Śródziemie: Cień Wojny – mikrotransakcje na celowniku cheaterów
Mikrotransakcje w tytułach nastawionych na samotną rozgrywkę, pokroju Śródziemia: Cienia Wojny, są solą w oku większości graczy. Nie dziwi więc fakt, że cheaterzy szybko znaleźli na nie sposób w pecetowej wersji tej produkcji.
Twórcy gry Śródziemie: Cień Wojny grali z nami w otwarte karty i na długo przed jej premierą poinformowali, że w ich najnowszym dziele zostaną zaimplementowane mikrotransakcje. Niemniej, ten „ficzer” nie spodobał się części pecetowych graczy, którzy już znaleźli na niego sposób. Jak bowiem można wyczytać na łamach forum NeoGAF, tytuł padł ofiarą cheaterów – korzystając z opracowanych przez nich sztuczek, można zdobyć dowolną liczbę Silver Coins, czyli wirtualnej waluty do wydania w grze; dzięki niej łatwo i szybko uczynimy Taliona potężniejszym bez konieczności mozolnego grindowania.
Mowa o trainerze pozwalającym nie tylko na ustawienie dowolnej liczby monet, lecz również na zmianę liczby punktów doświadczenia zdobywanych przez Taliona czy dostępnych punktów umiejętności; dzięki niemu gracze mogą uczynić z bohatera prawdziwą maszynę do zabijania, dysponującą nielimitowanym zdrowiem i strzałami oraz błyskawicznie eliminującą swoich oponentów.
A skoro o grindowaniu mowa – jeszcze nie tak dawno temu ekipa Monolith Productions zapewniała, że mikrotransakcje w Cieniu Wojny będą w pełni opcjonalne, a gracze, którzy nie zamierzają sięgać do portfela, będą mogli bawić się równie dobrze jak ci, którzy zdecydują się na wyciągnięcie z kieszeni mniejszej lub większej ilości prawdziwych pieniędzy. Ich słowa nie minęły się z rzeczywistością, o czym możecie się przekonać, choćby czytając naszą recenzję. Niemniej chcąc „wymaksować” prowadzonego do boju Strażnika, trzeba uzbroić się w cierpliwość… lub zwyczajnie sypnąć groszem i w ten sposób odblokować co ciekawsze elementy ekwipunku.
O ile mikropłatności w grach dystrybuowanych w modelu free-to-play raczej nie są problemem (wszak wszyscy wiemy, że są one darmowe jedynie z nazwy), o tyle ich implementacja w produkcjach z segmentu AAA (zwłaszcza nastawionych na samotną rozgrywkę) kładzie się cieniem (nie wojny) na całej branży gier wideo. Nie dziwi więc fakt, że ci ostatni postanowili wziąć sprawy w swoje ręce – niemniej, z pewnością nie spodoba się to ani wydawcy, ani deweloperom, którzy najpewniej już szykują stosowną łatkę. Jeśli jednak „wybryki” takie jak powyżej opisane staną się trendem, autorom nie pozostanie nic innego, jak zmusić nas do stałego połączenia z serwerami swoich gier, czego mogliśmy doświadczyć choćby w Need for Speedzie z 2015 roku. Trudno bowiem oczekiwać, by z dnia na dzień zniknęły one z krajobrazu wirtualnej rozrywki…
- Oficjalna strona internetowa gry
- Śródziemie: Cień Wojny – kompendium wiedzy
- Recenzja gry Śródziemie: Cień wojny – w Mordorze rządzi powtarzalność