autor: Fajek
Recenzja: Comar Barbarian
Przypominam sobie jak to w listopadzie minionego roku powstało pewne zamieszanie, którego centralnym punktem stała się gra Comar Barbarian, a ściślej biorąc to, który z dystrybutorów ją wyda. Bój rozgrywał się pomiędzy firmą CD Projekt a Techland, gdzie w rezultacie tej drugiej udało się niedawno Comara wydać. Czy całe to zamieszanie warte było zachodu? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
Przypominam sobie jak to w listopadzie minionego roku powstało pewne zamieszanie, którego centralnym punktem stała się gra Comar Barbarian, a ściślej biorąc to, który z dystrybutorów ją wyda. Bój rozgrywał się pomiędzy firmą CD Projekt a Techland, gdzie w rezultacie tej drugiej udało się niedawno Comara wydać. Czy całe to zamieszanie warte było zachodu? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
„Gry dla dzieci stanowią klasę samą w sobie, która rządzi się własnymi, odrębnymi od wszystkich pozostałych, prawami. Dzieje się tak do tego aż stopnia, iż różnice pomiędzy poszczególnymi gatunkami gier zauważalnie zacierają się tam, gdzie zaczyna się kategoria: dla dzieci. Mniejsze znaczenie zaczyna mieć to, czy sama gra jest raczej przygodówką niż platformówką, strzelanką lub samochodówką, a istotne stają się walory gdzie indziej drugorzędne: kolor, beztroska przedstawianego świata, łatwa przyswajalność stawianych przed graczem problemów i słuszny wydźwięk pedagogiczny. Piszę o tym głównie dlatego, by samemu sobie dopomóc w lekkim odmienieniu mojego codziennego spojrzenia na gry komputerowe, w których zwykle największą dla mnie wartość mają: przenikliwy klimat, realizm, nieprzeciętne wymagania dla intelektu oraz właśnie nie nadużywanie koloru.” – Shuck