Pojechałam grać w Two Point Campus. Dostałam nagrodę za unieszczęśliwienie studentów
Miałam tę okazję i przyjemność, by wziąć udział w evencie organizowanym przez firmę Two Point Studios i pograć trochę w jej nadchodzącą strategię, Two Point Campus. Bawiłam się przednio, mimo że unieszczęśliwiłam studentów mojego cyfrowego uniwerka.
Pokaz przedpremierowy Two Point Campus. Pierwszy event od początku pandemii. Tyle wygrać. Grałam cztery godziny – potem odbyła się ceremonia „zakończenia roku” z dyplomami i nagrodami, a także wywiady z twórcami. Nagród nie było wiele. Dziennikarze i twórcy treści kolejno wchodzili na scenę i wśród braw odbierali fanty za największą ilość zgromadzonych pieniędzy, za najpiękniejszy kampus, za najbardziej zadowolonych studentów. Wśród nagrodzonych byłam i ja. Jury składające się z devów i organizatorów uznało, że wyróżniłam się wśród uczestników wydarzenia stopniem nieszczęścia, do jakiego doprowadziłam moich podopiecznych.
Nie, nie planowałam tego. Weszłam na scenę i odebrałam swoją nagrodę (dosłownie) pocieszenia, głoszącą: „You tried” (z ang. „próbowałaś”). A zapytana, czy mam coś na swoją obronę, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie.
Do wypróbowania dostaliśmy cztery pierwsze poziomy: tutorialowy (Freshleigh Meadows), podstawowy (Piazza Lanatra), a następnie rycerski (Noblestead) i czarodziejski (Spiffinmore) – z założenia każdy trudniejszy od poprzedniego. Kiedy jury krążyło wokół naszych stanowisk, ja właśnie zaczynałam (albo może przestawałam) ogarniać drugi poziom. Niezadowolenie studentów jest ważną informacją – w takim stanie nie tylko będą się gorzej uczyć, ale też zaczną rozważać rzucenie naszego uniwersytetu. I przestaną płacić ogromne sumy czesnego, co naruszy naszą równowagę finansową. Jeśli więc liczycie, że będziecie mogli popastwić się nad biednymi studentami jak w Simsach, nie mam dla Was dobrych wieści.
JULIA, ALE CZYM JEST TA GRA?
Jeśli graliście w Two Point Hospital, spodziewajcie się podobnych mechanik, tego samego humoru i klimatu. Nie będziecie się jednak nudzić, bo wprowadzono wiele zmian i utrudnień, dzięki którym świat uniwersytecki i zdrowotny są od siebie mocno oddalone. Najistotniejszą zmianą jest większe skupienie się na simach (i ich indywidualnych potrzebach), którym będziecie towarzyszyć przez cały okres nauki, a nie jak w szpitalu – do wyleczenia lub śmierci.
A jeśli nie graliście? Two Point Campus jest lekką i zabawną strategią, która zabierze Was na zróżnicowane poziomy (kampusy), gdzie Waszym zadaniem będzie utrzymanie całego przedsięwzięcia w jak najlepszym stanie – począwszy od czystości i wypoczętych wykładowców, przez płynność finansową, budowanie i meblowanie kolejnych budynków, aż po dbanie o zadowolenie i zdobycie wykształcenia przez studentów. Każdy z dwunastu poziomów posiada inny setting w zależności od specjalizacji; jest tu np. europejskie miasteczko uniwersyteckie, zamek szkolący rycerzy, hogwartopodobna szkoła magii przeklęta przez złą wiedźmę, szkoła dla szpiegów, artystów czy archeologów.
Brud, smród i komunikaty
O potencjalne możliwości eksperymentów na mieszkańcach mojego kampusu (oraz o parę innych rzeczy) podpytałam Jo Koehler, starszą producentkę, oraz Bena Huskinsa, lead designera Two Point Campus.
Czy jest coś strasznego, co mogę zrobić swoim studentom, a co jednocześnie nie sprawi, że rzucą studia i przestaną mi płacić, tylko po prostu będą się męczyć?
B.H.: Możesz nie budować im łazienek. W końcu będą musieli gdzieś do tej toalety pójść. To nie zwierzęta, nie załatwią się na środku korytarza. Na pewno wybiegną na zewnątrz, do lasu, gdziekolwiek, gdzie uznają, że będzie najlepiej.
Czyli mówicie, że nie powinnam budować toalet?
