Oceanhorn - wyborny klon The Legend of Zelda (najlepsze mobilne RPG #13)
W kolejnym odcinku naszej serii omawiającej najlepsze mobilne gry role-playing przypominamy Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas, czyli produkcję, której skutecznie udało się odtworzyć na ekranach dotykowych większość z uroku serii The Legend of Zelda.
W kolejnym odcinku naszego cyklu przypominającego stare, ale wciąż godne uwagi mobilne RPG-i chcemy polecić Wam grę Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas.
Rynek mobilny słynie z bardzo szybkiego tempa produkcji. Najczęściej gry trafiają do dystrybucji tygodnie, lub co najwyżej miesiące po ujawnieniu. Od tej zasady zdarzają się jednak wyjątki i jednym z najważniejszych było właśnie Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas. Studio Cornfox & Bros poinformowało, że pracuje nad tym projektem w 2011 roku. Od razu wzbudził on olbrzymie zainteresowanie, gdyż wyglądał jak mobilny odpowiednik serii The Legend of Zelda. Na premierę musieliśmy czekać dwa długie lata, ale było warto, gdyż gra spełniła wszystkie pokładane w niej nadzieje.
Akcja Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas toczy się w krainie fantasy złożonej głównie z niewielkich wysepek. Gracze wcielają się w nastoletniego chłopca, który wyrusza na wyprawę w celu odnalezienia zaginionego ojca. W trakcie przygody odkrywa, że jego rodzic badał sprawę tytułowego Oceanhorna, czyli morskiego potwora, który został zainfekowany mroczną energią i teraz zagraża całemu światu. Fabuła brzmi prosto, ale w rzeczywistości autorzy włożyli w nią dużo serca. Odwiedzane lokacje często mają ciekawą historię, a główny wątek poprowadzony jest na tyle ciekawie, że chęć dowiedzenia się co wydarzy się następnie stanowi skuteczną motywację do kontynuowania zabawy.
Pod względem stylistyki dla autorów główną inspiracją było niezapominane The Legend of Zelda: The Wind Waker, ale mechanizmy rozgrywki wzorowano na wcześniejszych, odsłonach serii, zwłaszcza na 16-bitowym The Legend of Zelda: A Link to the Past. Akcja ukazana jest więc z pseudo-izometrycznej perspektywy i kamery umieszczonej wysoko nad głową bohatera. Podczas zabawy eksplorujemy lokacje, wypełniamy zadania, rozwiązujemy zagadki oraz walczymy za pomocą mocno zręcznościowego systemu potyczek. Żaden z tych elementów nie grzeszy oryginalnością, ale wszystkie zostały bardzo dobrze wykonane. Na rynku mobilnym nie ma za wiele klonów Zeldy, a spośród tych, które są dostępne, Oceanhorn jest zdecydowanie bezkonkurencyjne.
Z The Legend of Zelda: The Wind Waker wzięto element marynistyczne, pozwalająca na żeglowanie łódką przez morze, co stanowi miłą odmianę pomiędzy misjami na lądzie. Do tego gra jest długa. Przejście jej to kilkanaście godzin zabawy na bardzo wysokim poziomie, a pod względem wykonania Oceanhorn pozostaje jedną z najlepszych produkcji mobilnych na rynku, zwłaszcza, że od dnia premiery wypuszczono kilka aktualizacji podrasowujących oprawę wizualną.
Mobilne Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas dostępne jest tylko na system iOS. Od premiery upłynęło już tak dużo czasu, że raczej nie ma szans na edycja na Androida. Można za to zagrać w konwersje na peceta, która prezentuje się bardzo sympatycznie, oferując ładniejszą grafikę i odpowiednio zmodyfikowane sterowanie.
- Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas w App Store (39 PLN)
- Oceanhorn: Monster of Uncharted Seas w Steam (65 PLN)