Rayman powraca w nowym serialu Netflixa. Sfrustrowany bohater upadł w Captain Laserhawk naprawdę nisko
Rayman powrócił, ale nie w sposób, w jaki mogliby sobie tego życzyć wieloletni fani bohatera gier platformowych. Postać pojawiła się w nowym serialu animowanym Netfliksa i prowadzi nietuzinkowe życie.
Na Netfliksie jest teraz dostępny serial Captain Laserhawk: A Blood Dragon Remix, którego akcja została osadzona w uniwersum gry Far Cry 3: Blood Dragon. Historia rozgrywa się na alternatywnej Ziemi w 1992 roku, ale swoje miejsce w produkcji znalazł również Rayman. Należąca do Ubisoftu postać od lat nie otrzymała nowej gry i fani bohatera z pewnością nie spodziewali się, że ujrzą go w takiej formie.
Już tydzień temu w mediach społecznościowych pojawiły się kadry przedstawiającego legendę gier platformowych i jej nowe wcielenie. Rayman został w jakiś sposób przeniesiony na Ziemię i aktualnie zajmuje się dziennikarstwem, prowadząc program informacyjny oraz własne talk-show. Nie ma w bohaterze nic, co przypominałoby o przyjaznej postaci znanej z gier.
Nowy Rayman jest agresywny, wulgarny oraz ma problem z używkami. Pozornie wciąż pozytywny i przyjazny bohater otrzymuje nawet własny film opowiadający o jego trudnej drodze na szczyt w świecie nietolerującym takich jak on. To wszystko jednak pozory i jeden wypadek na wizji wystarczy, żeby Rayman szybko zaczął staczać się na dno.
W serialu Captain Laserhawk: A Blood Dragon Remix widzowie mogą zobaczyć dystopijną wizję, w której Stany Zjednoczone znajdują się pod pełną kontrolą megakorporacji Eden. Z tego powodu wszystko jest firmowane przez giganta, od programów informacyjnych nawet po nazwę państwa. Tytułowy bohater zostaje zdradzony i uwięziony, a następnie – niczym w Suicide Squad – strażnicy umieszczają w nim bombę. Pod groźbą jej uruchomienia zmuszają Laserhawka do serii tajnych operacji.
Produkcja składa się z sześciu epizodów i wszystkie są dostępne na platformie streamingowej Netflix.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!