B.H.: OK, zaczynam rozumieć twój styl gry. (śmiech)
Zgadnijcie, co zrobiłam, kiedy po powrocie do domu odpaliłam sobie Two Point Campus. Otóż na tyle, na ile wystarczyło mi czasu, wymaksowałam pierwsze dwa levele. A potem zabrałam się za poziom rycerski i – tak, oczywiście – postanowiłam nie budować ani toalet, ani pryszniców. Gra dość szybko się na mnie za to zemściła. Oto bowiem stworzyłam sobie najtrudniejszy poziom, w jaki było mi dane grać, czy to w Hospitalu, czy w Campusie. Ogarnięcia wszystkich spraw zupełnie nie ułatwia też masa powiadomień, które stale informują o tym, czego brakuje studentom, jakie mają potrzeby i zachcianki oraz w jakie pomieszczenia powinniśmy wyposażyć budynek.
Mimo moich usilnych starań, by zapewnić im wszystko, czego pragną, brak sanitariatów spowodował, że pierwszą gwiazdkę tego poziomu wbiłam dopiero po dobrych kilku godzinach orki i sinusoidalnie raz malejących, raz wznoszących się statystyk – to znaczy po prostu po poddaniu się i wybudowaniu pierwszych łazienek, a także po posprzątaniu solidnych klocków porozrzucanych po trawnikach, nieopodal żółtych kałuż i studentów egzystujących w zielonych oparach smrodu i rojach much. Żałuję. Żałuję, że nie wybudowałam łazienek wcześniej (tak naprawdę to nie żałuję).
To na tym poziomie pojawiają się również badania, dzięki którym odblokowujemy elementy do poszczególnych sal, a których to elementów (np. gigantycznej wieży zamkowej) studenci potrzebują do zaliczania przedmiotów. Badania trwają naprawdę długo. Chaos zwiększa się. Studenci zaczynają zawalać studia. Gra już wie, z kim ma do czynienia. Rzuca mi wyzwanie: zwiększ higienę studentów do 70%. Stan obecny: 9%. Skąd aż 9 – nie wiem.
Wokół wszystko staje się coraz brudniejsze; mój kampus się rozwija i choć ma zero gwiazdek, jest już ogromny, a dozorcy (których stale dokładam) nie wyrabiają ze sprzątaniem wszechobecnych śmieci. Trzęsienia ziemi zasypujące tereny uniwersyteckie fragmentami budynku tylko pogarszają sytuację. Dostaję więc kolejne wyzwanie: zwiększ atrakcyjność kampusu. Gwiazdka oddala się jeszcze bardziej.
Łazienki wybudowałam tylko dlatego, że pierwsza gwiazdka konieczna jest do odblokowania czarodziejskiego poziomu Spiffinmore, na który nie mogłam się już doczekać. A ten, nawiasem mówiąc, po wysiłku włożonym w Noblestead okazał się lekkim i przyjemnym światem. Nawet mimo ciążącej na nim klątwy, związanych z tym słabszych ocen i koniecznym stałym wsparciem duchowym studentów.
Ogólnie rycerze to zupełnie nie moja bajka. To, co jednak pokochałam w moim rycerskim Noblestead, to nie tylko poziom trudności. Ten świat jest po prostu piękny, kolorowy, z rycerzami biegającymi na zajęcia z turniejów. Intruzi w postaci rycerskich rywali przybywają raz po raz na teren szkoły, a dzielni dozorcy wyspecjalizowani w ochronie odpędzają ich pistoletami na wodę. Kliniki leczące adeptów z obrażeń pękają w szwach, a kolejni brudni, zmęczeni i znudzeni studenci rozważają porzucenie nauki, mimo że teren kampusu tonie w rozrywkowych przedmiotach. Jeden ze studentów do tego wszystkiego złamał nogę na treningu, a i tak nadal, nieszczęśliwy i w bólu, chodzi na zajęcia z historii internetu. To jego ostatnie chwile w murach uczelni – mimo specjalnej opieki nie przekonałam go, by został.
Z głośników ciągle rozlegają się komunikaty: „Studentom przypominamy, że powinni być w dwóch miejscach naraz. Studentom przypominamy, że to najlepszy czas w ich życiu”.
W Noblestead ciągle mam tylko jedną gwiazdkę.
Więcej empatii – czyli co nowego?
