Shigeru Miyamoto nie lubi być nazywany geniuszem. „Myślę, że jestem całkiem zwyczajną osobą”
Shigeru Miyamoto uspokaja inwestorów zaniepokojonych przyszłością Nintendo po przejściu twórcy Mario i Zeldy na emeryturę.
Shigeru Miyamoto nie postrzega siebie jako geniusza. Legendarny deweloper, któremu zawdzięczamy serie Mario i The Legend of Zelda, postrzega siebie jako „zwykłego” człowieka.
Takie stwierdzenia padły w odpowiedzi na obawy jednego z inwestorów, który w trakcie tzw. rozmowy inwestorskiej nazwał Miyamoto „geniuszem” i wyraził obawy o przyszłość Nintendo w kontekście ewentualnego przejścia na emeryturę legendarnego dewelopera (via Automaton).
Twórca odrzucił to stwierdzenie i napomknął, że nawet po prowadzonych przez niego corocznych dwugodzinnych seminariach nowi pracownicy Nintendo często nazywają go „zaskakująco normalnym” (na marginesie: twórca ma nadzieję, że otwarte w październiku Muzeum Nintendo częściowo zastąpi te spotkania). Po części dlatego, jak mówił Miyamoto już w czerwcu, przekazywanie Nintendo nowemu pokoleniu przebiega sprawnie.
„Zwykły człowiek” i szukanie czegoś interesującego
Owe zajęcia dla świeżo zatrudnionych twórców mają uwzględniać omówienie historii Nintendo oraz wartości i mocnych stron spółki na rynku gier, jak również wskazówki co do projektowania gier – w tym podejście samego Miyamoto. Twórca wskazuje, że wielu nowych pracowników to gracze, pragnący tworzyć „bardziej wyszukane wersje ostatniej sprawdzonej przez nich gry” i musi im wyjaśniać, że w projektowaniu chodzi raczej o „rozejrzenie się wokół siebie i łączenie aspektów, które według ciebie byłyby interesujące w grze wideo”.
Myślę, że jestem całkiem zwyczajną osobą. Jeśli to możliwe, wolałbym w ogóle nie pracować, ale jeśli mam pracować, to chcę to robić tak wydajnie, jak to tylko możliwe. Zawsze myślę o tym, jak sprawić, by to, nad czym pracuję, stało się hitem, ponieważ jeśli zrobię hit, ułatwi mi to kolejną pracę. Rozmawiam o tych kreatywnych dylematach na seminarium [dla nowych pracowników – przyp. red.] każdego roku.
Wśród twórców gier, którzy właśnie dołączyli do Nintendo, wielu z nich często gra w gry, a ich nastawienie jest takie, że chcą stworzyć bardziej wyszukaną wersję ostatniej produkcji, w którą grali. Wyjaśniam im jednak, iż w projektowaniu gier nie chodzi o to, lecz o rozejrzenie się wokół siebie i łączenie aspektów, które twoim zdaniem byłyby interesujące w grze wideo.
Słowa Miyamoto idą w parze z tym, co dało się dostrzec od czasów Wii. Nintendo od dawna nie próbuje rywalizować z Sony i Microsoftem pod względem grafiki (w ściśle technologicznym sensie), za to mocno eksperymentuje. Twórca podkreślał to także we wrześniu, kiedy stwierdził, że chce pozostawić Nintendo poza „wojnami gier”, w tym dyskusjami o „wysokich konfiguracjach” sprzętowych oraz „poprawianiu wydajności konsol” (via Famitsu / IGN).
Da się też wskazać wiele tytułów opartych na wspomnianym przez Japończyka szukaniu czegoś „interesującego”, jak choćby niedawne The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom (o czym pisaliśmy przed udaną premierą tej produkcji). Nie wszystkie te eksperymenty podbiły rynek, ale sprzedaż Switcha i wydawanych na gier pokazuje, że strategia Nintendo ma sens. Miejmy tylko nadzieję, że następca „pstryczka” powtórzy jego sukces, w przeciwieństwie do Wii U.