autor: Szymon Liebert
Premiera Far Cry 2, czyli najtańsza na rynku wycieczka do Afryki
Po wielu informacjach, zapowiedziach, przejrzanych zdjęciach i filmach, w końcu nadchodzi jeden z najgorętszych tytułów końca roku – Far Cry 2. Chociaż cześć swojego żaru produkcja zawdzięcza osadzeniu miejsca akcji w Afryce, to głównym paliwem napędzającym tę machinę są zaproponowane przez twórców pomysły. Interakcja, otwarty świat, fizyka, ogień, pojazdy – wymieniać można długo.
Po wielu informacjach, zapowiedziach, przejrzanych zdjęciach i filmach, w końcu nadchodzi jeden z najgorętszych tytułów końca roku – Far Cry 2. Chociaż cześć swojego żaru produkcja zawdzięcza osadzeniu miejsca akcji w Afryce, to głównym paliwem napędzającym tę machinę są zaproponowane przez twórców pomysły. Interakcja, otwarty świat, fizyka, ogień, pojazdy – wymieniać można długo.
Trzeba przyznać, że w końcu wychodzimy powoli z marazmu produkcji osadzonych w czasach drugiej wojny światowej, czy eksploatujących środowisko kosmicznych stacji, baz na marsie, lub tropikalnych dżungli. Oczywiście nie ma nic złego w tych motywach, jednak powracanie do nich kilkadziesiąt razy do roku może być nieco nudne. Z tym większym optymizmem przyjęliśmy zapewne informację o podróży do Afryki, w jaką zamierza zabrać nas firma Ubisoft.
Nie pierwszy raz miejscem akcji postanowiono uczynić drugi co do wielkości kontynent na świecie. Wystarczy na przykład przytoczyć tytuł Afrika (Hakuna Matata), w którym to, w dużym skrócie, wcielamy się w reporterów-fotografów podróżujących dżipem po tym pełnym niezwykłych gatunków terenie. O ile w tej produkcji jednak zobaczymy jasną stronę tego miejsca, skupiając się na strzelaniu dobrych fotek, to w dziele Ubisoftu, pomimo, że spotkamy na pewno kilka zebr, ujrzymy coś zupełnie innego. Strzelać także będziemy, chociaż w trochę inny sposób.
Far Cry 2 to bowiem brutalna gra akcji przedstawiająca mroczne aspekty Afryki, pełnej handlarzy ludźmi, bronią, narkotykami i diamentami. Wcielamy się w najemnika, który musi odnaleźć się w tym świecie brudnych pieniędzy i śmierci. Twórcy tym samym postanowili zerwać z „ciasnotą” tropikalnej wyspy, znanej z pierwszej części, produkowanej oczywiście przez zupełnie innego dewelopera (CryTek). Zamiast tego otrzymamy duży teren, otwartą strukturę oraz sporo swobody, umożliwiającej zupełnie spontaniczne akcje. Prezentowały to już filmiki przedstawiające rozgrywkę, na których, jak się wydaje, po prostu pokazano kilkanaście minut czystej improwizacji w kwestii wykonywania misji i pokonywania wrogów.
Prócz tego autorzy stawiają na nasilenie zjawiska immersji (zatopienia w grze) do maksimum. Nie uświadczymy więc dziwacznych przerywników, czy znikania broni podczas jej przełączania. Zamiast tego, zobaczymy ciało bohatera, który wykonuje wszystkie akcje wchodząc w fizyczny kontakt z przedmiotami. Wsiadając do pojazdu ujrzymy więc animację otwierania drzwi. To widoczne będzie szczególnie wobec konieczności opatrywania własnych zranień – niczym John Rambo można będzie więc zszywać rany i wyciągać kule z ciała, co zostanie odpowiednio zobrazowane.
Zapowiada się więc niezwykły produkt, który zresztą zebrał już bardzo wysokie recenzje. Także u nas, gdzie tytuł w wersji na Xboksa 360 otrzymał 8,7 punktów na 10 możliwych. Zapraszamy do tekstu Dela, w którym znajdziecie odpowiedzi na wiele pytań co do jakości tego dzieła i jego głównych zalet. Tekst przedstawia także minusy, głównie w postaci pewnych frustrujących rozwiązań. Autor recenzji stwierdza jednak ostatecznie, że wycieczki do gorącej Afryki nie sposób sobie odmówić.
Należy się więc spodziewać naprawdę dobrego tytułu, nawet pomimo faktu zastosowania w finalnej wersji kontrowersyjnych zabezpieczeń. To tylko drobiazg, o który martwić się nie trzeba. Szczęśliwie tytuł nie będzie miał też absolutnie kosmicznych wymagań – oczywiście będą one wysokie. Wraz z grą otrzymamy także program testujący nasz komputer, sprawdzony przez jeden z zagranicznych serwisów. Wykryto za jego pomocą pewne drobne niedociągnięcia z niektórymi kartami ATI, które jednak firma szybko wyeliminowała.
Oficjalna strona produktu oferuje mnóstwo ciekawych filmów i zdjęć. Wśród nich na przykład dokument z 12-dniowej podróży twórców gry do Afryki, gdzie podglądano rozmaite aspekty tego kontynentu, aby lepiej zrozumieć i przedstawić jego specyfikę. Wcześniej dowiedzieliśmy się także o wsparciu jakie twórcy wystosowali wobec afrykańskiego rapu - od wczoraj można pobierać za darmo naprawdę niezłą składankę (teksty także po angielsku).
Niedawno przybliżono także sieciową rozgrywkę – będziemy mogli wybrać w niej jedną z 6 klas. Wśród nich: komando (bronie średniego zasięgu), strzelec wyborowy (niezwykle celne bronie dalekiego zasięgu), partyzant (bronie bliskiego zasięgu, zasadzki), rebeliant (specjalista od środków wybuchowych), strzelec (dysponujący największą siłą ognia) oraz sabotażysta (działający w ukryciu, wyposażony w bronie z tłumikiem). Można więc mieć nadzieję, że tryb sieciowy przedstawi nam zróżnicowaną zabawę oraz możliwość wyboru własnej ścieżki, podobnie zresztą jak kampania dla pojedynczego gracza.
Światowa premiera gry ma miejsce dzisiaj. W Polsce należy się jej spodziewać 31 października. Dość czasu żeby przestudiować atlasy geograficzne i zaszczepić się przeciwko szalejącym w Afryce wirusom. To na pewno przyda się wobec oczekujących na nas wyzwań, w bezwzględnej walce o splamione krwią diamenty. Oczywiście tylko wirtualnie i na niby, gdyż na co dzień spodziewać można się raczej grabienia liści i corocznego wykonywania ludzików z kasztanków i zapałek.