To, że teraz takie informacje jak złamana noga czy znudzenie są dostępne, stanowi efekt największej zmiany, jaka zaszła w Campusie względem TPH (nie licząc oczywiście zmiany scenerii i tematyki). Twórcy już podczas prac nad „Szpitalem” podjęli decyzję, że samemu personelowi i klientom należy się więcej głębi.
B.H.: Bardzo nam się podobały unikalne cechy personelu i zaczęliśmy się zastanawiać, jak możemy sprawić, by ci ludzie byli bardziej interesujący w następnej grze. I ładnie nam się to wszystko łączyło ze ścieżką studenta przez trzy czy cztery lata na uczelni. A to, że możesz ich kształtować na różne sposoby...
Jest życie akademickie – więc jak mogę pomóc im zdobyć jak najlepsze oceny? Ale jest też część towarzyska – tu też można zdziałać wiele, sprawić, by byli szczęśliwi, pozwolić, by uczyli się nowych umiejętności poprzez wstępowanie do nowych klubów, pomóc im w tworzeniu relacji, związków.
Wyznam szczerze, że tego bardziej indywidualnego aspektu początkowo nie dostrzegłam w Two Point Campus. Po pewnym czasie studentów jest tak dużo, że trudno się w tym połapać (ciężko nawet przescrollować ich listę do końca), nie mówiąc już o pilnowaniu ocen, spełnianiu zachcianek czy zwracaniu uwagi na nastrój i relacje międzyludzkie.
Na pierwszy plan wysunęły się u mnie jak zwykle pieniądze, przepustowość, wydajność, statystyki, ogólne zadowolenie studentów. Z czasem jednak zaczęło się to zmieniać – zaczęłam od kontrolowania poziomu ich wypoczęcia, jak w Hospitalu zabrałam się za eliminowanie kolejek. Jedynkowiczów wysyłałam ręcznie na korepetycje, by się podciągnęli w nauce, zamiast się obijać. W Spiffinmore, na chwilę obecną moim najmniej ulubionym poziomie, zaczęłam mocno inwestować w ich zdrowie psychiczne. Nie czuję wciąż, że jakikolwiek jednostkowy student jest dla mnie równie ważny jak grupa, niemniej przede mną jeszcze przynajmniej sto godzin gry, więc na pewno coś zdąży się zmienić. A nawet jeśli nie, to twórcy z Two Point Studios uspokajają – granie w ten sposób nie pozbawi Was doświadczenia tej gry w pełni. Mają też mechanikę, która do pewnego stopnia ułatwia nakierowanie się na sprawy studenckie.
B.H.: Myślę, że to jest zupełnie OK grać w ten sposób w Two Point Campus. Bo z czasem, kiedy kampus się rozwija, po prostu nie będziesz mieć jak śledzić tych wszystkich jednostek. Tak to zaprojektowaliśmy, że gra da ci znać, że np. dziesięciu studentów chce tego, a dwudziestu tego, i będzie można spełnić te zachcianki naraz. Ale oczywiście chcemy, by gracze skupili się również na jednostkach – można mieć np. ulubionych studentów.
J.K.: Wielu z nas w studiu gra właśnie tak, jak opisałaś. Również po to, by się upewnić, że każdy będzie mógł się dobrze bawić, niezależnie od stylu gry, jaki preferuje.
B.H.: To, że możesz dodawać do ulubionych niektórych studentów, sprawia, że widzisz ten szerszy obraz, ale również masz swoich ulubieńców, z różnych powodów. Np. dlatego, że pilnie się uczą albo przeciwnie – trudno im sobie poradzić z nauką. Albo po prostu dlatego, że śmiesznie się nazywają. Możesz dodać do ulubionych nieograniczoną liczbę studentów. Dostaniesz potem małe raporty z tego, jak sobie radzą. Więc kiedy skupiasz się na tym, czy zarabiasz wystarczająco dużo pieniędzy, czy masz wystarczająco dużo odpowiednich pomieszczeń itd., będziesz dostawać te drobne informacje o swoich wybrańcach, np. że właśnie nawiązali nową przyjaźń albo dołączyli do klubu chodziarskiego. Masz więc ten pierwiastek personalny, ale wkomponowany w szerszy kontekst.
Romanse i ogrody różane
Nie mogło zabraknąć rozterek miłosnych. Umieszczając elementy wyposażenia z sercami na terenie levelu, zapewniamy studentom odpowiednie miejsce na „gołąbienie”.
Czy mogę przedawkować romans na kampusie? Umieścić za dużo przedmiotów z sercami?
