Poznajcie grę na jeden wieczór, którą zapamiętam na wiele lat
Na papierze South of the Circle zapowiadało się na kolejną perełkę pokroju This War of Mine. W praktyce jej blask okazał się jednak nieco słabszy, a przesłanie płytsze. Niemniej to wciąż szlachetny okaz.
Nasze rodzime 11 bit studios wydało kolejną po This War of Mine i Frostpunku grę, która porusza ważne tematy społeczne. Mowa o South of the Circle utalentowanego studia State of Play Games. Tytuł ten kusi prześliczną, mocno stylizowaną grafiką, obietnicą filmowych doznań oraz osadzoną w czasach zimnej wojny fabułą, która ma przetestować nasz kręgosłup moralny.
Generalnie każdy z tych postulatów został spełniony. Pokuszę się jednak o stwierdzenie, że – mimo naprawdę cudownej oprawy audiowizualnej – opowieść zyskałaby na przełożeniu jej na język kina. Gdyby całkowicie odrzeć grę z gameplayu, jej długość wyniosłaby pewnie około dwóch godzin (może nieco ponad), czyli w granicach filmowego seansu.
Niemniej South of the Circle jest grą i wystarcza na dwa razy tyle czasu. Niezbyt wiele; nie miałbym nic przeciwko spędzeniu z tym tytułem jednego czy dwóch dodatkowych okrążeń zegara. Pozwoliłoby to nieco lepiej nakreślić pewne wątki fabularne i jeszcze bardziej urozmaicić tę produkcję pod względem gameplayu.
Na ten ostatni element nie chcę jednak narzekać, gdyż zrealizowano go naprawdę nieźle. Używając myszki, da się co prawda bez problemu przejść całą grę jedną ręką – na padzie jest to nieco trudniejsze – drugą zajadając ciasteczka, ale nuda nam nie grozi. Raz bowiem przemieszczamy się po urokliwych planszach (pieszo bądź samochodem), kiedy indziej zaś przeszukujemy pomieszczenia; są nawet sekwencje wymagające strzelania do celu.
Przede wszystkim jednak prowadzimy rozmowy z NPC, wybierając nie kwestie dialogowe, a symbole wyrażające emocje protagonisty, klimatologa Petera Hamiltona. Tu muszę pochwalić twórców, gdyż nie zasypali gracza samouczkami. Znaczenie owych znaków można co prawda sprawdzić w menu, ale nie jest to konieczne – wystarczy pograć kilka minut i już rozumie się zastosowaną symbolikę. Bardzo eleganckie rozwiązanie, niezaburzające immersji.
W ciągu czterech godzin zrobiłem trzydzieści pięć screenów. Każda scena wydawała się warta uwiecznienia.
Same dialogi w South of the Circle po prostu błyszczą (zresztą klimatyczny soundtrack od nich nie odstaje). Wypadają równie naturalnie jak chociażby w niedawnym As Dusk Falls, a ich udźwiękowienie jest bodaj jeszcze lepsze (być może to po prostu moja słabość do brytyjskiego akcentu, ale Clary – w tej roli Olivia Vinall – mógłbym słuchać godzinami).
Szkoda jedynie, iż gra – mimo że jej wydawcą jest 11 bit studios – nie posiada polskiej lokalizacji, choćby napisów. Ja nie miałem żadnych problemów z jej zrozumieniem, ale zakładam, iż dla części graczy bariera językowa może okazać się nie do przeskoczenia. Trochę to niefajne – tym bardziej że kwestii do przetłumaczenia nie ma w tej produkcji przesadnie dużo, a na piętnaście innych wersji językowych nie poskąpiono środków.
Na temat fabuły nie chcę się zanadto rozwodzić, gdyż warto poznać ją na własną rękę. Im mniej Wam zdradzę, tym lepiej; zwłaszcza że steamowy opis South of the Circle ujawnia aż nadto informacji. Powiem więc tylko, że od opowieści trudno się oderwać. Jest ona może nieco zbyt przewidywalna i nie nazwałbym jej raczej historią wysokich lotów, ale zastosowano w niej kilka ciekawych zabiegów narracyjnych, a ponadto porusza ważne kwestie, takie jak pogoń za karierą, stereotypowość myślenia, uprzedzenia czy prawa kobiet. Zimna wojna jest tu w zasadzie tłem dla historii o byciu wiernym (lub nie) pewnym wartościom.
Część przeskoków między teraźniejszością a przeszłością jest naturalna, a inne przypominają nazbyt ostre cięcia. Na szczęście wszystkie spełniają swoją rolę, więc trudno uznać to za wadę.
South of the Circle przeszedłem raz – zdobywając wszystkie dziesięć osiągnięć – ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kolejne podejście do tej gry nie byłoby jakoś mocno inne od poprzedniego. Wybory, których dokonujemy w wątku fabularnym, mają raczej za zadanie ułatwić wczucie się w postać protagonisty, a nie sprawić, by jego historia potoczyła się inaczej. Na koniec jesteśmy z nich skrupulatnie rozliczani, co dodatkowo skłania do myślenia, bowiem pewne decyzje bywają w życiu łatwe do podjęcia, ale trzymanie się ich już niekoniecznie. Gra dobrze odzwierciedla tę zależność.
Czy warto zatem sięgnąć po South of the Circle? Uważam, że tak – czas spędzony z tym tytułem na pewno nie będzie zmarnowany. A czy warto to zrobić tuż po premierze? Jeśli zależy Wam na interesującym, niepowtarzalnym doświadczeniu, 47 złotych, jakie trzeba wydać na tę grę, nie wydaje się zbyt wygórowaną kwotą.
Moja opinia o grze South of the Circle
PLUSY:
- śliczna grafika;
- znakomita, dodająca klimatu ścieżka dźwiękowa;
- kapitalny angielski dubbing;
- prosta, intuicyjna rozgrywka, wytłumaczona w bardzo naturalny sposób, bez zbędnych samouczków;
- cena adekwatna do zawartości;
- skłaniająca do myślenia, ambitna fabuła...
MINUSY:
- …która mogłaby jednak być nieco dłuższa, by poszczególne motywy lepiej wybrzmiały;
- brak polskiej wersji językowej (choćby napisów);
- pojedyncze przycinki animacji i pojawiających się do wybrania opcji.
OCENA KÓŃCOWA: 7,5/10