autor: Michał Jodłowski
Rzecznik Praw Obywatelskich chce większej kontroli sprzedaży gier dla pełnoletnich
Rzecznik Praw Obywatelskich zwróciła się do ministra gospodarki w sprawie wprowadzenia prawnej regulacji w zakresie sprzedaży gier dla pełnoletnich graczy. Jako powód podaje brak ustawowego wymogu sprawdzania wieku nabywcy, a także ograniczoną skuteczność systemów klasyfikacji treści jak PEGI.
Jak informują media za Polską Agencją Prasową, Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Irena Lipowicz, zwróciła się w liście do ministra gospodarki, Janusza Piechocińskiego, w sprawie wprowadzenia prawnego regulowania sprzedaży gier wideo w oparciu o pojawiające się w nich treści. Według Lipowicz, obecnie w Polsce nie istnieją stosowne ograniczenia, które zapewniałyby kontrolę nad tym, jakiego typu gry trafiają w ręce dzieci i młodzieży. Mowa tutaj oczywiście o grach przeznaczonych dla pełnoletnich, zawierających szczególnie brutalne lub kontrowersyjne sceny. Rzecznik praw obywatelskich podkreśla również, że systemy klasyfikacji treści w rodzaju europejskiego PEGI [ang. Pan European Game Information – Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier] mogą nawet nieopatrznie odnosić odwrotny do zamierzonego skutek, a mianowicie promować ostrzejsze tytuły wśród młodszej widowni, zachęcając ją do zakupu.
Ministerstwo gospodarki w swojej odpowiedzi zaznaczyło, że choć obawa o dobro młodszych graczy jest jak najbardziej uzasadniona, to nie powinna ograniczać ona swobody przedsiębiorców handlujących grami. Również całkiem trafnie nadmieniono, że w praktyce skuteczna kontrola wszystkich sprzedawców i kanałów sprzedaży jest zwyczajnie niemożliwa. Trudno się w tej kwestii nie zgodzić, gdyż weryfikacja wieku osoby kupującej grę np. przez Internet jest trudniejsza; ponadto trzeba wziąć poprawkę na istnienie platform, których w zasadzie takie prawo nie obowiązuje, jak choćby amerykańskiego Steama, i pomyśleć o negatywnym wpływie tego faktu na konkurencyjność polskich firm. Poza tym nabywca wcale nie musi być docelowym graczem, więc w zasadzie otrzymalibyśmy kolejny oderwany od rzeczywistości przepis, będący tylko kolejnym już z rzędu utrudnieniem w prowadzeniu działalności gospodarczej.
System PEGI został oceniony przez ministerstwo gospodarki jako skuteczny i sprawdzony sposób informowania o treściach pojawiających się w danej produkcji. Dodatkowa kampania informacyjna dla rodziców, sprzedawców i ludzi branży miałaby według ministerstwa przyczynić się do zwiększenia świadomości w opisywanym temacie, a w efekcie do większej kontroli nad tym, jakie gry dostarczane są graczom w poszczególnych kategoriach wiekowych.
Cała sprawa jest niewątpliwie trudna, bowiem obie strony zauważają pewne ważne fakty. Problem jednak sprawia znalezienie złotego środka, który sprawdziłby się jako skuteczne i korzystne rozwiązanie. Wprowadzenie prawnej kontroli sprzedaży niewątpliwie w linii prostej prowadziłoby do powstania kolejnych „stołków” utrzymywanych z pieniędzy podatników, czyli z naszych, natomiast kampania społeczna, choć wydaje się lepszą alternatywą, tak naprawdę niczego zauważalnie nie zmieni. Po kieszeni zapewne obrywaliby również tylko ci przedsiębiorcy, którzy nie dysponują środkami do omijania niewygodnych przepisów, a na spoty reklamowe czy ulotki wszyscy ostatecznie machnęliby ręką. Oba warianty ćwiczyliśmy już w Polsce chociażby w przypadku napojów wyskokowych i wiemy, jak skuteczne okazały się w walce ze sprzedażą alkoholu nieletnim.
Ostatecznie trzeba pamiętać, że to rolą rodziców jest interesowanie się poczynaniami swoich pociech, a nie urzędników państwowych, ograniczających tym sposobem władzę rodzicielską. Poza tym czepianie się gier wideo w czasach, gdy podobne lub bardziej kontrowersyjne treści są niemal powszechnie dostępne we wszystkich mediach, jest w najlepszym wypadku dziwne. Całkiem trafnie przedstawił to Graphos w swoim najnowszym komiksie.