Pierwsze, destrukcyjne opinie na temat filmu Alone in the Dark
W dniu dzisiejszym na ekrany amerykańskich kin wszedł film Alone in the Dark: Evil Awakens. Jak nietrudno się domyślić, fabuła tego obrazu nawiązuje do popularnej serii gier akcji, która największe tryumfy święciła na początku lat dziewięćdziesiątych. Z racji tego, że tego typu produkcje są w kręgu zainteresowań graczy, postanowiliśmy poszukać pierwszych opinii i zaprezentować je na łamach serwisu
W dniu dzisiejszym na ekrany amerykańskich kin wszedł film Alone in the Dark: Evil Awakens. Jak nietrudno się domyślić, fabuła tego obrazu nawiązuje do popularnej serii gier akcji, która największe tryumfy święciła na początku lat dziewięćdziesiątych. Z racji tego, że tego typu produkcje są w kręgu zainteresowań graczy, postanowiliśmy poszukać pierwszych opinii i zaprezentować je na łamach naszego serwisu.
„Zostałem szczerze zaskoczony przez Alone in the Dark. Ten film jest tak tragiczny, że doprawdy nie mogłem uwierzyć w to co oglądam.”
Głównym bohaterem filmu jest Edward Carnby (w tej roli Christian Slater) - prywatny detektyw, specjalizujący się w sprawach o podłożu paranormalnym. Podczas jednej ze swych licznych podróży, bohater przypadkowo wplątuje się w wir niebezpiecznych wydarzeń, których centrum stanowią antyczne i krwiożercze istoty. Carnby wraz ze swoją byłą dziewczyną, panią archeolog Aline Cedrac (Tara Reid), rozpoczyna walkę z czasem, której finałem może być albo poskromienie zła, albo całkowita zagłada ludzkości.
„Wielkie Nieba! Pozwolili mu znów reżyserować!”
Film, którego budżet wyniósł około 20 milionów dolarów, został wyreżyserowany przez Uwe Bolla – niemieckiego „króla ekranizacji gier video”, który do tej pory mógł poszczycić się zrównanym z ziemią przez krytykę obrazem, zatytułowanym „The House of the Dead”. Za scenariusz, który opiewa w sceny walki z obcymi istotami (skojarzenia z kultową serią „Alien” jak najbardziej na miejscu) odpowiedzialne są aż trzy osoby: Elan Mastai, Michael Roesch i Peter Scheerer. Niestety, ilość nie idzie w parze z jakością – według pierwszych opinii, jakie dziś ukazały się w Internecie, to właśnie fabuła filmu pozostawia najwięcej do życzenia. Szczęśliwcy, którzy mieli okazję zobaczyć to „dzieło”, twierdzą ponadto, że obraz ma niewiele wspólnego z grą – z trzymającego w napięciu horroru stworzono jatkę z udziałem potworów. Jedynym pozytywnym aspektem filmu według krytyków jest Christian Slater. Gdyby nie on, Alone in the Dark w ogóle nie nadawałby się do projekcji. Ciekawsze cytaty z pierwszych recenzji można znaleźć pomiędzy akapitami.
„Szkoda wydawać pieniądze, żeby zobaczyć iż Uwe Boll niczego nie nauczył się po krytyce The House of the Dead.”
Czytelników naszego serwisu z pewnością zasmuci fakt, że żaden z polskich dystrybutorów nie odważył się ściągnąć tego filmu nad Wisłę. Może to i lepiej?