Pingwin to najlepsza premiera HBO od czasu The Last of Us. Serial z Colinem Farrellem przyciągnął przed ekrany imponującą liczbę widzów
Pingwin to nowy hit HBO. Serial, w którym Colin Farrell wcielił się w słynnego złoczyńcę, zaliczył świetną premierę w serwisie Max – najlepszą od czasu debiutu adaptacji The Last of Us.
Pingwin wylądował na platformie Max z pierwszym odcinkiem. Serial, w którym Colin Farrell wciela się w tytułowego złoczyńcę, cieszy się w serwisie ogromną popularnością i może pochwalić się największą oglądalnością premierowego epizodu od czasu The Last of Us.
Wygląda na to, że świetne recenzje serialu będącego spin-offem The Batman zachęciły widzów do sięgnięcia po osadzoną w Gotham produkcję. Jak poinformowało HBO (vide Deadline), w ciągu 4 dni Pingwinowi udało się przyciągnąć przed ekrany w każdym regionie najliczniejszą widownię od czasu debiutu adaptacji z Pedrem Pascalem.
W samych Stanach Zjednoczonych pierwszy odcinek Pingwina obejrzało 5,3 mln widzów – to więcej niż finałowy sezon Sukcesji (4,9 mln) czy Biały lotos (4,1 mln) w tym samym okresie.
Co może odpowiadać za taki sukces? Być może fakt, że choć Pingwin opowiada o bohaterze DC, to sam serial nie jest skierowany wyłącznie do fanów produkcji komiksowych, co w niedawnym wywiadzie dla Deadline wytłumaczyła showrunnerka. Seria z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom filmów psychologicznych oraz gangsterskich, nie zawiodą się fani Rodziny Soprano czy Ojca chrzestnego.
Do sięgnięcia po Pingwina skłoniło kinomanów zapewne także nazwisko Colina Farrella, dla którego rola stanowiła wyzwanie nie tylko z powodu uciążliwej charakteryzacji. Aktor świetnie wywiązał się z zadania, choć w rozmowie ze wspomnianym portalem gwiazdor przyznał, że rzeczywistość Gotham była dla niego bardzo mroczna. Codziennie po zdjęciach musiał więc sięgnąć po animacje Pixara, by zobaczyć świat w jaśniejszych barwach.
Pingwina obejrzycie na Max.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!