autor: Bartosz Świątek
Szef Ubisoftu sądzi, że kolejna generacja konsol może być ostatnią
Yves Guillemot – dyrektor generalny Ubisoftu – twierdzi, że następna generacja konsol może się okazać ostatnią. W przyszłości branża miałaby jego zdaniem postawić na strumieniowanie gier.
Tzw. generacje konsol od kilku dekad są czymś typowym dla naszej branży. Co parę lat nowe, lśniące pudełka do grania zastępują przy naszym telewizorze stare, doprowadzając do swoistego resetu, dzięki któremu korporacje uzyskują nową szansę na zdobycie przewagi nad konkurencją, a studia deweloperskie mogą zaprezentować nowe, przełomowe silniki graficzne i zapierające dech w piersiach tytuły. Jeśli zawierzyć Yvesowi Guillemotowi – współzałożycielowi i dyrektorowi generalnemu Ubisoftu – ten cykl może się jednak niedługo zakończyć. Zdaniem wydawcy kolejna generacja konsol może być ostatnią. A wszystko przez… strumieniowanie.
Przyszłość grania...
Sądzę, że zobaczymy kolejną generację, ale jest spora szansa, że krok po kroku będziemy widzieli coraz mniej i mniej sprzętu. Moim zdaniem, z czasem strumieniowanie stanie się dla wielu graczy bardziej dostępne, sprawiając, że posiadanie dużego sprzętu w domu będzie niepotrzebne. Będzie jeszcze jedna generacja konsol, a potem wszyscy będziemy strumieniowali – powiedział Guillemot w wywiadzie dla Variety.
Szef Ubisoftu opiera swoją opinię na przekonaniu, że streaming stanie się niezwykle ważnym elementem naszego codziennego życia i technologia ta nieodwracalnie zmieni branżę – szczególnie, że gry już korzystają z chmury, a graczom coraz bardziej zależy na tym, by w posiadane tytuły grać na różnych ekranach i w bardzo odmiennych warunkach. Patrząc na sukces Nintendo Switch oraz mobilnej odsłony Fortnite, z tym ostatnim argumentem trudno się nie zgodzić.
…czy aby na pewno?
Osobiście mam spore wątpliwości, czy punkt widzenia Guillemota nie jest bardziej wyrazem jego własnych pragnień niż rzeczywistego kierunku, w którym zmierza branża. Porzucenie konsol na rzecz usług strumieniujących uczyniłoby gry znacznie tańszymi i szybszymi w produkcji (w takiej sytuacji można się skupić na wyprodukowaniu jednej wersji, bez mozolnego dostosowywania jej do możliwości i ograniczeń poszczególnych platform), równocześnie kompletnie eliminując piractwo i rynek gier używanych. O ile pierwsze dwie kwestie są jednoznacznie pozytywne, o tyle ostatnia wzbudza spore kontrowersje – na tyle duże, że sama propozycja mocniejszego postawienia na dystrybucję cyfrową i ograniczenia roli fizycznych nośników ze strony Microsoftu praktycznie zabiła szansę na równą rywalizację Xboksa One z PlayStation 4, jeszcze zanim obydwie konsole zadebiutowały.
Co więcej, nie ma obecnie usługi strumieniowania gier, która umożliwiałaby zabawę w równie komfortowych warunkach, jak zwyczajne odpalenie danej produkcji u siebie. Nie oznacza to, że grać w ogóle się nie da – da się, ale zawsze mamy do czynienia z (co najmniej) drobnymi opóźnieniami. Choć w przypadku wolniejszych tytułów (np. przygodówek czy niektórych survival horrorów) taki model grania jeszcze mógłby się jako tako sprawdzić, to nie wyobrażam sobie grania w ten sposób w tytuły opierające się na rywalizacji (czy nawet współpracy) pomiędzy graczami. Biorąc pod uwagę, że to właśnie takie gry sprzedają się obecnie najlepiej (nomen omen, stanowią też sporą część katalogu wydawniczego Ubisoftu – The Division, For Honor, Rainbow Six Siege, Ghost Recon Wildlands), trudno sobie wyobrazić, by cała branża nagle zapragnęła oferować klientom gorszej jakości, frustrujące doznania.
Czy wyzwania, na które natrafia strumieniowanie gier uda się wyeliminować wraz z postępem technologicznym? A może, jak twierdzą sceptycy, rozwój tej technologii trafi na tzw. szklany sufit wynikający z nieubłaganych praw fizyki? Czas pokaże.