Realistyczna strzelanka, która podbiła konsole i zaczyna przyciągać fanów Battlefielda. Sukces gry Arma Reforger nie jest dziełem przypadku
Arma Reforger bije ostatnio rekordy popularności i przyciąga zupełnie nowe grono graczy – posiadaczy PS5. Skąd ta zmiana w przypadku gry, której w momencie wydania nadano przydomek „Refunder”?
W przypadku Army Reforger występuje klasyczny motyw znany z historii produkcji Bohemii Interactive – „moderzy i społeczność” podratowali grę, ale nie da się ukryć, że i samo studio, realizując kolejne punkty ze swojego planu rozwoju, nie robi tego na odwal się.
Wczesny dostęp był do kitu, ale teraz jest dobrze
Reforger miał słaby start. O ile nowy silnik napędzający grę – Enfusion – robił niezłe wrażenie oświetleniem i animacjami, tak postawienie na tryb rozgrywki PvP Conflict w połączeniu ze sporą liczbą bugów, wywalaniem z serwerów i przypadkami desynchronizacji bolało mnie tak mocno, że sam grę zwróciłem. Dla przypomnienia – w trybie Conflict gracze zdobywają miasta i kluczowe obiekty na wyspie oraz rozbudowują bazy z pomocą zaopatrzenia. To, w dużym uproszczeniu, ogromna, skomplikowana wersja podboju z Battlefielda wzbogacona o logistykę.
Arma to seria o wysokim progu wejścia. Cechuje ją realistyczna balistyka pocisków, ogromne mapy, na których czasem trzeba pokonać pieszo kilka kilometrów, nacisk na grę drużynową i logistykę oraz interfejs, który stawia immersję na pierwszym miejscu. To wszystko, w połączeniu z technicznymi problemami wczesnego dostępu, nie ułatwiało Reforgerowi zadania zdobycia graczy. Było jednak jasne, że jeśli warstwa techniczna zostanie doszlifowana i całość zacznie działać poprawnie, cechy gry idące na przekór mainstreamowi staną się jej atutem.
„Zupełnie jak stary Battlefield”?
Reforger to nie Battlefield; mimo że możemy obłożyć samochód ładunkami wybuchowymi i puścić go w stronę przeciwnika, gra oferuje jednak inny typ doświadczenia. Rozumiem, skąd pojawiły się głosy „to jest jak stary Battlefield”. Prawdopodobnie chodzi o BF2 – grę z czasów, gdy nie wystarczyło kliknąć „play”, żeby wejść na serwer; i miało się swoje ulubione społeczności tak jak teraz w Reforgerze. Battlefield 2 był też tą odsłoną serii, w której na większych mapach gracz często lądował poza główną osią akcji i np. bawił się klasą special forces, podkładając ładunki C4 na zapleczu przeciwnika. I tak, w Reforgerze też z czasem zaczniecie kojarzyć konkretnych graczy i pewnie udzieli się Wam atmosfera danego serwera. Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem gameplayu AR raczej nie da się postawić obok współczesnego Battlefielda.
Po roku i sześciu miesiącach Reforger zadebiutował w wersji 1.0, w dużej mierze wolnej od wspomnianych niedociągnięć technicznych. Flagową nowością wydania premierowego były śmigłowce transportowe, które zdecydowanie zwiększyły dynamikę całej rozgrywki. No i najważniejsze – gra pojawiła się już wtedy w promocji, więc można ją było kupić za jakieś 79 zł.
Podejście Bohemii Interactive do AR jest dość wyjątkowe, bo stawia na zerwanie ze schematami pamiętającymi jeszcze Operation Flashpoint i budowanie systemów gry od zera; to nie jest pudrowanie przestarzałej technologii.
Kilka przykładów? Model jazdy stanowi nową jakość w serii, pod tym względem rzeczony tytuł mógłby konkurować z grami rajdowymi. Zapomnijcie o sunących po drogach klocowatych jeepach z poprzednich części – tu symulowane jest nawet zawieszenie w „bochenku”, czyli UAZ-ie 452.
System medyczny? Zupełnie świeży – obszarowy: bandażujemy różne części ciała, używamy morfiny itp. Jeśli założymy rannemu kroplówkę na ramieniu, będzie ona widoczna. Uderzymy w coś samochodem? Po odzyskaniu przytomności zobaczymy, że nasza postać ma, w najlepszym wypadku, rozkwaszony nos.
Zapomnijcie o uciążliwym menu akcji występującym jeszcze w OFP pod klawiszem „i”, teraz część rzeczy podpięto pod tyldę. Różne rozkazy oraz niektóre akcje pojawiają się, gdy patrzymy po prostu na konkretny przedmiot lub miejsce w pojeździe. Jest to oczywiście rozwiązanie mające ułatwić grę padem, ale myślę, że każdy powinien być zadowolony. Najróżniejsze funkcje związane z bronią upchnięto pod jednym przyciskiem, który aktywuje tryb inspekcji; to tutaj gracz może zmienić tryb amunicji czy łatwo zdjąć optykę z broni.
Na szczęście to nie Unreal Engine
Odejście od starych armowych rozwiązań na rzecz stworzenia nowych od zera oraz to, że nie jest to kolejna militarna strzelanka na Unreal Enginie, to kluczowe atuty Reforgera. Jeśli graliście w Squad czy Hell Let Loose, znacie problemy takich gier: brak destrukcji otoczenia (nawet prostych płotów) oraz różne uproszczenia dotyczące balistyki i grafiki wymuszone przez fakt, że trudno na tym silniku budować duże mapy i jednocześnie zachować optymalną wydajność na słabszych PC.
