Premiera i recenzje Streets of Rage 4 - legenda powraca
Dziś debiutuje Streets of Rage 4, czyli kontynuacja kultowych chodzonych bijatyk z lat 90. Premierze towarzyszą liczne i bardzo pozytywne recenzje gry.
- producent: DotEmu, Lizardcube, Guard Crush Game
- wydawca: DotEmu
- gatunek: beat’em up
- platformy sprzętowe: PC, PS4, XONE, Switch
- inne: czwarta część kultowej serii chodzonych bijatyk; komiksowa grafika; tryby wieloosobowe (kooperacja oraz PvP)
„Legenda chodzonych bijatyk”, „hit lat 90.” – dla wielu fanów beat’em upów te określenia są równoznaczne z serią Streets of Rage. Dziś, 26 lat po premierze ostatniej części, nareszcie debiutuje czwarta gra z cyklu na PC oraz konsolach Xbox One, PlayStation 4 i Nintendo Switch. Streets of Rage 4 sprawdzili już recenzenci, dzięki czemu poznaliśmy pierwsze oceny produkcji. Przekonajmy się więc, czy czwórka to kolejny triumfalny powrót legendarnej marki, czy też klasyczny przykład niepotrzebnego wskrzeszania oldskulowej serii.
Wybrane recenzje gry:
- God is a Geek – 9,5/10
- Destructoid – 9/10
- Shacknews – 9/10
- Wccftech – 9/10
- Easy Allies – 8,5/10
- IGN Spain – 8,5/10
- Attack of the Fanboy – 4/5
- GamingBolt – 8/10
- Hardcore Gamer – 4/5
- IGN Italy – 8/10
- Twinfinite – 8/10
- Dual Shockers – 7/10
- Game Informer – 7/10
- IGN – 7/10
- Push Square – 7/10
Fani Streets of Rage mogą odetchnąć z ulgą – trzy studia pracujące nad grą (DotEmu, Lizardcube oraz Guard Crush Game) spisały się na medal. Nawet autorzy mniej entuzjastycznych tekstów nie wystawili ocen poniżej 7/10, a i w tych przypadkach recenzenci nie ukrywali, że mimo wszystko bawili się przednio.
Walka jest bardzo satysfakcjonująca mimo dość prostego systemu walki i równie nieskomplikowanych założeń charakterystycznych dla gatunku (czytaj: idź w prawo i obijaj wszystkich na swojej drodze przy pomocy pięści, przedmiotów i ataków specjalnych). Nie jest to jednak tzw. button masher – gra dotrzymuje pola produkcjom retro także pod względem poziomu trudności i bezmyślne wciskanie przycisków nie zaprowadzi nas daleko, zwłaszcza w starciach z bossami. Na szczęście możemy ułatwić sobie przeprawę ze Streets of Rage 4: do wyboru mamy pięć poziomów trudności, a także opcję zabawy z nawet czterema znajomymi w trybie lokalnym lub jednym kolegą przez sieć (również w trybie PvP). Skoro już o wyborach mowa – zabawę zaczynamy z pięcioma bohaterami, ale w grze znajdziemy łącznie 17 grywalnych postaci.
Wrażenia z walki potęguję znakomita oprawa audiowizualna – wyraźnie czuć każdy zadany lub otrzymany cios. Zdaniem wielu Streets of Rage 4 to najładniejszy przedstawiciel gier beat’em up na rynku, a udźwiękowienie nie pozostaje w tyle. Gra uwzględnia też możliwość odbycia estetycznej podróży w czasie – odpowiednie opcje pozwolą nam bawić się z grafiką rodem z lat 90. przy wtórze muzyki z pierwszych dwóch odsłon serii autorstwa Yuzo Koshiro.
Mamy więc satysfakcjonującą walkę i świetną oprawę audiowizualną, czyli – wydawałoby się – niemal wszystko, czego moglibyśmy wymagać od wybitnej gry wideo. Skąd więc brak masowo przyznawanych 10/10 i nieco słabsze oceny? Można wskazać kilka czynników, ale zasadniczo sprowadzają się one do jednego zarzutu. Streets of Rage 4 to oldskulowy beat’em up, ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Małe rozbudowanie systemu walki dało się we znaki niektórym recenzentom i po pewnym czasie zabawa stała się nieco zbyt powtarzalna, zwłaszcza gdy gra zaczęła ponownie wykorzystywać niektórych bossów. Zabrakło większej rewolucji w rozgrywce, która w zasadzie niczym nie różni się od schematu chodzonych bijatyk z lat 90. Produkcja jest też dość krótka jak na dzisiejsze standardy, o ile nie chcemy bawić się w powtarzanie jej (na przykład przechodząc grę innymi postaciami).
Wielu recenzentów miało też zarzuty co do fabuły. Co prawda, nawet w najbardziej krytycznych tekstach autorzy wspominają, że udało im się (niemal) wciągnąć w historię SoR4 pod sam koniec, ale w ostatecznym rozrachunku wydarzenia to co najwyżej pretekst do przechodzenia kolejnych lokacji. Inni recenzenci byli bardziej wyrozumiali, ale nawet oni mówili o rozczarowaniu końcówką – gra nie uracza nas nawet cutscenką przed pokazaniem napisów końcowych. Znalazł się też jeden zarzut co do strony technicznej: dziennikarz serwisu Attack of the Fanboy wspomniał o okazjonalnych spadkach płynności. Nie jest to raczej kwestia optymalizacji, bo te chrupnięcia zdarzały się bez względu na wybrane ustawienia graficzne.
W ostatecznym rozrachunku trzeba przyznać, że trójka deweloperów dostarczyła dokładnie taką grę, na jaką liczyli fani. Streets of Rage 4 to triumfalny powrót prawie 30-letniego cyklu i prawdziwy rarytas dla miłośników chodzonych bijatyk. Tych może też zainteresować limitowana edycja kolekcjonerska od Limited Run Games (obejmująca płytę ze ścieżką dźwiękową, zbiór grafik z gry, steelbox, figurkę i parę innych dodatków), która trafi do sprzedaży już jutro w wydaniach na konsole PlayStation 4 i Nintendo Switch. Inni również mogą docenić tę produkcję – oldskulowa rozgrywka nie wszystkich wciągnie na dłużej, ale gracze nie powinni żałować czasu spędzonego z tytułem.