro widok w kokpicie i tak jest już pokazywany w ten sposób? Autorzy dodali funkcję chodzenia wokół samolotu w trybie FPP – tradycyjnie, za pomocą klawiszy W, S, A i D oraz Shiftu do biegania. Dzięki temu najwięksi zapaleńcy mogą wykonywać tzw. „walkaround”, czyli obchód samolotu przed startem, i wizualnie sprawdzić jego newralgiczne punkty. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by wybrać się na czasochłonny spacer po lotnisku, zwłaszcza że te zyskały zupełnie nową jakość.

Jak Tom Hanks w Terminalu

Oczywiście nie wszystkie płatne lotniska są na tym samym poziomie, jeśli chodzi o jakość, i czasem można wydać pieniądze na coś bardzo przeciętnego. Tym bardziej więc należy wyróżnić twórców, którzy szczególnie przyłożyli się do swojej pracy. Pod względem liczby detali chyba najbardziej błyszczy EBBR, czyli port lotniczy w Brukseli przygotowany przez studio Aerosoft. Realistyczne modele budynków terminali czy oznaczenie dróg kołowania to standard. Wymodelowanie terminali w środku również można ujrzeć w wielu dodatkach, ale tutaj dodano jeszcze animowanych pasażerów siedzących i czekających na odlot albo spacerujących od bramki do bramki! Działają nawet taśmociągi do szybszego pokonywania drogi do swojego wejścia.

Chodząc wokół zaparkowanego samolotu (dzięki trybowi FPP z poprzedniego dodatku), odkryjemy jakieś sterty śmieci, odłożone na bok palety, a nawet chwasty rosnące przy krawężnikach! Wszystko to wokół uwijających się pojazdów znanych marek, którymi porusza się obsługa lotniska. Dzięki wielu podobnym detalom czuć i widać, że otaczający nas wirtualny świat naprawdę żyje, niczym w najlepszym sandboksie Rockstara, i przede wszystkim jest w tym bardzo autentyczny – nawet jeśli ogranicza się tylko do podróży lotniczych.

Żyjący świat pełen detali - tak można odmienić Flight Simulator - ilustracja #2

Microsoft Flight Simulator, Xbox Games Studios, 2020

Loty zgodnie z rozkładem

Lotniska ogólnie mocno zyskały na immersji dzięki wydanemu nie tak dawno darmowemu dodatkowi FSLT – Flight Simulator Live Traffic. Generuje on ruch lotniczy wokół gracza na podstawie realnych danych z systemu flightradar24.com. Jedno kliknięcie wystarczy, by miejsca wokół terminalu zapełniły się różnymi maszynami w autentycznych barwach największych i tych mniejszych linii lotniczych. Samoloty po pewnym czasie zaczynają kołować i startować, inne lądują, część jest generowana również w powietrzu, gdy już lecimy. Zdarzają się czasem różne błędy i konflikty, zwłaszcza na tych płatnych, „ręcznie” modelowanych lotniskach, ale w porównaniu z paroma pokracznymi modelami w jednolitych kolorach, jakie oferuje bazowa wersja gry, różnica jest kolosalna!

Symulator ładowania tabletu

Na sam koniec nie można nie wspomnieć o głównych bohaterach, czyli samolotach, zwłaszcza tych największych, najbardziej skomplikowanych w działaniu maszynach pasażerskich. Poprzeczkę najwyższej jakości ustawiły tu takie modele jak Boeing 737 studia PMDG czy Airbus A320 grupy FlyByWire. Ten drugi, nie dość, że wykonany został na poziomie „study” i nadal jest rozwijany, to jeszcze jest to rzecz w pełni darmowa! Ale tam, gdzie jedni ustanawiają standardy jakości, inni je przekraczają i wyprzedzają o dwie długości, dodając funkcje, o których nawet nie pomyślelibyśmy, że warto poświęcać im czas!

Taką perełką deklasującą wszystkie inne dodatki do MSFS-a jest kolejne podejście do popularnego Airbusa A320, tym razem ze strony studia FenixSim Ltd. Znawcy tematu zapewne mogliby godzinami dyskutować o ilości zaimplementowanych systemów mechanicznych, hydraulicznych, funkcji komputera pokładowego, o tym, jak realistycznie one działają i jak się tym w ogóle lata. Ale niewtajemniczonych w świat lotnictwa znajomych można zachwycić prezentacją dbałości o najmniejsze detale, która mogłyby zawstydzić nawet pedantów z Rockstara.

Najzwyklejszym elementem jest tu realistycznie wymodelowana przestrzeń pasażerska, w której tekstury na każdym pasie bezpieczeństwa są tak ostre, że można liczyć szwy na ich materiale. Więcej atrakcji czeka w kokpicie, gdzie obok okna, które da się otworzyć i zamknąć dopiero po wciśnięciu mikroskopijnego haczyka w ramie, zamontowany jest iPad. Tak jak w prawdziwych samolotach pełni on funkcję „elektronicznej torby pilota”, dając błyskawiczny dostęp do map lotnisk, kalkulatorów osiągów i innych niezbędnych informacji. Twórcy z Fenixa zadbali też o takie detale jak symulowany przycisk Touch ID oraz działanie kabelka do ładowania! Jeśli odłączymy go od portu lightning w tablecie, wskaźnik poziomu baterii będzie się zmniejszał!

