Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników
Przeglądarka internetowa Brave generowała pieniądze na podmianie linków wpisywanych przez użytkowników na własne.
![Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników - ilustracja #1](/Galeria/Html/Wiadomosci/436965234.png)
Brave jest przeglądarką bazującą na silniku chromium, czyli tym samym co np. Chrome od Google, jednak od początku jej twórcy chwalą się jak tylko mogą podejściem do prywatności użytkowników. W przeciwieństwie do konkurencji, ich produkt ma zapewniać prywatność i bezpieczeństwo w trakcie przeglądania Internetu, a sama aplikacja ma nie zbierać o nas za dużo danych. To z pewnością miłe dla internauty, że ktoś próbuje dotrzeć do niego poprzez taki pozytywny marketing (szczególnie w świetle ostatnich zarzutów względem Google). Wiadomo jednak, że nic nie jest za darmo, a opracowanie przeglądarki internetowej to potężny projekt wymagający dużych nakładów, więc jakoś musi ona na siebie zarabiać – najczęściej są to wpływy z reklam lub zbiórek pieniędzy. Twórcy Brave podeszli do tematu inaczej, co oburzyło internautów. Okazało się, że program podmieniał sugerowane linki na różnych stronach (m.in. związanych z handlem kryptowalutami) podczas gdy użytkownik wpisywał ich treść. Oznacza to, że gdy ktoś skończył wpisywanie linka i kliknął „enter”, to wchodził na stronę, którą chciał odwiedzić, ale z tzw. „reflinka” – czyli linka polecającego. Jeśli użytkownik wchodzący na stronę z „reflinka” dokonałby na niej zakupu, to osoba polecająca (w tym przypadku twórcy przeglądarki) dostanie za to określoną prowizję pieniężną.
O co cała dyskusja?
W teorii użytkownicy nic nie tracą, a twórcy przeglądarki mogą na nią zarobić i dalej dostarczać swoje usługi. Sytuacja jest jednak dość kontrowersyjna i niejasna, bo internauta nie jest informowany o tej funkcji ani o tym, jak ją wyłączyć, jeśli nie chce jej używać. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Brave podpisało umowę o partnerstwie z firmą Binance handlującą kryptowalutami, a to właśnie na używanie „reflinków” z tej strony wskazuje najwięcej użytkowników. Warto dodać, że to nie pierwszy raz, kiedy Brave budzi kontrowersje w ten sposób, bo jakiś czas temu okazało się, że jego twórcy zarabiali na współpracy z platformą „eToro” poprzez umieszczenie odnośnika na stronie głównej przeglądarki i pobierając prowizję od każdego użytkownika, który zarejestrował się za pomocą tego linka. Prezes firmy stojącej za przeglądarką Brendan Eich wyjaśnił, że faktycznie są oni partnerami z Binance i zarabiają na linkach afiliacyjnych, ale żadne informacje o użytkownikach nie są zbierane w ten sposób. Ponadto po najnowszej aktualizacji można już wyłączyć opcję autouzupełniania, wpisując w oknie wyszukiwania „brave://settings/appearance" i odznaczając opcję „Show Brave suggested sites in autocomplete suggestions”. Od następnych wydań funkcja ta powinna być wyłączona automatycznie.
![Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników - ilustracja #2](/Galeria/Html/Wiadomosci/436965250.png)