„Nienawidziłem tego”. Kevin Feige nie znosił jednej rzeczy w filmach Marvela przed powstaniem MCU
Nowa książka przedstawiająca kulisy Marvel Studios zdradza, czego Kevin Feige nienawidził w czasach sprzed MCU.
Zanim utworzono Kinowe Uniwersum Marvela, widowiska na bazie komiksów powstawały, ale nie były powiązane. To Iron Man z 2008 roku rozpoczął całą rewolucję. Wcześniej Marvel nie nadzorował kręcenia filmów w takim stopniu, w jakim mógłby chcieć (vide The Direct).
Z książki MCU: The Reign of Marvel Studios możemy się dowiedzieć, że dla władz Marvela przekazywanie praw nad postaciami było niczym oddawanie własnego dziecka pod cudzą opiekę. Tak minioną sytuację z kontrolowaniem Iron Mana przez New Line Cinema określił David Maisel:
Twoja postać trafia do limbo i ktoś inny ją kontroluje. Kiedy podpisujesz umowę na film z przekazaniem licencji, to blokujesz produkcje animowane i wiele innych rzeczy. Oddajesz swoje dzieci komuś innemu i na miejscu nic się nie dzieje.
Swoje negatywne zdanie na ten temat przedstawiał również Kevin Feige. Jeden z głównych architektów Kinowego Uniwersum Marvela powiedział, że on i jego współpracownicy starali się wpływać na produkcję filmów, ale nikt nie chciał ich słuchać i tego właśnie nienawidził. Scenarzysta Craig Kyle wyjawił, że Feige mocno pracował nad tym, żeby prawa do postaci powróciły do Marvela:
Od samego początku, gdy skontaktowałem się z Marvelem, Kevin mówił Aviemu [Aradowi], że trzeba naprostować sprawy. W tamtym momencie Avi reprezentował całego Marvela, był twarzą Marvel Studios. Kevin miał zajmować się tworzeniem świetnych filmów, a tego nie dało się zagwarantować bez całkowitej kontroli nad procesem.
Przez następne lata wszystko zdawało się potwierdzać teorię, że większa kontrola zagwarantuje lepsze produkcje. Druga dekada XXI wieku w kinach praktycznie stała pod znakiem MCU. Ostatnio jednak sytuacja wygląda zdecydowanie gorzej i Marvel musi znaleźć rozwiązanie na wyjście z kryzysu. Pewnym problemem jest również fakt, że prawa do Spider-Mana wciąż posiada Sony Pictures, przez co nowe filmy z opóźnieniem trafiły na Disney+.