Prawdziwi piloci zachwycają się jeszcze sposobem, w jaki kula sztucznego horyzontu podryguje tuż pod odblokowaniu. A przed pokazaniem szczegółów na iPadzie warto jeszcze zaprezentować mniej widowiskowe otwieranie drzwi od kokpitu, przez które można przejść do kabiny pasażerskiej, czy wysuwany stolik przed pilotem i pierwszym oficerem. Czy te wszystkie drobiazgi są istotne w symulacji lotu? Absolutnie nie! Ale pokazują, jak można ją podnieść o kilka poziomów wyżej, jak stworzyć immersję siedzenia w prawdziwym samolocie i w pewien sposób spełnić marzenie z dzieciństwa o zostaniu pilotem.

Żyjący świat pełen detali - tak można odmienić Flight Simulator - ilustracja #3

Microsoft Flight Simulator, Xbox Games Studios, 2020

Trzy rodzaje kosztów totalnej immersji

Jak wspomniałem wcześniej, totalna immersja w lotniczym uniwersum ma swoją cenę – w trzech głównych kategoriach. Pierwsza to oczywiście finanse. Koszt jednego samolotu na poziomie „study”, np. PMDG737 czy Fenixa A320, to około 300 złotych – podczas gdy bazowa cena podstawowej wersji symulatora MSFS z pakietem ponad 20 maszyn wynosi 259 zł. Dodatki w stylu FSRealistic i GSX Pro to wydatek rzędu 160–180 zł. Ceny pojedynczego ręcznie wykonanego lotniska wahają się od kilkudziesięciu do około 120 zł.

Wraz z ilością dodatków rośnie zapotrzebowanie na miejsce na dysku. Sama podstawa symulatora waży dziś około 150 GB, i to nie licząc dodatkowych aktualizacji World Updates wydawanych przez Microsoft. W zależności od ilości zainstalowanych samolotów, lotnisk i innych dodatków rozmiar folderu idzie w setki gigabajtów – mój przy zaledwie paru skórkach i rozszerzeniach ma już 335 GB. Niektóre osoby z dyskiem SSD dedykowanym wyłącznie Flight Simulatorowi przesiadły się już z 1 terabajta na większe egzemplarze, a w poradach na grupach dominuje opcja, by nie zaczynać z mniejszym dedykowanym dyskiem niż 2 terabajty SSD!

Obok tego jest jeszcze chaos podczas obsługi tych wszystkich DLC, z których prawie każde ma osobny program do instalacji i aktualizacji. Jeśli myśleliście, że posiadanie gier na takich platformach jak Steam, Epic, EA Access czy Ubisoft Connect bywa kłopotliwe, to tu jest jeszcze gorzej. Może nie odczuwa się tego na co dzień, ale przy reinstalacji symulatora bądź aktualizowaniu do nowszych wersji potrafi być to uciążliwe. Trudno czasem zapamiętać, co jest do czego i gdzie, poza tym apki są różnej jakości. Przykładowo ta od GSX Pro w ogóle nie pokazuje, w jakiej wersji mamy program, jaką aktualizację ściąga i generalnie przy każdym uruchomieniu, nawet zaraz po sobie, potrafi instalować mnóstwo danych.

Pewnym remedium na to miał być sklepik (marketplace) dostępny z poziomu gry, jednak nie oferuje on wszystkich dodatków. W wielu przypadkach na stronach firm trzecich pojawiają się częstsze i lepsze promocje – i to zwykle wtedy nabywa się różne kluczowe rozszerzenia.

Żyjący świat pełen detali - tak można odmienić Flight Simulator - ilustracja #4

Microsoft Flight Simulator, Xbox Games Studios, 2020

Co będzie dalej?

Wiele wymienionych tutaj funkcji i dodatków nie jest niczym nowym w świecie symulatorów lotniczych. Animowani pasażerowie i obsługa naziemna pojawili się już parę lat temu z myślą o X-Plane 11. Ale dzieło Asobo i Microsoftu zdołało chyba trochę bardziej przenieść to wszystko poza hermetyczny świat pasjonatów symulatorów. Wystarczy zerknąć na częste pytania o samoloty „study level” i różne dodatkowe programy użytkowników MSFS-a na Xboksie, gdzie oferta DLC jest dużo uboższa ze względu na ograniczenia konsoli.

Patrząc na czterdziestoletnią historię cyklu, to, gdzie był na początku, gdzie po dwudziestu latach i gdzie jest teraz z obecnym poziomem detali i immersji, aż boję się pomyśleć, co będzie za kolejne dwie, trzy dekady. Czy przeniesie nas w totalnie fotorealistyczny wirtualny świat, gdzie nie będzie granicy pomiędzy tym, co w kokpicie, w powietrzu i na ziemi, gdzie szczegółowo wykonane lotniska będą tylko częścią żyjących metropolii? Spełnią się fantazje z filmu Ready Player One? Biorąc pod uwagę, że postęp techniczny w grafice komputerowej i możliwościach sandboksów od lat dokonywał się właśnie w różnej maści symulatorach, jest to całkiem możliwe.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej