autor: Michał Kułakowski
Przedstawiciele Kongresu USA wystosowali list do prezesa Activision Blizzard
Kilku amerykańskich kongresmenów i senatorów sporządziło oficjalny list ostrzegający firmę Activision Blizzard przed skutkami jej ostatnich działań, sprzyjających linii politycznej Chin oraz karzących osoby wspierające demokratyczne protesty w Hongkongu.
Ostatnim problemom wizerunkowym Blizzarda nie ma końca, co jest niezwykle kłopotliwe dla dewelopera przygotowującego się gorączkowo do fanowskiego konwentu BlizzCon, który ma odbyć się za kilka tygodni. Afera, która rozpętała się po tym, gdy Blizzard ukarał i zawiesił Chunga „Blitzchunga” Ng Waia, profesjonalnego gracza Hearthstone, za wyrażenie wsparcia dla demokratycznych protestów w Hongkongu, zatacza coraz szersze kręgi. Po protestach fanów, a także innych zawodników nałożone na Blitzchunga sankcje zostały złagodzone, ale spółka nie zajęła twardego stanowiska w tej sprawie i bardzo ostrożnie odniosła się do oskarżeń o sprzyjanie polityce autorytarnego reżimu w Pekinie, by zagwarantować sobie dostęp do tamtejszych konsumentów. Bardziej jednoznacznie Blizzard wypowiadał się jednak w chińskich mediach społecznościowych, na łamach których jego przedstawiciele we wpisach gwarantowali, że Blizzard będzie zdecydowanie bronił „honoru Chin”.
W obliczu zaistniałej sytuacji głos zaczęli zabierać nie tylko przedstawiciele branży, ale także amerykańscy politycy, zarówno z Partii Demokratycznej, jak i Republikańskiej. W ten piątek dwóch senatorów (Ron Wyden i Marco Rubio), a także troje kongresmenów (Alexandria Ocasio-Cortez, Mike Gallagher, Tom Malinowski), reprezentujących obie strony politycznego spektrum, wysłało specjalny list, zaadresowany bezpośrednio do Bobby'ego Koticka, szefa Activision Blizzard, w którym ostrzegają spółkę przed jej ostatnimi działaniami.
Chiński gigant Tencent ma kilka procent udziałów w Activision Blizzard i jest kluczem umożliwiającym spółce działalność na terytorium Państwa Środka.
Politycy wyrazili zawód faktem półrocznego zawieszenia Blitzchunga, który ich zdaniem jest niebezpieczny w świetle dobrze opisanego rosnącego apetytu chińskiego rządu na wpływanie różnymi środkami na działania amerykańskich firm i z ich pomocą dławienie jakiejkolwiek krytyki Państwa Środka poza jego granicami. W liście podali przy tym najświeższe przykłady takich działań.
Activision Blizzard zarabia na dynamicznie rozwijającej się chińskiej scenie e-sportowej, między innymi dzięki inwestycjom spółki Tencent, jednego z chińskich gigantów technologicznych. Jak zapewne Pan wie, chiński rząd używa siły oraz wielkości ekonomii własnego państwa do dławienia opinii, z którymi się nie zgadza. Zaledwie w ostatnim tygodniu na jego celowniku znalazła się firma Apple, po tym gdy hostowała ona aplikację na iOS-a stworzoną przez pokojowo nastawionych hongkońskich protestujących, ułatwiającą im unikanie represji i kontaktu z siłami porządkowymi, a także główny manager NBA, po zaledwie jednym wpisie na Twitterze wspierającym wysiłki obywateli Hongkongu w obronie demokracji.
Autorzy listu przypominają Kotickowi, że Activision Blizzard jest jednym z fundamentów branży gamingowej, co wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Zaznaczają, że z decyzją o zawieszeniu Blitzchunga nie zgadzają się nie tylko gracze na całym świecie, ale również wielu pracowników firmy. Na koniec wydają również ostrzeżenie i namawiają spółkę do zmiany strategii.
Podczas gdy Chiny wzmacniają swoją kampanię zastraszania, Pan wraz ze swoją firmą muszą ostatecznie zdecydować, czy zapomną jedynie o czystym zysku i wesprą również amerykańskie wartości, takie jak wolność słowa i sumienia, czy też bezmyślnie zgodzą się na wszystkie żądania Pekinu w imię dostępu do tamtejszego rynku. W mocnych słowach domagamy się, by zmienili Państwo postawę wobec Pana Chunga. Wciąż jest jeszcze okazja, by zdecydować się na inny niż obrany przez Was kurs. Na co zdecydowanie namawiamy.
Trudno spodziewać się, by list poruszył sumienie szefa Activision Blizzard, lojalnego jedynie wobec swoich akcjonariuszy, za co jest zresztą niezwykle hojnie nagradzany. Firma najprawdopodobniej nie odniesie się też w jakikolwiek publiczny sposób do ostrzeżenia polityków. Rosnące naciski ze strony różnych środowisk mogą jednak z czasem wpłynąć na decyzje podejmowane przez giganta. Pierwszym dużym sprawdzianem dla Blizzarda będzie oczywiście BlizzCon, rozpoczynający się 1 listopada. Podczas imprezy z pewnością nie zabraknie protestów i krytycznych głosów.