Nowe szczegóły na temat filmu Doom - akcja nie będzie rozgrywać się na Marsie
Chociaż produkcja filmu Doom idzie pełną parą już od kilku tygodniu, w sieci wciąż brak zadowalających reportaży na ten temat. Wydawałoby się, że wystarczającym utrudnieniem jest lokalizacja planu zdjęciowego w Pradze. Od czego jednak mamy naszych południowych kolegów po fachu. Reporter czeskiego magazynu Novinky postanowił odwiedzić Andrzeja Bartkowiaka i naocznie sprawdzić, jak postępują prace.
Chociaż produkcja filmu Doom idzie pełną parą już od kilku tygodniu, w sieci wciąż brak zadowalających reportaży na ten temat. Wydawałoby się, że wystarczającym utrudnieniem jest lokalizacja planu zdjęciowego – przedstawicielom zachodnich serwisów najwidoczniej nie chce się podróżować do Pragi. Od czego jednak mamy naszych południowych kolegów po fachu. Reporter czeskiego magazynu Novinky postanowił odwiedzić Andrzeja Bartkowiaka i naocznie sprawdzić, jak postępują prace i podzielić się doniesieniami z resztą świata.
Cóż, wygląda na to, że informacje o luźnym podejściu do fabuły gry (a zwłaszcza opublikowanej w sierpniu, trzeciej odsłony kultowej serii strzelanin) są jak najbardziej na miejscu. Wiadomo już, że akcja filmu nie będzie rozgrywać się na Marsie, ale innej, bliżej nie zidentyfikowanej planecie. Wszyscy żołnierze walczący z potworami zostaną na nią teleportowani, dzięki najnowszym wynalazkom dużej korporacji. W filmie nie zobaczymy również tradycyjnych „space marine” – komandosi przypominają raczej oddziały SWAT niż zakutą w zielone uniformy gwiezdną piechotę.
To jednak nie jedyne zmiany, jakie do fabuły filmu wprowadził scenarzysta Dave Callahan. Jest już pewne, że atakujące kosmiczną bazę monstra nie będą pochodzić z Piekła. Potwory powstały na wskutek eksperymentów z morderczym wirusem, który zmutował zwykłych ludzi w przerażające istoty, odpowiadające wyglądem temu, co mogliśmy zobaczyć w kolejnych odsłonach gry. Przykładowo jeden z techników o wdzięcznej ksywie „Pinky”, będzie poruszał się na wózku inwalidzkim, co zawdzięcza nieudanym eksperymentom z teleportacją. W późniejszej fazie filmu, naukowiec zostanie przeobrażony w okropnego mutanta, zwanego w grze „Pinky Demon” – jego szkic z gry możecie podziwiać powyżej.
Mimo, że filmowa adaptacja Dooma będzie nawiązywać bardziej do klasycznych horrorów niż kina akcji, strzelania nie zabraknie. Jak informuje czeski reporter, najwięcej tego typu scen zobaczymy w końcowej fazie obrazu a niektóre z nich nakręcone zostaną z perspektywy oczu głównego bohatera (w tej roli Karl Urban). Jest już pewne, że w filmie pojawi się piła łańcuchowa oraz „odkurzacz” BFG (Big Fraggin’ Gun), znany tutaj jako Bio Force Gun.
Czy poczynione zmiany wyjdą filmowi na dobre, dowiemy się już 5 sierpnia 2005 roku dzięki wytwórni Universal Pictures. Przewidziany budżet na produkcję wynosi 70 milionów dolarów, z czego większą część pochłoną efekty specjalne.