B.H.: Nie, nie da się przesadzić. Ale nie mogę się doczekać, aż po premierze ludzie zaczną tworzyć kampusy pełne ogrodów różanych, ławek z sercami...
J.K.: Łóżek zakochanych... Proszę, zrób to.
O, na pewno zrobię! Może moi studenci będą dostawać same najgorsze oceny, bo za bardzo skupią się na romansowaniu?
B.H.: Możliwe! Mam nadzieję, że będą gracze, decydujący się tak grać w tę grę. Oczywiście każdy poziom ma swoje cele, w stronę których chcemy graczy trochę popchnąć, ale ostatecznie, jeśli chcesz stworzyć kampus mniej skupiony na romansach – to super. Studenci mają przed sobą te trzy, cztery lata i to od ciebie zależy, jak się rozwiną. Jeśli spędzą ten czas na nauce, robiąc zadania i chodząc na zajęcia indywidualne, będą mieć świetne oceny. Ale można ich też pokierować w inną stronę – imprez, koncertów, romansów, przyjaźni – i bardziej rozwiną się w tym kierunku.
Próbowałam przedawkować romans, ale rzeczywiście się nie udało. Mam za to teraz różowe levele pełne serc, róż i zieleni, a wszystkie dormitoria na ich terenie składają się z łóżek zakochanych. Regularnie (z konieczności) wysyłam dozorców, by je naprawiali i czyścili. Nie spodziewajcie się fajerwerków. Ale kiedy zobaczycie serduszka unoszące się nad kolejną parą dyniogłowych studentów, będziecie się cieszyć ich szczęściem jak własnym.
TPC nie tylko zapewnia możliwość większej customizacji przedmiotów niż poprzednia produkcja studia – po kilkunastu godzinach zabawy mam wrażenie, że gra w ogóle o wiele mniej prowadzi nas za rączkę, w efekcie pozwalając na stworzenie do pewnego stopnia unikatowych światów i historii ludzkich mróweczek powierzonych naszej opiece. Mam zamiar to skrzętnie wykorzystać.
Czego jeszcze się dowiedziałam? Na przykład tego, że dzieło Two Point Studios prawdopodobnie wreszcie nie będzie już tylko dobrą zabawą, ale również większym wyzwaniem. W tym wszystkim najbardziej cieszy mnie jednak fakt, że nadal powstają gry takie jak Campus. Oparte na doświadczeniach twórców (klub turbodrzemki to historia prawdziwa!), odnoszące się do popkultury i naprawdę zabawne; takie, po których widać, że ich autorzy dobrze się bawili, wymyślając kolejne elementy.
J.K.: Mnóstwo czasu spędziliśmy, po prostu rozmawiając o naszych własnych doświadczeniach. Tak na przykład w grze powstały kluby. Oczywiście to nie są kluby, które istniałyby w świecie rzeczywistym, ale są interpretacją tego, czego doświadczaliśmy.
B.H.: Mamy w grze jeden – klub turbodrzemki. Kiedy studiowałem, często uczyliśmy się do czwartej nad ranem, a potem, o dziewiątej, był wykład z matematyki. Więc spaliśmy tylko kilka godzin, szliśmy na wykład, wracaliśmy w porze lunchu i robiliśmy sobie półgodzinne mikrodrzemki, a potem wstawaliśmy i od nowa – znów siedzenie do czwartej rano.
Z kolei tworząc archetypy postaci, zastanawialiśmy się głównie, które z nich występują w popkulturze i które jako pierwsze przychodzą ludziom do głowy, kiedy myślimy o liceum czy uczelni. Mamy więc gotów, kujonów, nerdów... Uznaliśmy, że te typy są bardzo ważne, a potem okazało się, że wszystko to idealnie współgra z wybranymi przez nas kierunkami studiów. Jest logiczne, że niektóre kursy będą przyciągać konkretny rodzaj studentów. Chcieliśmy, żeby mieli oni swoje wyróżniające cechy – to trochę celebracja tych archetypów.
J.K.: Czarodzieje będą pomagać dozorcom sprzątać...
B.H.: ...studenci archeologii będą chodzić i skanować kampus pod kątem wykopalisk.
A jeśli zastanawiacie się, jaka jest jeszcze dalsza przyszłość Two Point Campus, spieszę poinformować, że studio planuje wspierać grę, a zawartość kolejnych rozszerzeń oprze na tym, co po debiucie jego dzieła społeczność polubi najbardziej. Na premierę szykujcie się 9 sierpnia 2022 roku.