Nolan cieszy się, że nakręcił trylogię o Batmanie, zanim superbohaterowie stali się modni
Reżyser takich filmów jak Tenet i Incepcja, Christopher Nolan, opowiedział nieco o kulisach powstawania swojej trylogii o Batmanie. Twórca cieszy się z tego, że studio dało mu pełną swobodę twórczą i nie ciążyła na nim presja czasu.
Choć koronawirus przyhamował zabójcze tempo, w którym filmy superbohaterskie pojawiały się w kinach, to nie możemy zapomnieć o tym, że ostatnie kilka, a nawet kilkanaście lat przynosiło nam co najmniej kilka poważnych produkcji z MCU oraz filmowego uniwersum DC rocznie. Już od początku XXI wieku na ekrany trafiały filmy z serii X-Men, ale kina potrzebowały czasu, aby w pełni zaakceptować nowy gatunek filmowy. Wczesne stadium rozwoju filmu superbohaterskiego wykorzystał w pełni Christopher Nolan, czyli twórca trylogii Mrocznego Rycerza. Reżyser wrócił do tematu swoich produkcji o Batmanie przy okazji rozmowy z serwisem IndieWire:
To był odpowiedni czas do tego, aby opowiedzieć historię, którą rzeczywiście chciałem opowiedzieć. Geneza Batmana nigdy nie została w pełni przedstawiona w filmie, a nawet w komiksach. Nie istniał konkretny jej element, za którym mogliśmy dalej podążać. W historii kinematografii była pewna luka. Superman z kolei doczekał się odpowiedniej ekranizacji dzięki Christopherowi Reeve’owi oraz Richardowi Donnerowi. Z Batmanem było wręcz odwrotnie. Zamierzaliśmy więc opowiedzieć o tej niezwykłej postaci w zwykłym świecie.
To nie tak, że Nolan ignoruje groteskowe dzieła o człowieku-nietoperzu z lat 60. lub opowieści o Batmanie autorstwa Tima Burtona i Joela Schumachera. Chyba po prostu nie traktuje ich jako pełnoprawnych opowieści filmowych, które pozwoliłyby publiczności głębiej poznać Bruce’a Wayne’a oraz poważniej wsiąknąć w mrok Gotham City.
Reżyser zasiadł do Batmana – Początku jeszcze w 2004 roku, kiedy nie mieliśmy tak widocznej mody na herosów w pelerynach. Podkreśla więc w wywiadzie swoją swobodę twórczą związaną z kręceniem filmu, której najprawdopodobniej nie uzyskałby już dzisiaj, bo studia bardzo ściśle nadzorują proces produkcyjny dzieł superbohaterskich (wystarczy podać przykład MCU i jego dyrektora generalnego, Kevina Feige’a). Nolan mówi:
Inna przewaga, która mieliśmy, to możliwość dania sobie trochę czasu pomiędzy sequelami. Kiedy kręciliśmy Batmana – Początek nie wiedzieliśmy, że 3 lata zajmie na tworzenie kolejnego filmu, a następne 4 lata jeszcze innego. Nigdzie się nam nie spieszyło. To wszystko nie działało jak maszyna czy silnik komercyjny dla studia. Z upływem rozwoju gatunku [superbohaterskiego – dop. red.] ograniczenia i naciski stały się coraz większe. Dlatego też był to idealny czas [na kręcenie trylogii – dop. red.]
Nie są to może słowa na miarę tych Martina Scorsesego, który głosił, że filmy superbohaterskie są dziś jak parki rozrywki. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Nolan odczuwa pewien niesmak z racji tego, jak działa dzisiaj blockbusterowy rynek. Całe szczęście jego filmy są przykładem odstępstwa od reguły i dowodem na to, że istnieje w kinie wysokobudżetowym miejsce na autorskie pomysły. Nawet jeśli niektóre z nich nie odnoszą pożądanego sukcesu.