Reżyserzy Jamesa Bonda są „kontrolowani przez studio”, dlatego twórca Skyfall najprawdopodobniej już nigdy nie wróci za kamerę filmów o 007
Sam Mendes już nigdy może nie wyreżyserować produkcji skupionej na agencie 007. Choć twórca Skyfall i Spectre wiele nauczył się na planie filmów o Bondzie, to nie spełnia obecnie „wymogów” studia.
Premiera filmu o Jamesie Bondzie zawsze jest wielkim wydarzeniem, a zaangażowanie w projekt skupiony na agencie 007 – dużym wyróżnieniem. Sam Mendes ma na swoim koncie wyreżyserowanie dwóch produkcji opowiadających o słynnym szpiegu – Skyfall i Spectre. Seria widowisk z Danielem Craigiem została już zakończona, ale nie wygląda na to, by wspomniany reżyser chciał stanąć za kamerą kolejnych dzieł z tej franczyzy.
Przy okazji promocji swojego nowego serialu, Franczyzy, Sam Mendes wyjawił, że choć praca na planie „Bondów” wiele go nauczyła, to najprawdopodobniej nie wyreżyseruje już żadnego widowiska o tym szpiegu. W rozmowie z portalem Inverse twórca zdradził powód swojej decyzji. Jak się okazuje, studio stojące za filmami o agencie 007 jest zbyt kontrolujące jak dla reżysera z długim stażem.
Nigdy nie mów nigdy, ale wątpię w to. W tamtym momencie życia było to dla mnie bardzo dobre, pozbawiło mnie pewnych starych nawyków, nauczyło myślenia na większą skalę, używania innych obszarów mózgu. Trzeba mieć do tego wiele energii.
Potrzebują nieco bardziej plastycznych ludzi, którzy są na wcześniejszym etapie swojej kariery, dla których prawdopodobnie będzie to trampolina [do sławy – dop. red.], których studio może bardziej kontrolować.
Nie poznaliśmy jeszcze ani nowego odtwórcy roli Jamesa Bonda, ani reżysera, który nakręci kolejne widowisko. Sam Mendes słusznie zauważył jednak, że tworzenie takiej franczyzy jest dla młodych twórców dużą szansą i otwiera dla nich wiele drzwi. Tak było chociażby z Danielem Craigiem, który, zanim został agentem 007, nie cieszył się jeszcze wielką rozpoznawalnością, a dziś jest jedną z najpopularniejszych gwiazd kina.
Przypomnijmy, że w przypadku wielkich franczyz w grze są wielkie pieniądze, więc studia mocno kontrolują reżyserów. Taka sytuacja miała miejsce chociażby na planie Gwiezdnych wojen Disneya. Niedawno opowiedział o tym Adam Driver, chwaląc pracę nad Megalopolis z Francisem Fordem Coppolą, któremu „nikt nie patrzył przez ramię” i nie mówił, co miał robić.