Oczywiście teraz powoli UE4 wypierany jest przez UE5, ale problemy wydajnościowe i nieobecność destrukcji to nadal minusy tego silnika. I tutaj do akcji wchodzi Reforger ze swoją bezkompromisową symulacją balistyki i niszczenia pomniejszych obiektów. Już teraz można przetestować wersję gry oferującą destrukcję drzew, a wkrótce zostanie dodany system zniszczeń budynków.
Conflict – czyli w co wszyscy grają
Co-op i single player to na razie niedopracowane elementy Reforgera; w centrum uwagi pozostaje Conflict. To do serwerów z tym trybem na PC ludzie stoją w kolejkach, a większość z nich oferuje mody, np. WCS. Po wejściu na taki serwer Reforger ulega radykalnej transformacji: przestaje być tytułem o zimnej wojnie i staje się strzelanką o współczesnym konflikcie Ukraina plus NATO vs. Rosja na zupełnie nowej mapie z masą nowego sprzętu – od czołgów (normalnie nieobecnych w AR) po śmigłowce bojowe. To tak naprawdę kolejny sekret popularności gry – to, co zrobiła Bohemia w przypadku podstawowych mechanik, jest imponujące, ale to społeczność wcisnęła do tej produkcji dwa razy tyle atrakcji co w bazowej wersji.
W przeciwieństwie do Squadu w Reforgerze nikt nie ma pretensji, jeśli nie używacie komunikatora i nie dołączycie do jakiegoś oddziału – nie będziecie wtedy zapewne mieli większego wpływu na rozgrywkę, ale nikt Was nie ukarze ani nie wyrzuci. Jeśli zdecydujecie się współpracować, gra rozwinie skrzydła; wspólne zdobycie punktu przy wykorzystaniu komunikacji radiowej to satysfakcjonujące doświadczenie. Z radiem wiąże się jeszcze jeden świetny element – zabrawszy je przeciwnikowi, możemy go podsłuchiwać.
Jeśli ktoś się uprze, może grać też w Reforgera jak w militarną wersję Euro Truck Simulatora: wziąć z głównej bazy ciężarówkę transportową i dowozić na linię frontu zaopatrzenie umożliwiające stawianie budynków oraz pozyskiwanie bardziej zaawansowanego sprzętu z arsenału. Grałem w ten sposób i muszę przyznać, że solo lub w małej ekipie jest to przyjemna alternatywa.
Mimo że generalnie jestem fanem gameplayu logistycznego ze Squadu i Reforgera, trudno mi nie dostrzec, że na mniej zorganizowanych serwerach pada on ofiarą niewiedzy – gracze marnują zasoby, bawiąc się przebierankami czy też biorąc kosztowny sprzęt oraz pojazdy, których tak naprawdę nie potrzebują. Czy problem ten zostanie rozwiązany przez wprowadzenie jakichś ograniczeń? Zobaczymy...
Conflict na PS5
Są dwie fundamentalne różnice między tym, jak gra się w Conflict na PS5, a jak na pozostałych platformach. Wersja na PlayStation 5 nie wspiera modów, więc gracze spędzają czas najczęściej na oficjalnych serwerach, do których właściwie nie trzeba stać w kolejkach. Obsługują one jednak maksymalnie 48 osób; to ogromna różnica względem 128 na serwerach nieoficjalnych – zarówno pod względem obciążenia sprzętu, jak i skali starć na mapie.
Nowością, którą ostatnio wprowadzono do Reforgera, jest dowodzenie AI. Pierwsza implementacja wydaje się obiecująca: rekrutujemy naszych komputerowych podwładnych i możemy wydać im szereg podstawowych rozkazów. Nie jest to tak rozbudowany system jak w poprzednich odsłonach serii Arma, ale już teraz działa o wiele lepiej. AI nie gubi się przy wsiadaniu do pojazdów i generalnie słucha poleceń. Gra nie ma na razie za wiele misji wykorzystujących ten patent, ale te przygotowane przez społeczność wykazują ogromny potencjał. Tymczasem gracze mogą również potestować dowodzenie AI na serwerach trybu Conflict po osiągnięciu rangi sierżanta.
To miała być rozgrzewka przed grą ArmA 4, ale Reforger zaczyna żyć własnym życiem
Reforger powoli zbliża się do końca ścieżki rozwoju; na roadmapie została jeszcze destrukcja budynków, moździerze oraz lekkie, kołowe pojazdy bojowo-rozpoznawcze, jak LAV-25 i BRDM-2, które już można testować na tzw. experimental branchu. Trudno jednak uwierzyć, że Bohemia nie ogłosi nowych planów po sukcesie gry na PS5; po części już to zrobiono – wiemy, że Reforger otrzyma znaną z Flashpointa mapę Kolgujew. Czuję jednak, że dostaniemy coś więcej; gra nadal nie ma pojazdów gąsienicowych, mimo że na jednym z obrazków w menu głównym można dostrzec BMP-1.
Reforger jest nadal pozycją nierówną; czasami bywa świetny, ale zdarza się, że owa świetność wynika z liczby modów dodanych do serwerów wersji PC. Ja nadal ubolewam nad brakiem lepszej zawartości dla grających solo i w kooperacji, choć coś się w tym temacie rusza, bo twórcy opracowali już tryb combat ops oraz jedną misję singlową (obecnie w wersji experimental). Reforger to przystawka przed grą ArmA 4, ale biorąc pod uwagę, że ta ma ukazać się dopiero w 2027 roku, istnieje duża szansa, iż projekt ten urośnie do rangi czegoś więcej, niż pierwotnie zakładano… I wtedy zacznie być naprawdę ciekawie.