autor: Fajek
Recenzja: Jack Orlando A Cinematic Adventure Director's Cut
Gatunek zwany „przygodówkami” ma się coraz gorzej. Rzec można by nawet, iż jest na skraju wymarcia. Dlatego też każdy przedstawiciel ów gatunku jest przyjmowany w świecie gier komputerowym z wielkim szacunkiem. Jak natomiast prezentuje się gra, która miała już swoją premierę 3 lata temu, a jej niedawne wydanie jest lekko zmodyfikowaną wersją pierwowzoru? Mowa tu o grze “Jack Orlando A Cinematic Adventure Director's Cut”
Gatunek zwany „przygodówkami” ma się coraz gorzej. Rzec można by nawet, iż jest na skraju wymarcia. Dlatego też każdy przedstawiciel ów gatunku jest przyjmowany w świecie gier komputerowym z wielkim szacunkiem. Jak natomiast prezentuje się gra, która miała już swoją premierę 3 lata temu, a jej niedawne wydanie jest lekko zmodyfikowaną wersją pierwowzoru? Mowa tu o grze “Jack Orlando A Cinematic Adventure Director's Cut”
“Zawsze robi mi się trochę przykro, gdy jakaś gra nie wprawia mnie w absolutny zachwyt, na którego falach niesiony piszę recenzję od początku do końca wychwalając wszystko po kolei. Jeszcze bardziej mi przykro, gdy rzecz dotyczy gry polskiej i to na dodatek przecież nienajgorszej... Problem mój polega bowiem na tym, bym ustosunkował się do odrobinę podrasowanego wydania „Jacka Orlando” – przygodówki, której pierwsza odsłona miała miejsce trzy i pół roku temu, która wówczas zyskała sobie wcale znaczne grono pochlebnie doń nastawionych graczy i doprawdy nie zaistniał żaden szczególnie istotny powód, by wydawać ją raz jeszcze poza może jednym: wersja z 1998 roku już wtedy nie chciała się uruchamiać na niektórych komputerach, obecnie zaś nie zechce się uruchamiać zapewne na większości używanego sprzętu” - Shuck
Recenzja: Jack Orlando A Cinematic Adventure Director's Cut