Remedy Entertainment odchodzi od gier czysto singleplayer - powodem rosnące koszta produkcji
W rozmowie z serwisem GamesIndustry.biz Thomas Puha z fińskiego studia Remedy Entertainment wyjaśnił, że branża przeszła w ostatnim czasie ogromne zmiany, które sprawiły, że tworzenie gier singleplayer staje się coraz mniej opłacalne.
Mikrotransakcje, skrzynki z losową zawartością, na siłę wciskane komponenty rozgrywki wieloosobowej – dla wielu graczy te elementy to plaga, która we współczesnej branży interaktywnej rozrywki przybrała monstrualne rozmiary. Wielkie studia produkują coraz mniej tytułów przeznaczonych wyłącznie dla jednej osoby i pozbawionych dodatkowych mikropłatności. A choć jednym z oczywistych powodów takiego stanu rzeczy jest chęć nieustannej, maksymalnej monetyzacji swoich produktów przy minimalnym nakładzie pracy, jest także druga strona medalu. W rozmowie z serwisem GamesIndustry.biz Thomas Puha, szef działu komunikacji studia Remedy Entertainment, wyjaśnił, że koszta stworzenia solidnego doświadczenia dla pojedynczego gracza poszybowały w ostatnich latach w górę, podczas gdy liczba odbiorców pozostała mniej więcej taka sama.
Remedy Entertainment skupia się obecnie przede wszystkim na produkcji P7, ale jednocześnie tworzy także kampanię dla sieciowej pierwszoosobowej strzelanki CrossFire 2, która cieszy się szczególną popularnością w krajach azjatyckich. Puha twierdzi, że propozycja koreańskiego studia Smilegate dała zespołowi szansę na spróbowanie czegoś nowego, a przy okazji zaprezentowanie się na innym niż zachodni rynku.
Zespół znany z pierwszych dwóch części serii Max Payne, Alana Wake’a oraz Quantum Break (wszystkie z tych tytułów to gry stricte jednoosobowe) spędził długi czas, starając się dostosować do zmieniających się realiów branży. „Oczekiwania graczy w kwestiach długości doświadczenia, zawartych opcji czy walorów produktu są bardzo wysokie” - wyjaśnia Puha. „Tymczasem rynek konsolowy jest nadal podobnej wielkości, co dziesięć lat temu. Tak więc publika, której próbujesz sprzedać swoje dzieło, jest prawie identyczna, ale koszta produkcji wzrastają dziesięciokrotnie”.
Deweloper wyznał też, że dla zespołów takich jak Remedy Entertainment praca nad grami skupionymi na narracji potrafi być frustrująca. „To ta szalona część tworzenia interaktywnej rozrywki: pracujesz nad jednym tytułem cztery czy pięć lat, a gracze kończą go w przeciągu weekendu” - stwierdził. „Spędzamy mnóstwo czasu na rozpisywaniu postaci, uniwersum i kierujących nim zasad. Chcielibyśmy, żeby ludzie spędzili w nim dłuższy okres, ale w tradycyjnej single-playerowej przestrzeni trudno to osiągnąć”.
Stąd też Remedy Entertainment postanowiło nieco zmienić swoje podejście. Choć studio nie ma zamiaru odchodzić od tytułów skupionych na ciekawej historii, ich najnowsza produkcja – trzecioosobowa gra akcji, funkcjonująca na razie jako P7 – będzie posiadać mechaniki, które mają zachęcić graczy do wielokrotnego rozpoczynania nowych kampanii. Zespół jeszcze w 2016 roku mówił otwarcie o ambicjach wprowadzenia modułu kooperacji do swoich dzieł, najprawdopodobniej pojawi się on więc w ich następnej produkcji. Jednocześnie studio stara się zwiększyć swoją elastyczność – do tej pory fińscy deweloperzy mieli zwyczaj pracować nad jedną grą przez kilka lat (siedem w przypadku Alana Wake’a, sześć przy Quantum Break), teraz natomiast próbują zajmować się paroma projektami naraz. Na ile ta zmiana się powiedzie, i czy Remedy Entertainment – odpowiadające za tytuły naprawdę wyjątkowe pod względem historii oraz klimatu – nie rozmieni się przy tym na drobne, zobaczymy w niedalekiej przyszłości.