autor: Janusz Burda
Pierwsze wrażenia z Return to Castle Wolfenstein
Jak grzyby po deszczu w Sieci zaczęły pojawiać się pierwsze opinie na temat wydanego na zachodzie zaledwie kilka dni temu Return to Castle Wolfenstein. Wynika z nich, iż gra ma niewątpliwie wiele plusów, niestety minusów też nie brakuje.
Jak grzyby po deszczu w Sieci zaczęły pojawiać się pierwsze opinie na temat wydanego na zachodzie zaledwie kilka dni temu Return to Castle Wolfenstein. Wynika z nich, iż gra ma niewątpliwie wiele plusów, niestety minusów też nie brakuje.
Do tych pierwszych można z pewnością zaliczyć tryb multiplayer. Zastosowanie tego samego enginu co w Quake III powoduje że gra jest stabilna, płynna, nie występują denerwujące bugi. Dostępne tryby gry to swoistego rodzaju połączenie Team Fortress (klasy postaci) i Ureal Tournament (assault, domination). Brakuje co prawda np. trybu CTF lub nawet Deathmatch a map nie jest zbyt dużo jednak i tak gra multiplayer ma to „coś” co powoduje że całość jest niezwykle grywalna i dostarcza wiele radości (zwłaszcza gdy naprzeciw siebie staną dwa zgrane zespoły bez dywersantów we własnych drużynach).
Według niektórych rozczarowuje natomiast nieco tryb przeznaczony dla jednego gracza. Owszem, poszczególne aspekty gry: grafika, dźwięk, bronie, modele, itd. same w sobie stoją na najwyższym poziomie (w końcu autorzy gry poświęcili im baaardzo dużo czasu :-) , jednak złożone w całość nie są tym czego tak naprawdę można się było spodziewać. Na dodatek całą grę da się spokojnie ukończyć w niecałe dziesięć godzin.
Czy przedstawione opinie są słuszne? Przekonamy się już za kilka dni kiedy to RTCW trafi na półki polskich sklepów. Szkoda tylko że aby poznać prawdę będziemy musieli wydać aż 169 PLN, co nawet przy stale rosnących płacach w naszym kraju :-) nie jest kwotą małą.